julian olech julian olech
258
BLOG

Polak, nie-Polak, jak to ustalić?

julian olech julian olech Polityka Obserwuj notkę 28


Polskie obywatelstwo cudzoziemiec może zdobyć po 3 letnim, a nawet 2 letnim, pod pewnymi warunkami, zakładam, że legalnym, pobycie w Polsce (taką opinię głoszą niektórzy politycy i dziennikarze, ale to nie jest prawda, chyba, że dotyczy to nadzwyczajnych sytuacji, o czym będzie później). Te wspomniane 3 lata oznaczają czas, po którym obcokrajowiec może rozpocząć starania o pozyskanie obywatelstwa naszego kraju, a rzeczywiste uzyskanie takiego statutu jest o wiele dłuższe, bo wg różnych źródeł wynosi nawet do 8 lat. Prawo nadawania obywatelstwa polskiego ma też nasz prezydent i tu praktycznie nie ma żadnych sztywnych zasad, którymi musi się kierować, a to wg mnie zdecydowanie zbyt szerokie uprawnienie.

Prezydent, Karol Nawrocki, składa (?) w Sejmie własny projekt nowej ustawy, który wydłuża okres, po którym obcokrajowcy mogą starać się o polskie obywatelstwo, do lat dziesięciu. Opozycja nie byłaby opozycją, gdyby nie krytykowała Prezydenta, także i pod tym względem, twierdząc, że czas rzeczywistego nadania polskiego obywatelstwa dla obcokrajowców jest niewiele krótszy (ok. 8 lat), od okresu, który miałby obowiązywać wg prezydenckiej ustawy. Ten argument świadczy o świadomym gmatwaniu problemu, bo nie uwzględnia okresu na rzeczywiste uzyskanie polskiego obywatelstwa, choć w samej krytyce prezydenckiego pomysłu ten okres, od urzędowego wstąpienia do rzeczywistego uzyskania obywatelstwa określono na 5 lat.

Polak, nie Polak (?), po czym to poznać? Określenie, że jest się Polakiem większości z nas kojarzy się z oczywistymi faktami, rodzimy się w rodzinie (związku), gdzie oboje rodzice są z pochodzenia Polakami, dziadkowie byli Polakami, itd., (takt to sobie wyobrażamy, w rzeczywistości wystarczy, że jedno z rodziców posiada polskie obywatelstwo). Z tego można wyciągnąć wniosek, że Polakiem stajemy się nie z tego tytułu, że nadano nam polskie obywatelstwo, ale z tego powodu, że urodziliśmy się z rodziców Polaków i w ten sposób niejako odziedziczyliśmy z „urzędu” bycie obywatelem naszego kraju. Życie jednak nie zawsze rządzi się prostymi regułami i w takich sprawach, jak posiadanie obywatelstwa kraju, w którym się przebywa. Jednym z najważniejszych dokumentów, jaki jest potrzebny do określenia obywatelstwa nowego członka naszej społeczności jest akt urodzenia, w którym podaje się dane jego rodziców, a nawet dziadków, w którym podawane jest ich pochodzenie. W wielu krajach, by nabyć pełnię praw obywatelskich trzeba spełniać szereg warunków, oprócz takich oczywistych, jak znajomość języka, hymnu narodowego, legalnego pobytu, stałego zatrudnienia, itp., trzeba wykazać się obywatelstwem swoich przodków do któregoś tam pokolenia, często trzeciego, w więc dotyczyłoby to naszych rodziców, dziadków i pradziadków. W zależności od tego, w jakim pokoleniu znajdujemy się osobiście możemy nabywać prawa obywatelskie w pewnych sprawach ograniczone, np. nie możemy kandydować do wszystkich urzędów i funkcji państwowych, np. możemy starć się o bycie przedstawicielem władz lokalnych, ale władz centralnych już nie.
Problem z obywatelstwem dotyczy też osób, które z różnych powodów opuściły swój kraj, czasami wiele lat temu, niektóre mają bardzo ograniczony kontakt z krajem rodzinnym, ale zachowały polskie obywatelstwo. Wg obowiązującego polskiego prawa te osoby mają prawo głosować w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, co od lat budzi liczne kontrowersje. Osoby, które często od kilkudziesięciu lat przebywają poza krajem, mają decydować, kto będzie rządził Polską?

Wiele krajów w różny sposób reguluje status takich „rodzimych cudzoziemców” nap. są kraje, w których cudzoziemiec może starać się o ich obywatelstwo po 20, a nawet 30 latach legalnego tam pobytu (w Europie Lichtenstein), Kanada żąda(?), oby każdy jej obywatel przebywający za granicą chcący głosować w wyborach krajowych stawiał się w kraju ojczystym i tu oddał swój głos, co wydaje się bardzo rozsądnym żądaniem.
Polak, nie Polak, polski obywatel (?), czy nie można tych spraw tak uregulować, abyśmy byli pewni, że naszym krajem rządzą Polacy? Bycie tolerancyjnym dla cudzoziemców, to jedno, a dopuszczanie ich urzędów i stanowisk państwowych to nadmierna przesada, która zmienia kraj niekoniecznie zgodnie z oczekiwaniami jego rodzimych mieszkańców.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka