JohnLow JohnLow
196
BLOG

Nagranie, jako obiektywny, bezwpływowy i mocny dowód w sprawie

JohnLow JohnLow Społeczeństwo Obserwuj notkę 4

#Sądownictwo


Pod koniec czerwca Polskę obiegła tragiczna wiadomość o wypadku, w którym zginęło pięć osób, w tym trójka dzieci. Nie będę opisywać szczegółów wypadku, ponieważ zapewne wszyscy je znają, pragnę zwrócić uwagę na jeden istotny aspekt całej sprawy.

Osobowa Skoda, która zderzyła się z tirem, wyjechała z podporządkowanej drogi. Nie ma wątpliwości, że powinna ustąpić pierwszeństwa tirowi, ale z niewiadomych przyczyn tak się nie stało. Zapewne nigdy nie dowiemy się, dlaczego kierująca Skodą (matka jednego z trojga dzieci, które zginęły w tym wypadku), nie jechała na tyle bezpiecznie, że doprowadziła do tego koszmarnego wypadku.

I tak, jak nie dowiemy się dlaczego tak się stało, można tylko snuć domysły, tak samo czyniono by domysły na temat jazdy kierowcy tira. Każdy, kto analizowałby ten wypadek, zapewne brałby pod uwagę to, że kobieta była doświadczonym kierowcą, miała pełen samochód pasażerów, w tym swoje dziecko, więc na pewno jechała uważnie. Pewnie pojawiłyby się domysły, że może po zatrzymaniu się przy wjeździe na drogę główną, stwierdziła że tir jest daleko i spokojnie przejedzie, ale tir gnał jak szalony (winny kierowca tira) i stało się, co się stało. A może zgasł jej silnik na głównej drodze.. można być pewnym, że nikomu nie przyszłoby do głowy, że kierująca osobowym samochodem, zignoruje wszystkie przepisy i wpadnie na główną drogę pełną prędkością, nie dając nikomu szansy na jakikolwiek ratunek. Gdyby nie nagranie, jakie zostało zarejestrowane kamerą z samochodu jadącego za tirem, ciężko by było przyjąć wersję, jaka okazała się tą jedyną i obiektywną. Po opublikowaniu w internecie nagrania, zapadło milczenie i cisza.

Podobnie, jak w przypadku nagranego księdza, który za wydanie zgody na pochówek na innym cmentarzu, żądał 800zł. Nagranie zostało upublicznione, nie pozostawiając żadnych wątpliwości co do tego, jaki przebieg miało spotkanie syna zmarłej kobiety, która chciała być pochowana na innym cmentarzu, z księdzem z parafii.

Nagrania nie pozostawiają żadnego marginesu na domysły. Przedstawiają fakty takie, jakimi są i nie da się z tym już nic zrobić.

Blog ten, jest poświęcony sprawie Bartka, sprawie która była prowadzona skandalicznie stronniczo, sprawie, w której został wydany wyjątkowo niesprawiedliwy wyrok. W sprawie Bartka sędzia także dysponowała nagraniami. Nagraniami mocnymi i praktycznie wyjaśniającymi nie tylko genezę powstałej sytuacji, a także demaskującymi fałszywe zeznania świadków. Sam powód powstania tych nagrań, również daje dużo do myślenia. Żona Bartka toczyła ostry spór ze swymi rodzicami o pozornie darowane jej mieszkanie. Mieszkanie, w którym mieszkała ona ze swoim mężem Bartkiem oraz córką, formalnie należało do niej i jej siostry. W sytuacji założenia rodziny, naturalną koleją rzeczy stało się pragnienie młodych, do posiadania własnego mieszkania.  

Bartek i jego żona umówili się na spotkanie z jej rodzicami, aby poinformować ich o tym, że chcieliby zdjąć współwłasność z mieszkania i sprzedać je. Chcieli wziąć połowę pieniędzy ze sprzedaży i kupić własne mieszkanie takie, jakie im się będzie podobało i tam, gdzie będą chcieli mieszkać. I to był początek wojny pomiędzy młodymi, a rodzicami żony Bartka. Rodzi się pytanie: dlaczego rodzice żony Bartka, a zwłaszcza jej ojciec, rozpoczęli tak ostrą walkę o nieswoje mieszkanie? pytań jest więcej, a odpowiedzi na wszystkie, można znaleźć właśnie w nagraniach, które żona Bartka realizowała ukrytą kamerą i telefonem, podczas wszystkich spotkań ze swymi rodzicami. Młodzi wiedzieli, że przeciwnik jest niebezpieczny, podstępny i trzeba się mieć na baczności. Skąd mieli tę wiedzę? ponieważ teść Bartka, latami toczył wojny ze swoim ojcem, też o nieruchomości. Składał dziesiątki (a może setki) pism, na policję, do prokuratury, czy innych instytucji, które w jego mniemaniu, miały mu pomóc w wygraniu każdej jego batalii z rodziną. 

Między innym dlatego młodzi podjęli decyzję, że będą nagrywać wszystkie spotkania z rodzicami żony Bartka. Drugim powodem realizowania nagrań ukrytą kamerą było to, że Bartek nie mógł chodzić na te  spotkania, ponieważ rodzice jego żony ostentacyjnie okazywali jemu niechęć i nie życzyli się z nim spotykać. Więc aby Bartek mógł dokładnie wiedzieć o czym była mowa na tych  spotkaniach, jego żona nagrywała je.

To, jak bardzo niechętni Bartkowi byli jego teściowie, świadczy na przykład jedno z nagrań, gdzie teść Bartka w rozmowie z jego żoną grozi, że będzie się z Bartkiem "lał na siedem dni". Oto to nagranie. Rozmowa jest nerwowa, a w 4:20 minucie pada groźba wobec Bartka. 

Kluczowe jest to, że sędzia dysponowała tymi nagraniami, czyli rzetelną i obiektywną dokumentacją całego konfliktu o mieszkanie pomiędzy żoną Bartka a jej rodzicami, jednak zupełnie je zignorowała, pomimo tego, że Bartek składał wniosek o przesłuchanie nagrań. Z akt sądowych wprost wynika, że żona Bartka nagrała wszystkie spotkania, ponieważ na pytanie adwokata Bartka, ile było jej spotkań z ojcem, odpowiedziała, że nie wie, musiałaby policzyć z nagrań. Dlaczego sędzia Joanna W. zignorowała jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy dowód? Rodzina Bartka chciałaby usłyszeć od sędzi odpowiedź na to pytanie. Mało tego, gdy rodzina Bartka zaczęła słać zawiadomienia do prokuratury o składaniu fałszywych zeznań przez żonę Bartka i jej rodziców (na podstawie porównania nagrań z tym, co zeznawali na procesie ci świadkowie), to sędzia wydała polecenie zniszczenia dysku z nagraniami (!)

Cała sytuacja, przedstawia się w zupełnie innym świetle, po zapoznaniu się z nagraniami, niż to wskazała sędzia na procesie. Przykładem może być kolejne nagranie, gdzie żona Bartka wyrzuca swemu ojcu, że ją oszukuje (chodzi o pozornie darowane mieszkanie), a na końcu tej rozmowy wykrzykuje, że nie wpuszcza jej do domu, że nie może ona wejść do rodzinnego domu (!). Z punktu widzenia całej sprawy, jest to informacja kluczowa i niezmiernie ważna, ponieważ zawiadomienie do MOPS o przemocy w rodzinie córki ze strony jej męża (Bartka), złożył nie kto inny, jak teść Bartka (!). Tak się martwił o swoją córkę, której rzekomo działa się krzywda ze strony jej męża, że aż zabronił jej wchodzić do rodzinnego domu. Innymi słowy, ojciec żony Bartka złożył 5.08.2015 roku zawiadomienia do MOPS o tym, że jego córka może być ofiarą przemocy ze strony jej męża, a jednocześnie zabraniał tej ofierze przemocy wchodzić do rodzinnego domu, co córka mu wypomniała 19.04.2015 roku. Oto to nagranie: nagranie.

Nagrania są pełną dokumentacją sytuacji sprzed zdarzenia z dnia 2.06.2016, czyli dnia kiedy Bartkowi zawalił się cały świat. Jego żona przeszła na stronę ojca i zeznawała przeciwko Bartkowi. Jej desperacja i strach przed ojcem musiały być bardzo duże, skoro  zeznawała wbrew dokumentacji na nagraniach. Zeznała na przykład 3.06.2016, że rodzice jak byli u niej w pracy, to widzieli, że miała podbite oko, ale ona im wówczas mówiła, że nic się nie dzieje i wszystko jest w porządku. Podczas, gdy na nagraniach jest udokumentowane to, co naprawdę mówiła i jak zareagowała na najście rodziców w jej miejscu pracy. Oto nagranie zrealizowane dzień po tej wizycie rodziców. Żona Bartka poszła z ukrytą kamerą do swego ojca, na drugi dzień po jego najściu i nagrała to spotkanie. To nagranie ma także swoją wersję video, na którym widać twarz żony Bartka bez żadnych śladów na twarzy, widać to, że stoi ona na przeciw swego ojca i krzyczy,  że nie ma podbitego oka. Grozi wezwaniem policji, jak takie najścia będą się powtarzały. 

Na rozprawie sądowej teściowie Bartka zupełnie inaczej zeznawali w temacie tego spotkania. Ukrywali na sprawie też wiele faktów, udokumentowanych na nagraniach, jak chociażby to, że ich córka od września 2015 roku, na każdym spotkaniu prosiła ich o wycofanie nieprawdziwego zawiadomienia do MOPS. Mówiła do nich, że w ogóle nie wiedzą co się dzieje w jej rodzinie, że nie mają żądnych podstaw, aby zawiadamiać MOPS. Doprawdy, to się w głowie nie mieści, że można zniszczyć rodzinę swego dziecka, aby "ratować" mieszkanie fikcyjnie przepisane na dziecko, aby nie płacić podatku. O tym, że mieszkanie nie jest córek, ale na córki zapisane, również można się dowiedzieć z nagrań.

Żona Bartka na sprawie zeznała, że Bartek ją zmuszał do nagrywania spotkań, że było to elementem przemocy jaką on stosował wobec niej i dla sędzi był to już wystarczający powód, aby nie zainteresować się treścią nagrań. Poza tym, biegły informatyk Witold S. w swojej opinii napisał, że obszerność nagrań nie pozwala na ich przesłuchanie, że czas ich trwania to blisko 580 godzin. Rodzina Bartka policzyła starannie nagrania i okazało się, że czas wszystkich nagrań, to niespełna 75 godzin, faktycznych nagrań jest 31 godzin, ponieważ każde spotkanie było nagrywane dwoma urządzeniami. Można je było przesłuchać w rozsądnym czasie. Oczywiście rodzina Bartka złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez biegłego, poprzez poświadczenie nieprawdy, ale prokuratura i to zawiadomienie zignorowała.

Na szczęście rodzina Bartka ma kopię wszystkich nagrań i fakt zniszczenia ich przez sędzię, nie pozbawia Bartka tego cennego dowodu. Bardzo liczymy na to, że wcześniej czy później, będziemy mieli możliwość przedstawienia prawdy o tej sprawie i że wówczas też zapadnie cisza tak, jak wyżej opisanych sprawach.

Ciąg dalszy

JohnLow
O mnie JohnLow

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo