Adam Michnik apeluje o międzynarodową pomoc w bronieniu demokracji w Polsce, a dodatkowo prosi o wsparcie finansowe dla jego Gazety Wyborczej, która, jak powszechnie wiadomo, o „demokrację” w Polsce walczy od dziesięcioleci. Michnik swój apel zamieścił w szwedzkim dzienniku "Dagens Nyhter" akurat w ważny dla nas dzień, bo 3 maja, który dodatkowo jest dniem wolności prasy. Czyżby GW czuła się w Polsce zniewolona, ograniczana w swoich wypowiedziach, a jej redaktor naczelny cierpiał biedę, że prosi o zrzutkę, by jemu i jego gazecie żyło się demokratyczniej i bardziej dostatnio? I dlaczego akurat ten apel skierował do Szwedów? Czy może dlatego, że jego brat mieszka w Szwecji, że jest na bakier z polskim wymiarem sprawiedliwości, co może być tym dowodem, że w Polsce, ani sprawiedliwości, ani demokracji nie ma? Ta prośba o finansowe wsparcie jest o tyle dziwna, że GW należy do medialnego koncernu Agora SA, spółki giełdowej, która ma swoich akcjonariuszy, niektórych znanych i bogatych, którzy mogliby finansowe kłopoty GW rozwiązać. Czy pan Soros, również współudziałowiec Agory, przestał sypać groszem i bieda Michnikowi zaczęła zaglądać w oczy? Czy polscy czytelnicy GW mają coraz mniej przekonania do tez głoszonych przez Gazetę i dlatego jej nakład tak dramatycznie spadał przez ostatnie lata? A może to ze strony wiernego kibica GW, pana S., jest to prowokacja, wobec polskiej i międzynarodowej społeczności, że przestał sypać groszem, bo chce zwrócić uwagę na rzekomy brak demokracji w Polsce? Skoro GW jest w Polsce gnębiona, to musi, że tu demokracja nie działa, takie to przesłanie Michnik kieruje do polskiej i międzynarodowej społeczności?
We wczorajszym TOK FM, dokładniej, w „wywiadzie politycznym” red Karoliny Lewickiej, a szczególnie w jego drugiej części, w której gościła wicemarszałek Senatu, Gabriela Morawska-Stanecka, obie panie ujawniły mroczną część kobiecych marzeń dotyczących polityki. To, że w tym radio, w tym programie, u tej prowadzącej, nie znajdzie się zrozumienia dla rządów PiS, wszyscy słuchacze TOK FM wiedzą od dawna. Pani redaktor tak dobiera gości, że z góry można wiedzieć, co powiedzą, które partie poprą, a które skrytykują. Jeżeli czasem trafi się gość, który nie do końca zgadza się z poglądami pani Lewickiej, choć w przytłaczającej większości są to przeciwnicy PiS, to jest przez panią redaktor, różnymi metodami, czasami zupełnie nieprofesjonalnymi, naginany do podzielenia jej poglądów, a w najlepszym razie, nie jest mu dane, by swoje poglądy jasno wyraził. Pani redaktor Lewicka ma swoich „etatowych” gości, m.in.: pan Paweł Kowal, M.Kamiński, prof. Matczak, prof.Rychar, były premier Cimoszewicz i wielu, wielu innych, o których można powiedzieć, że nawzajem, z panią redaktor, „spijają sobie słowa z ust”, czyli, że nie mają żadnych powodów, by w czymś się nie zgadzać. Parafrazując znane, TOK FM-owe zawołanie/hasło, można powiedzieć, że, „jakie radio, tacy goście”, „jacy goście, takie opinie”, a „takie opinie, jakie radio”. Tak było i tym razem, obie w/w panie znęcały się nad tymi, którzy poparli przyjęcie w Sejmie KPO, choć obie nie ukrywały, że tego Planu odbudowy odrzucić nie można było. Najwidoczniej na opinię pań miał wpływ głos naszego byłego premiera Donalda Tuska, skierowany do opozycji z dalekiej Brukseli, a potem powtarzany przez szefostwo PO, że nad decyzją o ratyfikacji KPO można głosować wiele razy, prawie w nieskończoność, więc nie trzeba było tak się śpieszyć, choć sama KE termin ratyfikacji wyraźnie określiła. Po co zatem to wielkie biadolenie, że źle się stało, że KPO został przez Sejm przyjęty? A o to, że jak mówiła pani Lewicka, można było jeszcze dosyć długo PiS, a przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego, POgrillować. Czyli na opozycji nic nowego, oni dalej, od sześciu już lat, nic z przegranych wyborów w 2015r nie zrozumieli i nie wiedzą, jak straconą władzę odzyskać. Co dziwne, pani senator, obecnie w Nowej Lewicy, ale wywodząca się z Wiosny Roberta Biedronia, nie podziela stanowiska swoich partyjnych liderów, którzy rządowy KPO poparli. Widocznie pani wicemarszałek, jak i red Lewicka, której marzy się powrót do TVP, nie mogą pogodzić się z kolejną przegraną i chciały choć zakosztować satysfakcji z grillowania PiS, chociaż tyle, ale i to im zabrano.
A co do red Michnika, to trzeba zauważyć, że jego bój o demokrację dawno już się skończył, a nawet można się zastanawiać, czy w ogóle kiedykolwiek był prowadzony. GW, to była, może poza jej pierwszym okresem, i jest czysta prywata, bogacenie się określonej grupy ludzi i wciskanie czytelnikom swoich przekonań, jako „jedyną prawdę objawioną”, głoszoną przez wąskie grono decydentów GW.
PO, to partia, która od dawna wykazuje tendencję spadkową w notowaniach sondażowych, a od teraz, to może być już tzw „pikowanie w dół”. Tej partii już nic nie pomoże, zapowiadała „koalicję 276”, do której chciała wciągnąć całą opozycję i przegonić PiS z ław rządowych, a swoimi działami doprowadziła do, może tylko chwilowego, ale jednak, porozumienia rządzących z częścią opozycji. Czy Adam Michnik wyciągnie z tego jakieś sensowne wnioski? Szczerze w to wątpię, wszak i on do obecnej sytuacji PO mocno się przyczynił. Michnik już wie, że jego biznes mogą uratować tylko „przyjaciele z zagranicy”, bo na Polaków nie ma co liczyć.
to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura