Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1265
BLOG

Smoleńsk a NATO "bis".

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 18

 Dziś chyba już tylko płatni siewcy zamętu uważają, że 10 kwietnia mieliśmy do czynienia ze „zwykłym” wypadkiem lotniczym. Jest sprawą udowodnioną, że nasz rząd świadomie zrezygnował z najmniejszych prób wyjaśnienia okoliczności tamtego tragicznego lotu. To nie mogło nie mieć ukrytej przyczyny. Nie uprawia się kłamstwa na taką skalę, w tak ważnej sprawie bez istotnego powodu. Ale taki powód był.

10 kwietnia zostaliśmy podstępnie zaatakowani. Smoleńsk – to w istocie akt wojny. Wojny nie nazwanej, nie ogłoszonej. W której ofiara, w swoim rozumieniu, w imię wyższych celów ukrywa fakt swojego zaatakowania. Tak teraz wyglądają konflikty w czasach „post-historycznych”.  Konfrontacje mają miejsce – lecz opinii publicznej nie mówi się tego. Karmi się je jakimiś bajeczkami, iluzjami. Dlaczego? Z prostego powodu. Ujawnienie takiego jak w Smoleńsku aktu wojny, nazwanie rzeczy po imieniu - nakazywało by zastosować jakieś retorsje, odwet wobec agresora. A wobec tego, że jesteśmy członkiem UE i NATO wyznaczało by to również taki obowiązek naszym partnerom-sojusznikom. Eskalacja konfliktu mogła by mieć niewyobrażalne skutki. Wojna jądrowa? To dlatego ukryto ten zbrodniczy atak. Nikt nam nie pomógł. Zostaliśmy sami – ze swoim bólem i swoimi zmarłymi.

Od dawna piszę, że sowiecka (dziś rosyjska) strategia oparta jest na permanentnym konflikcie ze Światem Zachodu. W strategii tej (za Anatolijem Golicynem) fundamentalnym założeniem jest to, że zakłada się cykliczność kryzysów świata kapitalistycznego. W okresach prosperity Rosja jest przyczajona, wykazuje słabość gospodarczą, rzeczywistą czy symulowaną – czekając na ów Wielki Kryzys. Od dawna zapowiadany, przewidziany. I oto ów kryzys nadszedł – w 2008r. Trwa do dziś. W USA zasypuje się dziurę budżetową drukiem pustego pieniądza. Ale to żadne lekarstwo. Co najwyżej odkłada w czasie kolejne tąpnięcie. USA są trupem gospodarczym. Widać to gołym okiem.

Dlatego Putin może pozwolić sobie na to – co robi. Wie, że nikt mu się nie przeciwstawi. Ale jest jeszcze drugie dno całej sprawy. To uświadomienie sobie jak wygląda w rzeczywistości integracja europejska. Jak wygląda dziś pozycja krajów powstałych lub uzyskujących suwerenność po rozpadzie Związku Radzieckiego. I jest to konstatacja tragiczna. Proszę zapoznać się z notką: http://sloncestepow.salon24.pl/600823,czy-juz-sie-bac

Cóż z niej wynika? To, czego można się było domyślać od dawna. Nasz, i innych krajów, akces do NATO zapewnił nam wyłącznie papierowe prawa. Zaatakowani 10 kwietnia nie otrzymaliśmy żadnej pomocy, wsparcia. A przecież w Smoleńsku zginęli oficerowie NATO? Dlaczego z automatu nie wszczęto procedur wyjaśniających? Dlaczego pozostawiono tą sprawę bez żadnej reakcji? Na terytorium nowoprzyjętych krajów nie stacjonują żadne istotne siły NATO. Z tekstu powyżej cytowanej notki wynika, że granicą obrony dla NATO w Europie – jest wschodnia granica Niemiec. Już członkowie naszego rządu, szczególnie resortów siłowych coraz częściej mówią o tym, że istnieje dla nas realne zagrożenie ze strony Rosji. Mówią o tym również eksperci. Można przypuszczać, że w momencie wycofywania się Rosji z Europy Śr.-Wsch. przyjęto jakieś uzgodnienia, umowy   - że te państwa, takie jak Polska, Litwa, Estonia, Ukraina etc. nigdy nie będą w istocie pełnoprawnymi członkami NATO. Że ich pełna gwarancja bezpieczeństwa nie obejmuje. Że w ten sposób stwarza się jedynie jakąś strefę buforową. I tak to obecnie wygląda. Jesteśmy w NATO ale „bis”. Jak to postulował Lech Wałęsa. Wiedział co mówi?

Powód zaatakowania nas jest łatwy do przewidzenia.  Wystarczy zapoznać się choćby z dzisiejszymi wpisami hakerów rosyjskich atakującymi nasze ważne portale internetowe (czyli – wojnę w Internecie już mamy). Oto mamy pomagać Ukrainie w walce z separatystami. Wysyłać tam broń i ludzi. Czy to prawda – nie mam pojęcia. Ale tu nie chodzi o prawdę – tylko o pretekst. Dziś widać, że jedynym rozgrywającym spraw europejskich jest Putin. Amerykańskie gesty, jakieś rozpaczliwe zabiegi wzmocnienia przed Rosją obrony  są zupełnie nieadekwatne i ograniczają się, jak wspomniałem – w istocie do obrony terytorium Niemiec. Pozostałe kraje członkowskie NATO nawet nie udają, że cokolwiek zamierzają zrobić w tej sprawie. Chciałbym się mylić – ale nadciąga realne zagrożenie. Kryzys naszego państwa. Gospodarczy – to pewne. Już było źle. Sankcje Rosji jeszcze go zwiększą. No ale i coraz bardziej realne staje się inne zagrożenie – militarne. I nie mówię o tym tylko ja – ale ministrowie tego rządu. Oto dokąd doszliśmy z Tuskiem i zgrają jego nieudaczników. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka