W mojej opinii, a także wielu innych osób zajmujących się kwestią katastrofy smoleńskiej, nasze władze, mając pełną świadomość tego, co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010r. – ukrywają tą wiedzę przed społeczeństwem. Była o tym wielokrotnie mowa, wskazywano różne tropy, przesłanki na to wskazujące – ostatnio pojawiły się jednak nowe fakty.
W filmie Anity Gargas „Anatomia upadku cz. 2” można je odnaleźć.
.::::::::::.
Sprawa pierwsza – czasu katastrofy – w swojej wypowiedzi na temat przebiegu zdarzeń owego ranka por. Wosztyl stwierdził coś takiego – „…moja rozmowa z DKL (Dyżurnym Kierownikiem Lotów), w której informowałem o katastrofie Tupolewa - zapisała się w telefonie mojego rozmówcy o godz. 8:38”. Por. Wosztyl nic nie mówi o tym, o której ta rozmowa zapisała się w jego telefonie. Przyczyny tego mogą być różne. Ktoś mógł zadbać o to, by w telefonie Wosztyla nic się nie zachowało, mógł jednak wskazywać na telefon rozmówcy dlatego, że to był służbowy telefon. Fakt zarejestrowania czasu rozmowy w nim zwiększa wiarygodność tej informacji. Sprawa tą nikt się jak dotychczas nie zainteresował. Nikt się do niej nie odniósł. A przecież potwierdzenie tej informacji obala całkowicie rosyjską wersję wydarzeń. Podkreślmy fakt, że były także wcześniej informacje wskazujące na inny, niż się obecnie uważa, czas katastrofy. I druga sprawa – skoro por. Wosztyl się o tym dowiedział (o zarejestrowanym czasie jego rozmowy przez DKL) – to sprawa musi być znana także prokuraturze wojskowej. I co? I nic.
.::::::::::.
Sprawa druga – w filmie Gargas anonimowy rozmówca (szkoda, że anonimowy) informuje o dziwnych okolicznościach z dnia transportu zwłok ofiar do Polski. Wg niego prokuratorzy mieli informować rodziny ofiar, oczekujące na przylot samolotu z trumnami, że ma miejsce wielogodzinne opóźnienie. Gdy w istocie samolot już dotarł. Tylko w tym czasie prokuratura, przy zachowaniu całkowitej tajności tych czynności, dokonywała otwierania trumien, i – jak to ujął anonimowy rozmówca – przeprowadzała „szczegółowe oględziny zwłok ofiar”. Gdyby to była prawda (dlaczego ktoś, kto z narażeniem swojej osoby informuje o tym miałby podawać nieprawdę?) to wskazywało by to na sprawę następującą – prokuratura, szerzej – nasze władze doskonale wiedzą co tak naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia. I na swój użytek prowadzą jakieś czynności śledcze. Tylko prawdę o tym głęboko ukrywają.
Inne tematy w dziale Polityka