Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1641
BLOG

Dlaczego ukryto trzeci samolot.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

 Gdy ponownie przeczytałem poprzednio opublikowany tekst zdałem sobie  sprawę z tego, że kwestia trzeciego samolotu została ostatecznie potwierdzona. Wszystkie argumenty, jakie prezentowałem w kolejnych tekstach poświęconych temu wątkowi wydarzeń – znalazły ostateczne potwierdzenie – przysłowiową klamrę spinającą - w tej relacji uczestnika lotu do Smoleńska  - red. Pawła Wudarczyka z Polsat News:

Uważam, że dziś już kwestii – czy był trzeci samolot - nie ma. Ta sprawa została jednoznacznie wyjaśniona. Ale pojawia się nieuchronne, oczywiste w tej sytuacji pytanie – dlaczego lot tego samolotu ukryto przed opinią publiczną? Dlaczego w takim pośpiechu, mimo przedostania się do mediów jakichś szczątkowych – ale jednak – wiadomości o tym locie – zdecydowano prawdę ukryć ? Chociaż pewnych faktów przesłonić się nie dawało? Dlaczego podjęto takie ryzyko? Posunięto się do matactw i zorganizowanego kłamstwa?

Myślę, że pewne tropy, które prowadzą do odpowiedzi na te pytania jednak są. Przypomnę – była sprawa meldunku wywiadowczego. Była zmieniana konfiguracja wylotu – podobno zepsuł się jeden JAK. Ale są też inne relacje – że zepsuła się CASA. Tak czy siak – nie znamy szczegółów – albo nie dajemy im do końca wiary – wiadomo, że jakieś zmiany dokonywane były na płycie lotniska. Jest też śledztwo prokuratury dotyczące organizacji wylotu – i w trakcie tego śledztwa nie ustalono dotychczas, kto stał za wspólnym wylotem, jednym statkiem powietrznym Prezydenta, całej generalicji i innych najważniejszych osób w państwie. Niewiarygodne. Cztery lata nie potrafią tego ustalić!!!! Chyba….. że….. no właśnie – jednak może nie wszyscy generałowie polecieli Tupolewem? Wtedy winnego rzeczywiście by nie było. Ponieważ nie było by wspólnego lotu - i prokuratura o tym wie. Pewnej wskazówki dostarcza taka informacja:

W związku z tym w samolocie lecącym 10 kwietnia 2010 r. do Smoleńska wszystkie miejsca zostały zajęte, co doprowadziło do tego, że ze składu delegacji wycofano żołnierza Żandarmerii Wojskowej wyznaczonego do ochrony szefa Sztabu Generalnego WP gen. Franciszka Gągora. Jak pisała w odpowiedzi na nasze pytania Najwyższa Izba Kontroli, jej kontrolerzy stwierdzili, że żołnierz ŻW „został w Polsce, bo w samolocie brakowało dla niego miejsca”.

Otóż to ewidentne kłamstwo. W Tupolewie przed przebudową dokonaną w tajemniczych okolicznościach w dniach poprzedzających tragiczny lot – mieściło się 90 pasażerów. Ale dobudowano 10 miejsc w salonce  dla generałów. Podobno dla nich. A przecież w końcu Tupolewem poleciało tylko 88 pasażerów. Dlaczego więc zabrakło miejsca dla żołnierza ochrony gen. Gągora? To wskazuje na inny ślad. Najprawdopodobniej część generalicji poleciała JAKiem . Tym drugim Jakiem. A ponieważ ten drugi JAK mógł zabrać tylko 14-tu pasażerów - to właśnie w nim mogło dla żołnierza ŻW zabraknąć miejsca.  Gdyby tak było jak przypuszczam -  prowadziło by to do takiej sytuacji – ujawnienie listy pasażerów drugiego JAKa  - skutkowało by przyznaniem, że część jego pasażerów spotkała na terenie Federacji Rosyjskiej gwałtowna śmierć.  I nie sposób było by ją wytłumaczyć. W śmierć osób, które poleciały Tupolewem – i podobno zginęły tam w „zwykłej katastrofie lotniczej” musieliśmy uwierzyć. Przynajmniej na początku. Gdyby śmierć poniosły osoby z dwóch samolotów - nikt w żaden „normalny” powód tej śmierci by nie uwierzył.

Dlatego zorganizowano tą wielopiętrową fabrykę kłamstw. Zbudowano kłamstwo, którego strzegą specjalnie zadaniowani trolle – kierujący dyskusję na manowce, także tutaj. Reasumując – lista ofiar Tupolewa stanowi najprawdopodobniej kompilację list dwóch samolotów – Tupolewa właśnie – i drugiego JAKa.  Ci z Tupolewa już nic nie mogą powiedzieć. Jest rzeczą oczywistą – że cała sprawa trzyma się na milczeniu tych, którzy wówczas trzecim samolotem do Smoleńska polecieli – i wrócili. Skąd wiemy, że tacy byli? Wiemy, wiemy…. To te kilka osób, które poleciały wówczas a które przecież nie zmieściły się w JAKu Wosztyla – i które wróciły. Jeden dowód jest 100%-owy - to ów dziennikarz-Japończyk. W Jaku Wosztyla go nie było na pewno – a był w Smoleńsku i wrócił. Tak twierdzi nie kto inny jak nasza prokuratura. To chyba wiarygodne źródło? Dodajmy to tego relację red. Pawła Wudarczyka.  I wszystko staje się jasne. Dlaczego ci ludzie milczą? Może pewnym tropem będzie taki tekst:

"Parszywa Trzynastka" z JAKa 40. Dlaczego jeszcze żyjecie... ?

 

Myślę, że uczestnicy tego lotu wiedzą, co mogło by ich czekać gdyby zaczęli mówić. Chor. Muś, gen. Petelicki – remember……

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka