Jerzy Korytko Jerzy Korytko
2079
BLOG

10 kwietnia – Okęcie – operacja „JAK”.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

Niekiedy potrzeba czasu, pewnej perspektywy, by znane fakty się powiązały, znalazły swoje miejsce i pozwoliły na nowo odczytać ciąg zdarzeń. Może dziś przyszedł taki dzień.

>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>><<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<< 

Pierwsze informacje, które przekazano na antenach głównych stacji TV, rankiem 10 kwietnia, mówiły, że katastrofie uległ „prezydencki JAK”. Powtarzano to wielokrotnie. Np. w studio TVN24 – red. Kuźniar – link do filmu: http://patrz.pl/filmy/pierwsze-relacje-o-katastrofie-w-smolensku-tvn24

W tego typu sytuacjach, gdy władze chcą coś ukryć przed społeczeństwem, wycieki niewygodnych informacji najczęściej pojawiają się zaraz po fakcie. Gdy oficjalna wersja nie jest jeszcze znana, gdy „fabryka kłamstw” nie nabrała jeszcze rozpędu. Podobnie „wygodna” jest rozmowa ambasadora Bahra z Centrum Alarmowym MSZ. Myślę, że red. Kuźniar tą informację o wypadku „JAKa z Prezydentem” sam nie wymyślił. Skądś musiał ją otrzymać, ktoś musiał mu ją przekazać. Sama informacja, sprostowana wkrótce, nie miała by większego znaczenia. To normalne, że zaraz po jakimś nagłym wydarzeniu mogą pojawić się nieprecyzyjności, mylenie faktów etc. Chęć szybkiego poinformowania nie sprzyja precyzji. Ale patrząc na wydarzenia z perspektywy dnia dzisiejszego widać pewne rzeczy o wiele wyraźniej. Uderza fakt, że okoliczności wylotu delegacji do Smoleńska całkowicie ukryto. Nie ma zapisów monitoringu, wglądu w dokumentację lotniska etc. Nic nie zrobiono przez 5 lat by przekazać podstawowe fakty. Kompletnie nic. A przecież zapowiadano „szybkie, rzetelne, transparentne śledztwo”. Jest rzeczą oczywistą, że próżnia jaka powstała w przekazie informacyjnym dotyczącym tamtych zdarzeń zaowocuje powstaniem wielu teorii, jak to się mówi - „spiskowych”. Dociekań blogerskich – jak ja to ujmuję. I uważam, że jest to wręcz niezbędne w tej sytuacji. Konieczne. Ponieważ ukrywa się przed nami prawdę. Władze, oczywiście prokuratura również – zdają sobie sprawę z tego, że jest społeczne oczekiwanie by te sprawy wyjaśnić. Dla wspólnego dobra. Ale oni utyskują na to, że już ponad 50% społeczeństwa im nie wierzy w sprawie Smoleńska. Ale nie robią nic by to zmienić. Wróćmy do sprawy „Jaka z Prezydentem”. Gdyby nie było innych wątpliwości – sprawę można by złożyć na karb pospiechu, który nie sprzyja precyzji, stwarza możliwość przekłamań. Ale ponowne spojrzenie na okoliczności tamtego dnia przynosi kolejne wątpliwości. Przede wszystkim musimy przywołać fakt opublikowania w elektronicznych mediach, późnym wieczorem 9 kwietnia, w przeddzień wylotu delegacji, meldunku wywiadowczego SWW o „możliwym zagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów UE”. To ewenement w skali światowej – tego typu informacji nigdy nie publikowano dotąd przed faktem. Uważam, że jest rzeczą oczywistą, że dotyczyło to samolotu z Prezydentem RP na pokładzie. Taką możliwość odczytania tej sytuacji pogłębia wywiad wdowy po gen. Błasiku udzielony na ten temat Onetowi. To bardzo ważna okoliczność. W tej sprawie – najważniejsza. Kolejna sprawa, oto jak przebiegała krótko po 9-tej, rankiem 10 kwietnia rozmowa oficerów Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie (to ta instytucja, którą powiadomiono o możliwości ataku terrorystycznego):

Polsat News przytoczył wymianę zdań, jaka odbyła się tuż po katastrofie między ówczesnym dowódcą COP gen. Zbigniewem Galcem a oficerem operacyjnym COP ppłk. Jarosławem Zalewskim:

Ppłk Zalewski: Dowódca jakiem wylądował?
Gen. Galec: Dowódca?
Ppłk Zalewski: Tak, jakiem wylądował?
Gen. Galec: Tak, wylądował, ale nie wiem, kto tam prowadził tego jaka.
Ppłk Zalewski: Rozumiem, ale prawdopodobnie dowódca był w jaku. Nie jestem tego pewien.
Gen. Galec: Ale dowódca nasz, dowódca Sił Powietrznych?
Ppłk Zalewski: Tak.
Gen. Galec: Aha.
Ppłk Zalewski: Dowódca Sił wybierał się w delegację.
Gen. Galec: A, to, to...
Ppłk Zalewski: Tylko nie wiem, jakie było rozłożenie na samoloty (niezr.).
Gen. Galec: A wcześniej było, że dowódcy mają lecieć jakiem.
Ppłk Zalewski: Dobrze, zaraz, zaraz sprawdzam, panie generale, zaraz sprawdzam to wszystko.

To kolejna informacja przecząca oficjalnej wersji, mówiąca, że przynajmniej niektórzy generałowie mogli polecieć JAKiem. Przez lata całe uważałem, że ta informacja to w istocie dezinformacja. Mająca mnożyć fałszywe tropy. Dziś tak nie uważam. Może nie wszyscy oficerowie COP godzili się  z kłamstwem i ujawnili tą sprawę – w zasadzie zignorowaną przez media, nigdy nie wyjaśnioną.

Jakie jeszcze fakty, dowody a raczej ich strzępy, znamy w tej sprawie? Z tych pasujących do układanki jeszcze takie – prokuratura cywilna badała okoliczności organizacyjne wylotu delegacji – i po 4 latach śledztwa nie wskazała winnego ulokowania wszystkich generałów w jednym samolocie z Prezydentem RP. Były różne opinie w tej sprawie..... to celowe ukrywanie sprawców... to pewno Arabski etc. Ale nikomu jakoś nie przychodziło do głowy prostsze wyjaśnienie. Nie ustalono winnego …… ponieważ winnego nie było. Ponieważ nie wszyscy generałowie polecieli jednym samolotem. Część z nich  poleciała innym , co wymusiły zasady organizacji lotów przyjęte po  katastrofie w Mirosławcu. Co jeszcze na to wskazuje? Powoli zbliżamy się do końca układanki….

Otóż ważna jest jeszcze jedna sprawa. Opisałem ją w notce –  tutaj  -  ten fragment, który mówi o tym, że jakiś dobry tydzień przed wylotem delegacji po warszawskich redakcjach krążyła lista jej uczestników. A także wszystko to, co napisałem w wielu notkach na temat „trzeciego samolotu” – polecam moją poprzednią notkę. Teraz zreasumuję to wszystko.

Mamy taką sytuację – Prezydent RP ma zamiar udać się na obchody rocznicowe do Katynia. Lotem do Smoleńska. Od początku wizycie tej towarzyszy obstrukcja ze strony rosyjskiej, która utrudnia, wręcz sabotuje przygotowania do uroczystości. Co najmniej tydzień przed wylotem delegacji SWW wchodzi w posiadanie informacji, że na polski samolot przygotowywany jest jakiś akt terroru na terenie Federacji Rosyjskiej. Równocześnie do mediów przenika lista z uczestnikami delegacji. Jest rzeczą oczywistą, że muszą zostać podjęte jakieś działania osłonowe, takie, które w zaistniałej sytuacji mają utrudnić terrorystom zrealizowanie ich planów. Moim zdaniem mogło wobec tego być tak – zadecydowano, że poleci trzeci, nieplanowany wcześniej samolot, konkretnie JAK40. Ale o wylocie samolotu musiano poinformować stronę rosyjską - to oczywiste. Nie wiadomo kiedy to zrobiono. Ale jest tego pewien ślad. Na stanowisku kierowania lotami lotniska Siewiernyj zarejestrowały sie pewne wypowiedziane kwestie, które to potwierdzają. Konkretnie - ok. godz. 7-mej naszego czasu>>>> ktos powiedział "teraz wylatują dwa samoloty". Rosjan powiadomiono o wylocie kolejnego samolotu - ale niekoniecznie o tym dokładnie kto nim poleci. Zdając sobie sprawę z transparentności swoich nawet tajnych działań polskie służby całą operację rozlokowania pasażerów przeprowadziły bezpośrednio przed wylotem. Dlatego manipulowano samolotami JAK – kazano się w ostatniej chwili przesiąść dziennikarzom z jednego do drugiego. Zapewne w tym drugim JAKu poleciał m. innymi gen. Błasik. W sytuacji ukrywania podstawowych faktów o tamtym dniu nie można wykluczyć nawet tego, że i Prezydent Lech Kaczyński poleciał tym innym samolotem.  Nie twierdzę że tak było. Ale z drugiej strony i tego wykluczyć się nie da. Wspomnijmy pierwszy przekaz w TVN24 - "JAK z Prezydentem".Spójrzmy dalej – dlaczego brak zapisów monitoringu z odlotu Tupolewa? Dlaczego po fakcie przecież – nie można pokazać tego? A może Lech Kaczyński nie wsiadł nigdy do Tupolewa? To by współgrało jeszcze z czymś innym – może celowo opóźniono wylot Tupolewa? Dlaczego zamieniano JAKa dla dziennikarzy w ostatniej chwili? Zepsuł się? A może wszystko to robiono by utrudnić zadanie terrorystom? By nie wiedzieli w którym samolocie naprawdę polecieli generałowie, Prezydent? By JAK z Prezydentem mógł bezpiecznie wylądować? Zanim ktokolwiek się zorientuje, że nie leci Tupolewem?

Miejsce katastrofy było z góry przygotowane. To, które pokazano światu za pośrednictwem głównie dwóch znanych filmów. Filmu „1:24” i nakręconego przez Wiśniewskiego. Ponieważ na polance położono części jakiegoś Tupolewa - wobec tego – obojętne jakim samolotem poleciał Pan Prezydent – gdy postanowiono ukryć prawdę – musiano potwierdzić, że poleciał on właśnie Tupolewem. Natomiast Rosjanie przekazując początkowo informacje o 132 ofiarach katastrofy dawali do zrozumienia naszym władzom jedno - by osiagnąć swoje cele nie cofną się przed niczym. I nawet rozlokowanie najważniejszych pasażerów w dwóch samolotach nie powstrzyma ich od tego. To dlatego o tych dziennikarzach, którzy zapewne polecieli "trzecim samolotem" nieznani sprawcy pisali że "darowano im życie i żeby pamiętali  o tym do końca swoich dni". Bo wrócili, i to nie w zalutowanych trumnach.

Nam, czyli tym którzy widzieli zdjęcie satelitarne z 5 kwietnia , nikt nie wmówi, że tam był „wypadek lotniczy”. Wypadek? Splot nieszczęśliwych okoliczności niemożliwych do przewidzenia….. poprzedzony przygotowywaniem miejsca wypadku? O którym to miejscu wiedziano z góry gdzie będzie? Gdzie położono jakiś złom? Gdzie wycinano lasek tworząc polanę? W to nikt o zdrowych zmysłach uwierzyć nie może. Sprawdź swój pogląd na tą sprawę Drogi Czytelniku. Oceń „swoje zmysły”. Do dziś nie wiemy co stało się z naszymi samolotami tamtego dnia w rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Wiemy tylko, że 96 naszych rodaków spotkała tam gwałtowna śmierć. I że państwo polskie ukryło tej śmierci prawdziwe przyczyny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka