Zawsze podobały mi się małe, schludne i zadbane miasteczka. Gdzie życie toczy się powoli, a czas płynie jakby w zwolnionym tempie. Panuje cisza i spokój.
Myślę, że jest to optymalne miejsce do życia, z dala od zgiełku i hałasu centrum większego miasta, ale zarazem dostatecznie blisko, by w miarę wygodnie dojechać aby coś tam w razie konieczności załatwić, ewentualnie wybrać się na poważniejsze zakupy, lub się trochę dla odmiany rozerwać.
Do tego fajnie, gdy jest dużo zieleni, parków, i oczywiście własny ogródek przy domu, gdzie można odpocząć w kontakcie z przyrodą. Taka harmonia to jest coś co lubię.
Zastanawia mnie natomiast pewna statystyka – mianowicie przeprowadzono niegdyś badania w USA, i wynikło z nich, że najwięcej zawałów jest… na przedmieściach. Zawsze mnie zastanawiało skąd to się bierze, niestety nie udało mi się dowiedzieć. Wiadomo, że dla kogoś, kto ma ‘’rozrywkowy’’ charakter takie miejsce to piekło na ziemi, ale chyba aż tylu ich nie zamieszkuje w takich zaciszach z własnej woli?
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości