Jerzy George Jerzy George
567
BLOG

Wzruszający Sławomir Sierakowski

Jerzy George Jerzy George Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Jakoś bez echa minął okolicznościowy artykuł Sławomira Sierakowskiego opublikowany nieprzypadkowo 4 czerwca w „The Guardianie”. Wielka szkoda, bo można w nim wyczytać wiele ciekawych rzeczy. Czy ktoś na przykład wie, ile miał lat redaktor Sierakowski, kiedy w Polsce upadł komunizm? No właśnie! A czytelnicy „The Guardiana” już wiedzą. Miał 10 lat. Pan Sławomir zamieścił tę istotną informację od razu w tytule publikacji, a potem dla utrwalenia materiału jeszcze raz powtórzył w tekście. Świat oglądany oczami 10-letniego dziecka był ciekawy, tym bardziej, że mały Sławek oglądał niemal jednocześnie dwa światy, różniące się od siebie jak dzień i noc – ten przed i ten po 1989 roku. W pierwszym dominowały ponure blokowiska i jednakowe meble w jednakowych mieszkaniach. Artykuły żywnościowe - masło, ser, kefir – były tylko w jednym gatunku, szynka wyłącznie w święta. W drugim świecie wszystko nagle było kolorowe – opakowania, wisiorki do kluczy, guma Turbo z obrazkami samochodów, niemieckojęzyczny magazyn Bravo. Sławek zobaczył też pierwszy raz w życiu banany, notabene strasznie drogie, musiał płaczem wymuszać na mamie ich kupno.

Następna istotna informacja: Ten drugi świat miał również swoje minusy. Był kolorowy, ale niestabilny, co również zostało zasygnalizowane już w tytule artykułu. Słowo „niestabilny” nie w pełni oddaje w naszym języku znaczenie słowa „unstable” użytego przez redaktora Sierakowskiego. Chodzi tu raczej o „niepewność”, o to, że nowy wspaniały świat – kalambur niezamierzony - był niepewny. W epoce Balcerowicza nikt nie miał pewności, czy w przyszłym miesiącu będzie jeszcze miał pracę. Rodzice drżeli o przyszłość dzieci. Sławek rozumiał, że musi pilnie się uczyć, by zapewnić sobie miejsce w dobrym liceum i pójść na studia. Mama ostrzegała go, że inaczej może zostać pastuchem.

Ciągła niepewność rodziła strach. Jest to trzecia istotna informacja, jakiej dostarcza ten artykuł. Nastoletni Sławek żył w ciągłym strachu i ten strach pozostał w nim do dzisiaj. Następne pokolenie jest już znacznie bardziej zrelaksowane. Redaktor Sierakowski należy do straconego pokolenia, któremu rok 1989 raz na zawsze odebrał poczucie bezpieczeństwa. Czyż można więc się dziwić, że jego pokoleniu nieobcy jest sentyment do komunizmu?

W czasach komuny nic nie działało, tu cytuję verbatim redakora Sierakowskiego:

„Telewizory regulowało się waleniem pięścią w obudowę, klej nie kleił, tusz zasychał w długopisach. A jednak ten okres był na swój sposób niezwykle spokojny. Było bardzo bezpiecznie w naszym policyjnym państwie. Nie było konkurencji i związanych z tym stresów, nie było wyścigu szczurów. I chociaż stąd brało się zacofanie, stanowiło to ważną wartość, która znikła po 1989 roku. Brak tego minionego stanu rzeczy wywołuje długotrwałą, nie zawsze irracjonalną nostalgię za komunizmem”.

Niewykluczone, że redaktor Sierakowski otarł łzę z oka, gdy pisał powyższe słowa. Mnie teza, że zacofanie jest ważną wartością, zwaliła z nóg. Wszystkie manify lewicy w latach 2015-2019 przebiegały pod hasłem walki z zacofaniem, a tu takie rzeczy. No, ale jakoś się pozbierałem i wróciłem do lektury.

Do minusów nowego wspaniałego świata redaktor Sierakowski zaliczył również zażarty antagonizm między politykami i nieustanne kłótnie w Sejmie. W latach, kiedy zacofanie było ważną wartością, nic takiego nie miało miejsca. Sejm pracował bardzo harmonijnie. Nie było awantur, wszystko przebiegało szybko i gładko, jak Bóg przykazał.

Po roku 1989 dla prawicy najważniejszą sprawą nagle stała się aborcja. Redaktor Sierakowski sprawiedliwie to odnotowuje i niczego nie pomija: Kościół mieszał się do polityki, święcił kropidłem wszystko, co się dało, nie wyłączając giełdy. Tak to dojadło elektoratowi, że w 1993 roku do władzy wrócili byli komuniści, a w roku 1995 prezydentem został Aleksander Kwaśniewski pokonując Lecha Wałęsę, który okazał się prezydentem wyjątkowo nieudanym. Później, to znaczy po erze Kwaśniewskiego, bywało różnie, ale byli komuniści nigdy nie złożyli broni.

Redaktor Sierakowski nie jest byłym komunistą, zbyt późno się urodził, by nim zostać, ale w sercu na zawsze zachował dla komunistów czułe miejsce, co zaraz zostanie wykazane. Najpierw jednak mały quiz. Jak Państwo myślą, na czym polega sukces 1989 roku? Na tym, że wreszcie uwolniliśmy się od Rosjan? Na tym, że Polacy mogą swobodnie wyjeżdżać za granicę? Na tym, że w sklepach są pełne półki? Że chłopak już może z chłopakiem, a dziewczyna z dziewczyną? Otóż nie, proszę Państwa, prawdziwy sukces roku 1989 nie polega na żadnej z tych rzeczy. Na czym polega prawdziwy sukces 1989 roku wzruszająco wyjaśnia redaktor Sierakowski w zakończeniu swojego artykułu:

„Spoglądając w przeszłość wierzę, że prawdziwy sukces 1989 roku polega na tym, że byli komuniści pozostali wierni demokracji. Oni nie łamali konstytucji. Popełniali oczywiście błędy, ale okazali się lojalni wobec nowo utworzonego demokratycznego systemu.

Ostatnio ci sami byli komuniści stanęli do europejskich wyborów jako obrońcy demokracji, w opozycji do rządzących populistów z Prawa i Sprawiedliwości popieranych przez związek zawodowy Solidarność i Kościół katolicki. Właśnie ten paradoks, bardziej niż cokolwiek innego, uosabia sukces 1989 roku, w którym nasze życie stało się skomplikowane, ale wolne. Był to najlepszy okres w ostatnich trzystu latach polskiej historii.”

Pod artykułem była notatka redakcji: „Wielka Brytania może opuści Europę, ale The Guardian na pewno w niej zostanie”. To też mnie wzruszyło.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura