Pompowanie publicznych pieniędzy w gospodarkę wedle najlepszych zasad państwowego interwencjonizmu, zawsze kończy się fatalnie. To jak próba gaszenia ogniska przy pomocy benzyny.
W dzisiejszej Rzeczpospolitej Paweł Jabłoński cieszy się, że Premier Tusk niczego nie obiecał (www.blog.rp.pl/jablonski). Że we wczorajszej debacie dotyczącej kryzysu finansowego powiedział jasno, iż nie przewiduje żadnych działań "stymulacyjnych".
Jabłoński wydaje się sugerować jakoby miało chodzić o bezczynność dla bezczynności. I w sumie się z tego cieszy. Tutaj akurat trzeba mu przyznać rację. To bardzo dobra wiadomość, że rząd nie pompuje publicznych pieniędzy w gospodarkę.
Donald Tusk mówił o tym wyraźnie już w latach 2008-2009. Mówił, że przyjął taką właśnie zasadę – nie będziemy pompować pieniędzy podatnika w ratowanie gospodarki. Bo to złudna droga. Opozycja wtedy grzmiała, że to bezczynność i nieudolność. Że to oszalały, dogmatyczny liberalizm. Że wszystkie rządy tak robią. I rzeczywiście – wiele rządów w Europie i na świecie tak robiło. Dziś mają u drzwi drugą – zdaniem prof. Rybińskiego większą – falę kryzysu. Dlaczego? Bo pompowanie publicznych pieniędzy w gospodarkę wedle najlepszych zasad państwowego interwencjonizmu, zawsze kończy się fatalnie. To jak próba gaszenia ogniska przy pomocy benzyny.
Dziś wszystkie te rządy które zrobił to 2-3 lata temu znów drżą przed większą falą kryzysu. Trzeba im jasno powiedzieć – same ją spowodowały. To one są jej autorami. Dobrze, że i wcześniej i teraz Premier Tusk nie obrał tej drogi. Wyrazy uznania…
www.facebook.com/flibicki