Uchodźcy znów pukają do bram Unii Europejskiej. Tak jak kilka lat temu szturmowali jej południowe granice tak dziś atakują wschodnią flankę. Dziś jednak już oficjalnie mówi się o tym, że jest to swoisty etap wojny hybrydowej prowadzonej przeciw Unii Europejskiej. Za wszystko wini się przede wszystkim dyktatora Białorusi Łukaszenkę jak gdyby zapominając, że Białoruś znajduje się w militarnym sojuszu z Rosją. Nie jest też chyba dla nikogo tajemnicą, że władze tego sojuszu mają siedzibę na Kremlu.
Ale wracając do hybrydowych działań wymierzonych w kraje nadbałtyckie i w Polskę. Bezdyskusyjnym jest, że działania te prowadzone są z terytorium Białorusi a wspomagają je siły, które w krajach takich jak Polska są utożsamiane z naszą opozycją polityczną.
Tyle wprowadzenia, a jak się ma to, co napisałem powyżej, do tytułu mojej notki?
Otóż każdy kto zechce zajrzeć w archiwum mojej publicystyki, bez trudu odnajdzie notki, które napisałem na okoliczność masowej migracji na południe Europy z Bliskiego Wschodu. Już wtedy wskazywałem na duże prawdopodobieństwo tego, że były to hybrydowe działania wojenne prowadzone przez Putina i wymierzone przeciwko porządkowi społecznemu Unii Europejskiej. A dziś widać jednoznacznie, że miałem wtedy rację.
Dlaczego?
Przecież Łukaszenko nie jest jakimś wybitnym strategiem i obecne jego wybryki wymierzone przeciwko wschodniej Unii muszą być na czymś wzorowane. Na czym?
Na hybrydowej wojence Putina, kiedy to uchodźcami zaatakował południe Unii.