Co i rusz rozbrzmiewają echa tego, iż Polska w każdej dziedzinie wręcz musi iść w ślady Zachodu. Że my się nie znamy a oni zawsze mają rację. Przyjrzyjmy się bliżej tej kwestii.
To, co mi utkwiło w pamięci to fakt, iż gdy trzeba było wspierać rodzime przedsiębiorstwa np. stocznie, to podniosły się głosy, iż tak nie wolno robić, że w kapitalizmie nie ma dla czegoś takiego miejsca, i na Zachodzie takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia. Czy aby na pewno?
Na początek skupmy się w zasadzie na chyba najbardziej liberalnym kraju na świecie, a mianowicie Stanach Zjednoczonych. Kilka lat temu głośna była sprawa banków i koncernów samochodowych którym groziła upadłość. Nie bacząc na opinię innych, USA wpompowało w nie ogromne środki, wiedząc, że ich bankructwo odbiłoby się mocno negatywnie na gospodarce.
Sięgając w nie tak odległą przecież przeszłość, to jeden z najbardziej poważanych przez Amerykanów prezydentów – F.D Roosevelt, w czasie ‘’wielkiego kryzysu’’ wyprowadził swój kraj z zapaści poprzez program zakrojonych na szeroką skalę robót publicznych.
Dobrze, prześledziliśmy sytuację w USA, teraz pora na Europę. Kilka lat wstecz Opel miał kłopoty finansowe. Z inicjatywą przyszli Rosjanie, którzy chcieli go wykupić. Jednak Niemcy postawili twarde warunki, aby tylko wyjść na swoim.
Czyli widzimy, że rządy państw Zachodu nie czekały z założonymi rękami, gdy chodziło o interesy ich narodów.
Wróćmy może na rodzime podwórko. Obecnie trwa swoista moda na II RP, i gloryfikuje się wszystko, co tamto państwo zrobiło. Warto więc wspomnieć, że gdy np wtedy Ursus zbankrutował, przejęły go Państwowe Zakłady Inżynieryjne. Uratowanie Ursusa zaowocowało tym, że zaczęły z niego wyjeżdżać m.in. świetne czołgi i ciężarówki.
Obecnie stosunkowo niedawno krążyła opinia, żeby sprzedać PLL LOT, bo przynosi straty, jest nierentowny itp. Tymczasem, wystarczyła odrobina wysiłku, żeby nasz narodowy przewoźnik odżył – po zakupie nowych samolotów Dreamliner otworzył nową siatkę połączeń, i to korzystnych, dzięki czemu przedsiębiorstwo przynosi zyski.
Wiem, że to nie jest kraj Zachodu, ale ciekawą strategię ma Wietnam. Otóż oni pozwalają wchodzić na swój rynek obcym podmiotom, ale żeby to się stało muszą one spełnić surowe warunki Wietnamczyków.
Jeśli chodzi o świat nauki, to nawet wśród ekonomistów np. Anglik John M. Keynes był za interwencjonizmem państwowym jeśli chodzi o ekonomię.
Niektórzy powiadają, że państwo jest najgorszym gospodarzem, i powinno się ograniczać do roli ‘’nocnego stróża’’, i jak chcą liberałowie wszystkim powinna zarządzać ‘’ niewidzialna ręka rynku’’. Zgoda, ale skoro państwa niby z definicji liberalne ingerowały w rynek kiedy to konieczne, to czy aby zawsze jest to złe? A może świętym obowiązkiem rządzącego jest wpływanie na sytuację ekonomiczną swojego kraju i narodu, a ‘’ręka rynku’’ to byłaby tylko wymówka na swoją nieudolność?
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka
