Fot. Robert Szkutnik/Jezioro Mucharskie
Fot. Robert Szkutnik/Jezioro Mucharskie
Józef Brynkus Józef Brynkus
1045
BLOG

Jezioro Mucharskie gnije - elektrownia nadal nie działa, zmarnowano dziesiątki milionów zł

Józef Brynkus Józef Brynkus Energetyka Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Sprawa Jeziora Mucharskiego, zbiornika zwanego tak od niedawna – a wcześniej nazywanego Zaporą Świnna Poręba – to POPiS-owe nieudacznictwo, marnowanie państwowych środków i potencjału gospodarczego Polaków. Można wręcz powiedzieć, że to POPiSowe działanie w zakresie polskiej gospodarki wodnej.

Zacznę od tego, że 09-12-2015 złożyłem interpelację: w sprawie dokończenia budowy zbiornika w Świnnej Porębie. Na jego budowę wyasygnowano już ponad 2 mld zł, a budowa ciągle się przeciągała, mimo tego, że PO zrobiło sobie szopkę na zaporze – informując media i lokalnych mieszkańców o zakończeniu budowy.

Tymczasem PO w rzeczywistości zabrało ok. 70 mln zł na dokończenie inwestycji. Konieczne było zabezpieczenie zinwentaryzowanych osuwisk, wybudowanie dróg dla części gmin leżących wokół zbiornika oraz wyczyszczenie jego dna z drzew, rumowisk skalnych, fragmentów asfaltu z dróg, a także fragmentów torów kolejowych itd.,

Nie była wykorzystywana także elektrownia, która niszczała w przypadku braku wody, nie mówiąc już o tym, że nie dostarczała „ekologicznego” prądu – ok. 2,5 – 2, 5 MWat.

Nie był wykorzystany teren wokół zbiornika do celów rekreacyjnych – PO próbowała wprowadzić nowe prawo wodne, które umożliwiałoby wykorzystanie tych terenów przez RZGW, a w perspektywie ich uwłaszczenie. Przez to też nie przekazano tychże terenów na potrzeby okolicznych gmin, które podjęły działania w celu opracowania dokumentacji rekreacyjnego wykorzystania terenów przy zbiorniku. Samorządy już wtedy obliczały, że straty z tego tytułu wynosiły ok. 20 mln zł rocznie.

Przygotowano wtedy też odpowiednią infrastrukturę dla zarybiania, która się marnowała. Marnował się też narybek.

Niedokończenie inwestycji generowało także koszty związane z bieżącym utrzymaniem stanu infrastruktury zbiornika. Koszty wtedy szacowano na ok. 3 mln zł rocznie.

W interpelacji podnosiłem także konieczność audytu wykonywanych wcześniej prac, gdyż istniało uzasadnione przypuszczenie, że podczas nich dochodziło do różnych nieprawidłowości.

Odpowiadając na moją interpelację Minister Gajda wykpił się przysłowiowym sianem. Inni później pytani Ministrowie PiS-u i urzędnicy przez niego desygnowani postępowali podobnie. Sam Minister Gajda stwierdził:

1. Rząd PiS-u nie przewiduje odpowiedniej ustawy w celu wydatkowania środków na tę inwestycję;

2. Nie dostrzegł także potrzeby dokonania audytu, choć wiedza na temat nieprawidłowości przy wykorzystaniu środków na budowę zapory z pewnością mu była znana- wybudowano choćby za grube pieniądze oczyszczalnię ścieków dla jednej z gmin, a potem ją zburzono i teren po niej całkowicie zniwelowano. Firma, która oczyszczała dno zbiornika, jej praca została przyjęta i zapłacono za nią, jak pokazuje odsłonięty obecny stan dna, wykonała przysłowiową manianę. I to nie są co najmniej nieprawidłowości. Może ktoś wreszcie weźmie odpowiedzialność za majątek skarbu państwa, a nie pozwala go niszczyć???

Po jakimś czasie PiS jednak ustawę na dokończenie zbiornika przyjął. Pieniądze zostały wyasygnowane. A premier Beata Szydło po raz kolejny jako państwowy oficjel zaporę otwierała. Ale Jezioro Mucharskie nadal ani nie pełniło swoich funkcji rekreacyjnych, ani też innych. Nadal nie była czynna elektrownia wodna – mimo, że przeprowadzono jej próbny rozruch, a jej urządzenia straciły gwarancję. Początkowo twierdzono, że przyczyną tego był brak prawa umożliwiającego aukcję wytwarzanego prądu. Nie zmieniła się też sytuacja terenów wokół zbiornika, które nadal marnieją.

Najgorsze jest w tym to, że posłowie obu formacji nie widzieli i nie widzą problemu. Podejmowałem liczne interwencje we władzach samorządowych, Przedsiębiorstwa Państwowego Wody Polskie, pisałem interpelacje i interwencje do władz państwowych. Zorganizowałem nawet w tej sprawie specjalną konferencję naukową w Wadowicach.

Jedyną zmianą stało się to, że Jezioro Mucharskie przeszło pod zarząd Ministerstwa Gospodarki Wodnej i Żeglugi Śródlądowej. I to ministerstwo nadal nic nie rozumie z sytuacji Jeziora Mucharskiego, a co więcej jego urzędnicy z niechęcią udzielają odpowiedzi na zadawane im pytania.

Dziś sytuacja Jeziora Mucharskiego jest tragiczna. Pokazałem Parlamentarzystom i zgromadzonym gościom na komisji w Sejmie zdjęcia, które to potwierdzają (link do zdjęć tutaj).

Co jeszcze?

– Elektrownia nie działa – po prostu niszczeje, prąd z niej nie płynie.

– Trwa proces obniżania wody w Jeziorze Mucharskim w związku z pracami związanymi z zabezpieczaniem osuwisk. Gdyby robiono to logicznie – to nie byłoby takich kłopotów – mamy suszę, okoliczni mieszkańcy – niekorzystający z wodociągów nie mają wody w swoich studniach,. W mediach pojawiają się takie wpisy: „obniżony poziom wody spowodował powolną śmierć ryb, które pozostały w wysychających zagłębieniach terenu. Padliną zajęły się ptaki, lisy a także bezpańskie psy. Do tego dochodzi spora ilość śmieci: zapach, który temu wszystkiemu towarzyszy, również nie jest przyjemny dla nosa..”.

Przy tej okazji nasuwa się pytanie: po co wody polskie przeprowadzały akcję zarybiania zbiornika mając świadomość o spuszczaniu z niego wody?

Brak wody ujawnił na dnie jeziora sporo nieposprzątanych rzeczy. Na odcinku od Skawiec przez Tarnawę Dolną do Zembrzyc widać spory… las z niewyciętych drzew i krzewów, walające się elementy żelazne – barierki, a nawet znaki drogowe itd.

Poza tym nadal otwartą sprawą są osuwiska – czy nie taniej wykupić tereny osuwające się i nie walczyć z prawami natury?

Każdy kto przynajmniej raz był nad zbiornikiem to widział że miał on raczej formę zalanego placu budowy niż finalnej wersji czegoś z czego można bezpiecznie korzystać. Trzeba jednak zaznaczyć że niektóre działania zarządcy były niespójne np. początkowo był to plac budowy = zakaz legalnego użytkowania, następnie pojawił się regulamin który określał zasady użytkowania, ale całość widać było jak na dłoni, że nie była jeszcze ogarnięta.

Do Posłów PO i PiS nic nie dociera. Parlamentarzyści Po-PiS nie chcą przyjąć do wiadomości, że ktoś może bez powodów politycznych chcieć zrobić coś dobrego. Zmarnowano te środki, które zostały wydatkowane. Przez nieudolność rządzących mamy w tej chwili najdroższy w Polsce zbiornik retencyjny – przepraszam gnijące bagno z komarami i innymi owadami, potencjalne siedlisko chorób i innych zagrożeń

Takie jest POPiSowe działanie w zakresie polskiej gospodarki wodnej.

dr hab. Józef Brynkus

Poseł na Sejm RP

dr hab. prof. UP Kraków Józef Brynkus - wykładowca akademicki, poseł VIII kadencji Sejmu RP Ruch Kukiz'15, wybrany z okręgu nr 12 (Małopolska zachodnia). Mój fanpage na FB: https://www.facebook.com/brynkusjozef/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka