Jerzy Korytko Jerzy Korytko
1937
BLOG

Kłamstwo smoleńskie - sprawa meldunku wywiadowczego.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Minęło już ponad 5 lat a okoliczności „katastrofy smoleńskiej” do dziś nie zostały wyjaśnione. Można powiedzieć, że za sprawą powstałych post factum wątpliwości dziś wiemy nawet mniej niż to się na początku nam wydawało. Jedna rzecz jest jednak bezsporna – w tej sprawie nagromadzono piramidę fałszerstw i przeinaczeń, uruchomiono całą fabrykę kłamstw  by ukryć prawdę o tamtych wydarzeniach. Do wielu już to dotarło, zdają sobie sprawę z kłamliwości oficjalnego przekazu. Wielu znanych blogerów  z zapamiętaniem broniących oficjalnej wersji zamilkło pod naporem faktów.  Ale kłamstwo smoleńskie i tak nadal trzyma się mocno.  Ponieważ mainstreamowe media dalej przy nim trwają…. ponieważ zlecenie na owe kłamstwo funkcjonuje nadal. Internet zaśmiecany jest ciągle przez hejterów-trolli niezliczoną ilością tekstów,  właściwie bredni. Ma to w zamyśle stwarzać pozory  niezależnego „śledztwa” a ponadto – chyba ważniejsze – skutecznie przesłonić te teksty, które jakieś znaczenie dla wyjaśniania tych spraw rzeczywiście mają. To stary chwyt, ciągle skuteczny.

Przy każdej okazji powtarzam jedno – do dziś nasza prokuratura nie ma żadnych istotnych dowodów, które potwierdzały by rosyjską wersję katastrofy. Daje temu wyraz przy okazji kolejnego przedłużania śledztwa w tej sprawie – pisząc w uzasadnieniu – zwracamy się do odpowiednich władz Federacji  Rosyjskiej aby „udokumentowały miejsce katastrofy”.  Ponieważ do dziś „katastrofa smoleńska” jest wyłącznie faktem medialnym. Wiem, trudno w to uwierzyć – ale prawda jest taka, że nikogo z naszych przedstawicieli do miejsca katastrofy przez wiele dni nie dopuszczono, że nie przekazano żadnej istotnej dokumentacji z tym miejscem związanej, że nie zwrócono wraku samolotu, jego „czarnych skrzynek” etc.  Nikt nie widział momentu katastrofy, nikt nie widział tam żadnych przedmiotów czy ciał, które dało by się jednoznacznie zidentyfikować. To, że w świadomości  powszechnej funkcjonuje  obraz wrakowiska z samolotem leżącym kołami go góry, ze strażakami gaszącymi jakieś pożary – uzyskano sięgając po środki propagandowe. Po materiały bez żadnego znaczenia procesowego. Film Wiśniewskiego, film 1:24, pogłoski o „bohaterskich borowcach broniących przed Ruskimi ciała Prezydenta”, o trzech osobach, które przeżyły katastrofę itd.  To wszystko propaganda. Wiadomości zweryfikowane negatywnie.  Ale ich znaczenia nikt nie odwołał – ciągle w przestrzeni publicznej funkcjonują. Na marginesie – dlaczego ówczesna min. zdrowia Ewa Kopacz, szef NPW gen. Ryszard Parulski – nie stanęli do dziś przed sądami RP? Za rozpowszechnianie na telekonferencji z Putinem 13 kwietnia 2010 r. kłamliwych informacji o „doskonałej współpracy” w ramach smoleńskiego śledztwa, w ramach czynności jakie podjąć miano wspólnie po katastrofie? Przecież od dawna wiadomo, że to kłamstwo. Bo żadnej, powtarzam żadnej współpracy, żadnych czynności wspólnych nigdy nie było.

Wobec  tak zmasowanej propagandy byliśmy bezradni. Szczególnie na początku. Refleksje przyszły później. Dlaczego tak z nami postąpiono – to bardzo istotne pytanie. Ale to inna kwestia, kiedyś pisałem o tym.  Dziś wrócę do sprawy meldunku wywiadowczego. W zasadzie tylko przy jego pomocy można wyjaśnić wszystko.  Kłamstwo rosyjskiej wersji, powody budowania kłamstwa u nas. Też wielokrotnie o tym pisałem.  Ale ponownie przypomnę tą sprawę, ponieważ dziś jej wymowa jest o wiele bardziej jaskrawa, oczywista.

Oto podstawowe fakty: wieczorem 9 kwietnia ok. godz. 22:30 , w elektronicznych mediach, na głównych portalach internetowych i w telegazecie, pojawiła się taka informacja:

„Dyżurna Służba Operacji Sił Zbrojnych RP przekazała do Centrum Operacji Powietrznych w Warszawie informację o zagrożeniu atakiem terrorystycznym jednego z samolotów Unii Europejskiej”.

Co to dla nas powinno oznaczać – gdybyśmy nie byli poddawani totalnemu praniu mózgu. A no to, że od razu powinniśmy wiedzieć. Wiedzieć wszystko.  Wiedzieć z czym mamy do czynienia. Z wszystkim – tylko nie z „normalną katastrofą lotniczą”. Nie w sytuacji, gdy jesteśmy o możliwości kłopotów z lotem naszej delegacji wyprzedzająco informowani. Co do tego meldunku – tak się złożyło, że byłem wówczas zalogowany do sieci i zapoznałem się z nim bezpośrednio.  Czytałem go – i zaręczam, że jego treść była taka jak powyżej. Do dziś nie mogę zrozumieć tego jak mogłem przez długie tygodnie o ile nie miesiące nie rozumieć jego wymowy.  No cóż – zajmowałem się zapewne, jak wielu z nas – odsłuchiwaniem dziwnych głosów na filmie 1:24…. albo innymi fałszywkami.  Ale po jakimś czasie pewne sprawy do mnie dotarły. Po pierwsze – to ewenement w skali światowej by tajne służby, do tego wojskowe, przekazywały informacje w tym zakresie przed faktem. To nigdy, nigdzie dotąd nie miało miejsca. Po drugie – po pewnym czasie media wspominały o tym meldunku ale podając jego zmanipulowaną wersję, że ta informacja ma dotyczyć „możliwości uprowadzenia jakiegoś samolotu z jednego z lotnisk UE”. To chyba coś innego, prawda? Komu zależało na takiej manipulacji, by maksymalnie utrudnić powiązanie sprawy meldunku z katastrofą? Bo o to chodziło, dziś to chyba oczywiste.

To kłamstwo zostało jednak obnażone. Pojawiły się w sieci zrzuty ekranu z telegazety czy z stron interenetowych  z pierwotną wersją komunikatu.  Ale ciągle sprawa nie była oczywista. Dopiero gdy przeczytałem ten wywiad -  link-  Pani Ewy Błasik (wdowy po gen. Dow. WL) udzielony Onetowi - zrozumiałem wszystko. Meldunek musiał dotyczyć wylotu polskiego samolotu z delegacją. Gen. Błasik powiedział przecież żonie – „mam nadzieję, że nasze służby wiedzą co robią”. Nasze służby – a więc chodziło o nasz samolot. Jaki inny wchodził w rachubę???? Meldunek ten został upubliczniony tylko u nas, to u nas miał mieć miejsce ważny lot. Nawet gdybyśmy nie zwrócili na te fakty przed rankiem 10 kwietnia uwagę - to po "katastrofie" powinniśmy od razu wiedzieć wszystko. Ponieważ ostrzeżenie potwierdziło się. Delegację spotkał tragiczny los. A skoro tak - to przyczyną kłopotów musiał być "ów zapowiadany akt terrorystyczny". - a nie żadna mgła, Ale tak się nie stało, pozostaliśmy wszyscy ślepi i głusi. Postarano się o to budując smoleńskie kłamstwo. Nie wystawia to jednak dobrego świadectwa naszym "niezależnym" podobno mediom.  Dodam jeszcze, że  p. Ewa Błasik zaobserwowała u męża zachowanie, które później, już po fakcie, rozpoznała jako „żegnanie się z nami wszystkimi”. Generał Błasik znał więc zagrożenie i go nie bagatelizował. Brał je poważnie pod uwagę. Wobec tego komunikat przekazany mediom stanowił klucz. Klucz do zrozumienia biegu spraw w przypadku gdyby im się coś niedobrego w trakcie lotu przytrafiło. Proszę pamiętać, że służba wywiadu i kontrwywiadu woskowego  podlegała odlatującym dnia następnego do Smoleńska generałom. A pośrednio Prezydentowi Kaczyńskiemu. Rząd nie mógł zablokować  publikacji komunikatu. Ale można go później było przeinaczać, spychać na margines świadomości…. to było możliwe i to zrobiono. I jeszcze jedno – zwróćcie Państwo uwagę, jakiej ponurej wymowy nabiera to zdanie, które jako komentarz do wylotu naszej delegacji  wygłaszano wielokrotnie później – „po co tam się pchali”….tutaj nie chodziło o mgłę…   Wiem, że jest wiele za - ale i przeciw decyzji o wylocie – wobec rozpoznanego zagrożenia – jednak proszę sobie  wyobrazić sytuację, w której Prezydent Kaczyński odwołał by w ostatniej chwili swoją podróż. O czy by to świadczyło? O uleganiu rosyjskiej presji? O tchórzostwie? O przyznaniu Rosji prawa wpływania na nasze sprawy?Czymkolwiek by to było – media zrobiły by z niego miazgę. To nie był łatwy wybór - a ten dokonany był tragiczny w skutkach – jak się okazało. Ale stało się. Prezydent Kaczyński nie uległ presji. Zapewne to w przyszłości będzie przedmiotem kontrowersji, różnicy zdań, co powinien był w tej sytuacji zrobić.  Ale czy winien jest ten, kto w pokojowych intencjach wybiera sie do miejsca narodowej pamięci? Na rocznicowe uroczystości? Czy jego oprawcy? Zbrodniarze? Jednak ta sprawa ma jeszcze inne, złowieszcze dla nas znaczenie. Obnażona została realna wartość polskich sojuszy wojskowych, siła naszego państwa (owe ch.., d… i kamieni kupa Sienkiewicza), degrengolada naszych instytucji państwowych. Bo jedyną odpowiedzią naszych władz była zdrada swoich obywateli.  Powołanie  fabryki kłamstwa. Przyjęcie bez słowa sprzeciwu rosyjskiej kłamliwej wersji. I trwanie przy niej do dziś. 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka