JerubBaal JerubBaal
309
BLOG

Ruskie, chińszczyzna i pascha (na deser)

JerubBaal JerubBaal Świat Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

      Przepisów na święta wymyślono setki, jeśli nie tysiące. Kolejne wymysły pseudo-Makłowiczów smrodzą z radiowych i telewizyjnych odbiorników w naszych świeżo wysprzątanych mieszkaniach, obrzydzając nam ostatnie nieskomercjalizowane Święta i spłycając tym samym powód naszego świętowania do kilku jajek zaniesionych w towarzystwie kiełbasy do kościoła w sobotni skacowany poranek. W przerwie między kolejnymi świątecznymi reklamami żarcia, z pasków informacyjnych docierają do nas informacje, które dla przeciętnego, zajętego Misiewiczyzmem i tupolewizmem, Kowalskiego dotrą zapewne dopiero przy świątecznym stole, gdzie któryś z bardziej świadomych osobników zmęczony napychaniem sobie bebechów, poruszy w końcu temat napiętej sytuacji geopolitycznej. Ciekawej rozmowy z tego raczej nie będzie, bo świadomych domowników jest średnio nie więcej niż jedna sztuka na stół.

      A rozmawiać byłoby o czym, bo każdego dnia mają miejsce ważne i ciekawe wydarzenia związane głównie z działaniami Donalda Trumpa, który nie wiedzieć czemu (domyślać się – owszem), rozpoczął pokaz siły posyłając Allahowi kilkudziesięciu wiernych w Syrii i Afganistanie i afiszując się ze swoimi łódkami w rejonach największego więzienia na świecie strzeżonego przez najgrubszego i najbrzydszego naczelnika oraz jego klawiszy. Wniosków z takich działań można wymyślić wiele – czytamy je codziennie w gazetach i na portalach, gdzie jakiś były wojskowy, albo były specjalista, albo były prezydent próbuje wywróżyć po co i dlaczego dzieje się to a nie tamto. W artykułach tych znajdziemy wszystko poza pokorą wszystkowiedzących autorów krytykujących Amerykańskiego przywódcę nie mając choćby połowy informacji, w które zaopatrzony jest ten najważniejszy na kuli ziemskiej decydent.


      W natłoku informacji jednak staram się zastanawiać nad losem Polski i Polaków w tym globalnym szambie, które od podszewki zna maksymalnie kilkaset osób na świecie (a nie połowa populacji). W ostatnich miesiącach dość mocno krytykowany jest rząd, którego działania sprawiają wrażenie podyktowanych przez Waszyngton. Szczerze to wole ten kierunek niż Berlin, choćby ze względu na temperaturę, jednak takie klakierstwo podobać się nie może. Z drugiej strony zarzuca się nam rusofobię, antyżydzizm, ksenostrach i zbytnie umiłowanie koloru białego. Z jedwabnego szlaku pozostały marzenia doktora Bartosiaka, a na dnie Bałtyku grabę przybijają sygnatariusze paktu Merkel-Putin. Epicki to pierdolnik, w którym przyszło odnaleźć się tym kilku zatroskanym losem Lechistanu, w tym mnie. W którym kierunku podążać, z kim trzymać a na kogo nasikać, komu dać się poklepać po ramieniu, a komu po tyłku – z takimi pytaniami przyjdzie mierzyć się mądralom nie tylko z Nowogrodzkiej, gdzie planują przenieść Wiejską (na skutek dużej odległości od Żoliborza), ale i kolejnym odpowiedzialnym, przed tym czy i innym prezesem (bo przed ludźmi odpowiada tylko Kukiz, a przed Bogiem co najwyżej Jurek Marek). Wiedząc że świat nie jest zerojedynkowy i nie ma tych jednoznacznie złych i jednoznacznie dobrych, uważam, że w erze Trumpa, mimo wszystko należy dołożyć wszelkich starań aby stać po jego stronie i mieć w rękawie coś co uczyni nas ważnym graczem z punktu widzenia gry jaką prowadzi. W odwrotnym kierunku po Amerykańskiej stronie odpowiednikiem takiej rzeczy są wizy, za których otrzymanie wejdziemy Amerykanom do odbytu (tam wizy nie trzeba) i zrobimy im łaskę. Co by nie mówić o panu Donaldzie nie zważając na obrzydliwe skojarzenia z jego imieniem przyznać należy, że rządzi on jedynym mocarstwem liczącym się w jakimkolwiek stopniu z Polską, a do tego zaczyna to robić odważnie. Przypomnieć należy, że żaden murzyn nie strzelał nigdy w żadnym lesie do Polaków w tył głowy, nie pisząc już o torturach, czy przymusowych wywózkach (za to akurat do Trumpa nikt by się nie przyczepił). Podkreślić należy również ogromną przewagę militarną naszych zamorskich „sąsiadów” nad innymi naszymi potencjalnymi sąsiadami czy odległymi Chinami. Jest ona tak miażdżąca i niezaprzeczalna, że tylko Bronisław Komorowski mógłby zdecydować się tutaj na jakąś rewizję sojuszy w polskim wydanió. Jak mawia dr. Bartosiak, cała Wszechruś nie jest żadnym rywalem dla USA, zarówno militarnie jak i gospodarczo o czym świadczy choćby liczba dolarów wydawana corocznie przez Pentagon na pistolety, drony i inne zabawki, przewyższająca ponoć sumę wydatków na podobne gadżety przez wszystkie państwa na kuli ziemskiej. Śmiałe ruchy Amerykańskich wojsk sprawiają, że ich sojusznicy czują się bezpieczniej ale i muszą dawać się mocniej klepać po pupie i nie wolno im kręcić na boku. Macierewicz zły, że wypiął się na Chińczyków i ich szlak? Ciekawe jaki by był gdyby skłonił jednak swój zad na wschód, a wybredni Amerykanie zrezygnowaliby z jego nie najmłodszego ciała, wycofując stąd kilku Marines, będących gwarantem bezpieczeństwa przynajmniej do czasu otwartego konfliktu z caratem. Teorie spiskowe dotyczące Amerykanów jako tych, którzy prą do wojny bo lubią się strzelać i dużo w Call Of Duty grają, raczej do mnie nie przemawia, czytaj: wole słuchać w internetach o płaskiej ziemi i kosmitach. Inne teorie jakoby to wszystko Żydzi jest bardziej prawdopodobna, jednak zaprzecza wielu innym, brzmiącym równie poważnie, tezom stawianym przez coraz to głupszych youtuberów. Biorąc pod uwagę fakty które przytoczyłem, Polska nie znajduje się obecnie w tak niebezpiecznej sytuacji, jaką wieszczą pseudoredaktorzy TfuVałeNów i lisweeków, którzy przekraczają kolejne granice absurdu pisząc o wojskach Unii Europejskiej przywracających ład w Afryce Północnej, nie angażując w to Polski, czy o wszechpotężnej Rusi toczącej wyścig zbrojeń ze Stanami Zjednoczonymi... W trosce o zdrowie psychiczne czytelników podczas Świąt nie podam linku do tych tzw. artykułów. Z drugiej strony nie twierdzę, że wydarzenia nie mogą przybrać negatywnych dla nas obrotów. W końcu Putin jak straszyła nas królowa Angela to człek nieobliczalny niczym Iwan Groźny i każde większe zaangażowanie Trumpa na innej półkuli może próbować wykorzystać dla swoich niewytłumaczalnych planów mocarstwowych. Ja jednak skłaniałbym się raczej do wizji Władimira – genialnego polityka chcącego odzyskać kontrolę nad byłymi radzieckimi republikami, niż nieobliczalnego świra. Zagrozić może nam również choćby radioaktywna chmura znad zbombardowanej Korei Północnej, jeśli Trump posunie się w końcu do odsunięcia od władzy Kima najmłodszego i przywiązanie go do jakiegoś drzewa na przedmieściach Pjongjangu wśród nasyconych wodorostami i trawą poddanych. W dalszej perspektywie mamy tzw uchodźców-imigrantów, którzy w kolejnym pokoleniu będą najpewniej większością na Starym Kontynencie. W tym jednak wypadku nie zakładałbym jakiegoś dramatycznego załamania, gdyż mocno widoczny pośród wyznawców Allaha jest brak w ich świętej książce odpowiednika biblijnej Księgi Mądrości.


      Na logikę więc, dokończmy jajko i poczytajmy o Misiewiczu. Może zatrudni się na kasie w Biedronce i nie pożegna „reportera” faktu zaproszeniem na ponowne zakupy, co ogłoszone zostanie z hukiem na pierwszej stronie. Śmiechom nie będzie końca. A poza tym uważam że unia europejska powinna zostać zniszczona. Dziękuję.










JerubBaal
O mnie JerubBaal

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka