W związku z nieustępliwością polskiego rządu i nowymi ustaleniami podkomisji badającej katastrofę smoleńską, strona rosyjska nie miała innego wyjścia jak zmienić oficjalną narrację w tej sprawie. Do tego niezbyt wdzięcznego zadania Kreml desygnował Aleksieja Morozowa. Jak niefortunna to zmiana oceńcie Państwo sami:
"Na tamtym etapie lotu z powodu rozpoczęcia się procesu rozpadania się samolotu rzeczywiście została zarejestrowana informacja o uszkodzeniu szeregu systemów, w tym pierwszego silnika i radiowysokościomierza.
Jednak jak już zwróciłem uwagę wcześniej, w tamtym momencie katastrofa była już nieodwracalna, samolot prawie się przechylił na skrzydło poniżej wysokości podchodzenia do lądowania i stracił sterowność. Samolot chaotycznie i intensywnie rozpadał się, odpadały od niego części, czemu towarzyszyła informacja o zaprzestaniu pracy różnych systemów i przyrządów. Chciałbym również powiedzieć kilka słów o momencie «zamrożenia» danych FMS i wydarzeniu #38 TAWS. Oba wskazane wydarzenia również miały miejsce w odstępie czasowym po uderzeniu w brzozę i rozpoczęciu rozpadania się samolotu. Czyli wszystko co się działo w tych chwilach, choć i działo się w powietrzu na małej wysokości, już nie mogło wpłynąć na dalsze wydarzenia." - Aleksiej Morozow
W życiu bym nie podejrzewał, że nowa narracja będzie 100 razy głupsza od tej poprzedniej. Wszak zniszczenie całego samolotu przy użyciu nawet najbardziej pancernej brzozy jest zupełnie nie do udowodnienia.