Jerzy Korytko Jerzy Korytko
2163
BLOG

Drugi JAK udowodniony.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

 Śledztwo” w wprawie wyjaśniania przebiegu zdarzeń 10 kwietnia 2010r. jest prowadzone bardzo konsekwentnie. Nasze instytucje powołane do tego – głównie prokuratura wojskowa – postanowiły niczego nie wyjaśnić. Od czasu do czasu puszczając „sygnały dymne”, ale tak nieoficjalnie raczej,  że odpowiedzialnymi za to są Rosjanie, ponieważ nie dostarczyli nam wszystkich istotnych dowodów. Oczywiście – to ma znaczący wpływ. Ale w żadnym razie nie tłumaczy faktu, dlaczego nie wyjaśniono także tych wątków, które miały miejsce wyłącznie w Polsce. Na przykład -  przebiegu zdarzeń rankiem na lotnisku Okęcie, wydarzeń  wcześniejszych - odpowiedzialnych za organizację wylotu delegacji - za to konkretnie, że dopuszczono, by wszyscy dowódcy wojskowi polecieli jednym samolotem etc. Nie sugeruję tutaj, że generalicja rzeczywiście poleciała jednym samolotem. Ale wskazuję na to, że tak to jest przedstawione w oficjalnej wersji – i tego wątku prokuratura w ogóle nie wyjaśniła! W efekcie nie wyjaśniono niczego – a nam każe się wierzyć w bajki typu „pancerna brzoza w gęstej mgle”.
Cóż pozostało? Pozostają blogerskie dociekania. Drobiazgowe analizy znanych faktów, przesłanek – starające się z nich wydobyć jakieś jądro prawdy, a przynajmniej prawdopodobieństwa. Najwięcej takich faktów, co oczywiste, dotyczy wydarzeń jeszcze w Polsce, z przed wylotu delegacji. I nie są to bynajmniej sprawy drugorzędne. Kto wie – może tylko na ich podstawie da się prawdę o tamtym dniu wydobyć?

.::::::::::.

W poprzednich kilku tekstach analizowałem właśnie te okoliczności. Szczególnie wartościowym tropem jest wg mnie sprawa trzeciego samolotu. Szczegółowo wyjaśniam to w notce -„Japończyk w JAKu por. Wosztyla”Ale cały czas wskazywałem na to, że brakuje jakiegoś elementu, faktu, który by wszystkie zebrane poszlaki ostatecznie zweryfikował. Elementu, którego dostrzeżenie pozwoliło by nabrać pewności co do tego, że poruszamy się we właściwym kierunku..  Dziś myślę, że udało mi się ów „element” odnaleźć.

.::::::::::.

Ale by go dojrzeć ponownie musiałem wrócić do sprawy przebudowy salonki Tupolewa dokonanej tuż przed wylotem, w niejasnych okolicznościach, z nieznanych powodów. Pojawia się bowiem pytanie? Dlaczego przebudowywano salonkę – gdy Tupolewem poleciało ostatecznie 88 pasażerów? Po przebudowie mogło nim polecieć 100 osób. Ale przecież stan dotychczasowy zapewniał to, że i tak wszyscy by się pomieścili. Dlaczego więc salonkę przebudowywano?

.::::::::::.

Bardzo istotne informacje na ten temat przekazała jakiś czas temu Niezalezna.pl.  / link /

Być może generałowie nie polecieliby Tu-154 z prezydentem Lechem Kaczyńskim, gdyby nie niespodziewany remont rządowego tupolewa, wykonany 6 kwietnia 2010 r. W salonce nr 3, położonej tuż przy skrzydłach i przeznaczonej dla ośmiu osób, zamontowano dziesięć dodatkowych foteli pasażerskich. Zmian dokonano na polecenie szefa Techniki Lotniczej 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Zgodnie z dokumentacją w salonce tej powinny znajdować się cztery dwuosobowe kanapy w dwóch rzędach i dwa stoły między nimi. Salonkę przemeblowano, montując trzy rzędy po sześć siedzeń jednoosobowych (po trzy z lewej i prawej strony samolotu). Zwiększyło to liczbę miejsc siedzących o dziesięć – z ośmiu do osiemnastu.


Ponieważ prezydent miał do dyspozycji jedynie dwa samoloty, generałowie musieli lecieć albo jakiem, albo wraz z nim Tu-154. Ktoś postanowił – być może ta sama osoba, która wcześniej zadecydowała o powiększeniu salonki o dziesięć miejsc (dokładnie tylu uczestników liczyła delegacja wojskowa) – że będzie to jednak tupolew. W związku z tym w samolocie lecącym 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska wszystkie miejsca zostały zajęte, co doprowadziło do tego, że ze składu delegacji wycofano żołnierza Żandarmerii Wojskowej wyznaczonego do ochrony szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora. Jak pisała w odpowiedzi na nasze pytania Najwyższa Izba Kontroli, jej kontrolerzy stwierdzili, że żołnierz ŻW „został w Polsce, bo w samolocie brakowało dla niego miejsca”.

I jeszcze kolejna informacja w tym samym tekście:

Warto przypomnieć, że poseł PiS Marek Opioła zwrócił się do MON z zapytaniem, czy Służba Kontrwywiadu Wojskowego, jako odpowiedzialna za ochronę kontrwywiadowczą najważniejszych osób w państwie, wiedziała o przebudowie salonki i czy sprawdzała samolot po jej dokonaniu. Okazało się, że SKW nie została o tej operacji poinformowana. Zapytaliśmy Naczelną Prokuraturę Wojskową, czy ustaliła, kto zlecił szefowi technicznemu 36 SPLT przebudowę salonki i jak to uzasadnił. Odpowiedź jej rzecznika płk. Zbigniewa Rzepy była zaskakująca: „Uprzejmie informuję, że zgodnie ze stanowiskiem Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie nie mogę udzielić odpowiedzi na te pytania, bowiem ich zakres jest zbyt szczegółowy i ujawnienie tego typu informacji na tym etapie postępowania mogłoby mieć negatywny wpływ na jego przebieg”.

Cała sytuacja wskazuje, że salonkę przebudowano z założeniem, że polecą nią generałowie. Jeżeli tak, to znaczy, że już 6 kwietnia było wiadomo, iż dla delegacji prezydenta nie będzie oprócz Jaka-40 innych samolotów, w tym rezerwowego.

Zapamiętajmy te informacje, będę do nich wracał jeszcze. Pierwsza uwaga – co takiego tajnego w przebudowie salonki się kryło, że prokuratura odmówiła posłowi Opiole odpowiedzi?

.:::::::::::.

Jest wreszcie sprawa listy pasażerów Tupolewa. Oto co na ten temat mówiła red. Anna Pietraszek, doradca zarządu Telewizji Polskiej w wywiadzie dla Portalu NaszaPolska.PL.

 „Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile”.

Zaraz po informacji o katastrofie Tupolewa, 10 kwietnia rankiem, wyniknęła kwestia kto właściwie nim poleciał. Pojawiały się różne zestawienia nazwisk. Różne listy.  Na przykład rosyjskie stacje telewizyjne przyniosły informację, że liczba ofiar wyniosła w sumie 132 osoby. Dopiero po pewnym czasie, za sprawą wyjaśnień naszego MSZ i MSWiA ustalono jej ostateczny kształt. Ale ja chcę tutaj przywołać jedną z takich wcześniejszych list –  link.  Mniejsza o różnice dotyczące lotu Tupolewem kilku osób, które się tam ostatecznie nie znalazły. Interesuje mnie ten fragment listy, który mówi o tym, jacy dziennikarze polecieli do Smoleńska. Znałem tą listę już wcześniej z komentarza blogera Sherlocka Holmesa:

DZIENNIKARZE

104. Pan Jerzy KUBRAK, Fakt
105. Pan Jacek TURCZYK, PAP
106. Pan Wojciech CEGIELSKI, Polskie Radio IAR
107. Pan Jakub BERENT, Radio ESKA / VOX FM / WAWA
108. Pani Agnieszka LICHNEROWICZ, Radio TOK FM
109. Pani Danuta WOŹNICKA, Radio ZET
110. Pan Paweł ŚWIĄDER, RMF FM
111. Pan Paweł ŻUKOWICZ, TV TRWAM
112. Pan Jan MRÓZ, TVN24
113. Pan Piotr FERENC, Gazeta Polska
114. Pan Marcin WOJCIECHOWSKI, Gazeta Wyborcza
115. Pan Krzysztof STRZĘPKA, Polska Agencja Prasowa SA
116. Pan Paweł WUDARCZYK, Polsat News
117. Pani Joanna BICHNIEWICZ (LICHOCKA), TVP
118. Pan Marek PYZA, Wiadomości TVP

Ale wiemy też z całą pewnością, że poleciała wówczas (Jakiem Wosztyla) urzędniczka Kanc.Prez. pani - Agnieszka Kołacz. I także, wiemy to oficjalnie z wypowiedzi rzecznika prokuratury - ów Japończyk. A przecież JAK Wosztyla zabrał tylko 14 pasażerów.  Wiemy to od dawna. Tak wynika z jego zeznań złozonych w prokuraturze. Sprawą "przecieku" listy pasażerów do mediów zajmę się innym razem.

Czas by wyciągnąć z tych wszystkich informacji wnioski.

.::::::::::.

- przebudowa salonki, jeżeli nawet miała miejsce – nie została dokonana z myślą o ulokowaniu tam generalicji. Iną sprawą jest to, do czego (o ile w ogóle miała miejsce) służyła.

- w Tupolewie swobodnie zmieściło by się 88 pasażerów bez owej przebudowy.

- bardzo ważna informacja – wiadomo, że 13 dziennikarzy + pani Kołacz z kancelarii Prezydenta poleciało JAKiem  Wosztyla, ale dla kilkorga osób musiało zabraknąć w nim miejsca. Te osoby nie poleciały Tupolewem – ponieważ one wróciły całe i zdrowe. Wśród nich ów „Japończyk” o którym mówiła prokuratura. Właśnie - ów "Japończyk" dostarcza decydującego dowodu. To oznacza, że musiał polecieć również drugi JAK.

- tak więc poleciał drugi JAK, który zabrał nieznaną część generalicji oraz pozostałą część dziennikarzy. Nie wiadomo kogo. Na pewno owego "Japończyka", bo w JAKu Wosztyla nikt go nie widział. Być może i inne (nie dziennikarzy) osoby, o których od dawna wiadomo, że nie bardzo potrafią wyjaśnić, jaką drogą  dotarły wówczas do Smoleńska. Łatwo się domyśleć  kogo mam na myśli

- wiele wskazuje na to, że tym drugim JAKiem poleciał gen. Gągor. Ponownie przytoczę informację:co doprowadziło do tego, że ze składu delegacji wycofano żołnierza Żandarmerii Wojskowej wyznaczonego do ochrony szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora. Jak pisała w odpowiedzi na nasze pytania Najwyższa Izba Kontroli, jej kontrolerzy stwierdzili, że żołnierz ŻW „został w Polsce, bo w samolocie brakowało dla niego miejsca”.

To całkowity nonsens, aberracja. W samolocie o 100 miejscach pasażerskich zabrakło miejsca dla tego żołnierza – mimo że rzekomo miało nim lecieć 88 pasażerów? Zostawmy jednak Tupolewa – jak to pisałem w notce o „dziennikarzu – Japończyku” rachunek jest inny. Za sprawą rosyjskich stacji TV wiemy, że ogólna liczba osób lecących tego dnia do Smoleńska wynosiła 132. Po odjęciu od tego 96 (Tupolew) i 18 (ogół osób lecących JAKiem Wosztyla) pozostaje dokładnie 18. Teraz – czyli  - jeżeli leciał jeszcze jeden JAK – to wynosi =4 osoby załoga + 14 pasażerów –  razem to daje dokładnie 132. I to wyjaśnia, dlaczego zabrakło miejsca dla owego żołnierza. Ponieważ gen. Gągor poleciał Jakiem. I zapewne na pokładzie JAKa nie znalazło się dla niego miejsca. Czyli - gen. Gągor  nie poleciał Tupolewem - a jak nie Tupolewem - to czym? Zważmy ponadto na taki fakt, na który zwracała uwagę red. Pietraszek w swoim wywiadzie:...Generał Skrzypczak mówił niedawno w telewizji, że po wypadku Casy podkreślano wymóg bezpieczeństwa, że kiedy leci kilku dowódców to trzeba ich rozdzielać". 

Ten fakt – że gen. Gągor został pozbawiony przysługującej mu urzędowo ochrony – przesądza według mnie o tym, że nie poleciał on Tupolewem.  Przecież w Tupolewie, wg oficjalnej listy pasażerów,  było 12 miejsc wolnych!!!!!! Musiał wobec tego być jeszcze jeden samolot. Drugi, zaledwie 14 osobowy samolot, w którym rzeczywiscie nie było wolnych miejsc. Drugi JAK, który poleciał do Smoleńska - i który wrócił z częścią pasażerów. A fakt ten ukryto przed opinią publiczną. Wszystko na to wskazuje. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Polityka