Paweł Jędrzejewski Paweł Jędrzejewski
1942
BLOG

Żądania Strajku Kobiet mijają bez odpowiedzi. Wulgaryzmy i brutalność - zostają.

Paweł Jędrzejewski Paweł Jędrzejewski Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 81

Ogólnopolski Strajk Kobiet ogłosił 1 listopada ultimatum: rząd ma zaledwie tydzień, aby przenieść środki budżetowe z finansowania Kościoła i TVP na finansowanie ochrony zdrowia.

I co się stało?

Najzwyczajniej - NIC. Termin ten już dawno minął, rząd oczywiście żadnych środków nie przeniósł, bo gdyby potraktował to żądanie serio - ośmieszyłby się w sposób zaiste epicki. Natomiast okazało się - co najważniejsze - że ultimatum nie miało żadnych "zębów", a co gorsza ci, którzy je postawili, nie znają podstawowej zasady obowiązującej w polityce: nie wolno nigdy wysuwać żądań, które na pewno nie zostaną spełnione, bo, gdy wyznaczony termin mija, traci się wiarygodność, traci twarz. Zwłaszcza, gdy wtedy zupełnie nie wie się, co zrobić dalej.  A dokładnie tak jest w tym przypadku.

Co ciekawe w tej całej sprawie, to jeden znamienny fakt: media zgodnie przemilczały, że upłynął termin i że żądanie Strajku Kobiet pozostało bez jakiejkolwiek rządowej reakcji. Nabrały wody w usta, bo ten fakt mocno kompromituje nie rządzących, ale protestujących (uparcie unikam rodzaju żeńskiego, bo w Radzie Konsultacyjnej Strajku Kobiet znajduje się wielu mężczyzn, w tym np. blisko siedemdziesięcioletni weteran polityki Michał Boni).   

Jednak to nie wszystko, bo Ogólnopolski Strajk Kobiet posunął się w swoim braku realizmu znacznie dalej: wezwał rząd, by do końca roku pokojowo ... podał się do dymisji. Inaczej mówiąc: obłęd.

Z tym, rzecz jasna, jest jeszcze gorzej: obalenie władzy pod presją ulicznego szantażu nie jest możliwe w systemie demokratycznym. Od tego są urny wyborcze. Rząd nie tylko nie ustąpi, ale nawet - co znacznie istotniejsze - rządowi nie wolno ustąpić. Postulaty ulicy nie mogą unieważniać woli milionów wyborców.   

Nie jest więc trudne do wyprorokowania, że to szaleńcze i absurdalne żądanie również pozostanie niespełnione. Jednak jeszcze łatwiejsze jest do przewidzenia, że media także o tej kompromitacji Strajku Kobiet uprzejmie nawet nie wspomną.  

Media głównego nurtu (po lewej stronie politycznego spektrum) nie są przecież zainteresowane pokazywaniem, jak dalecy od realizmu, rozsądku i odpowiedzialności są ludzie, którzy kierują Strajkiem Kobiet, bo to żenująca, wstydliwa prawda o nich. Tym bardziej nie zajmą się udowadnianiem, że stery tego społecznego ruchu trzymają w dłoniach aktywiści o skrajnie radykalnych poglądach, kierujący się fanatyzmem i wściekłością. Przez co nieuchronnie skazują ten ruch na klęskę.

Jako oczywisty i klasyczny "dziaders", nie obawiam się już oskarżeń, że jestem dziadersem, więc powiem wprost: szefostwo Strajku Kobiet pozostawia po sobie drastyczne obniżenie kultury politycznej, co przejawiło się jego aprobatą wobec bezprecedensowej wulgaryzacji języka, która - raz wpuszczona na publiczną arenę - zostanie już z nami, niestety, na długo. Ta wulgaryzacja wzbudziła oczywiście entuzjazm różnych subtelnych intelektualistów (klasyka!), którym agresywność przewodniego hasła-zawołania Strajku Kobiet ("wypierdalaj") imponuje tak jak każda brutalność zawsze imponuje wszystkim słabym. Nie nadążali wręcz z jej usprawiedliwianiem i nobilitowaniem, zaprzeczając tym samym wszystkiemu, co dotąd twierdzili, "walcząc" z tzw. "mową nienawiści".

P.S: Żeby nie było żadnych niedomówień: uważam, że naruszenie wyrokiem TK tzw. "kompromisu aborcyjnego" było wielkim błędem.

Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl  .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo