julian olech julian olech
1285
BLOG

Czy Stany Zjednoczone są państwem niezależnym?

julian olech julian olech USA Obserwuj temat Obserwuj notkę 57

Senat USA uchwalił ustawę ws. restytucji mienia ofiar Holokaustu, przyjęła ją Izba Reprezentantów, a w końcu ustawa ta została podpisana przez prezydenta Donalda Trumpa. Wprawdzie niektórzy oficjele Białego Domu zapewniają, że ta ustawa nie grozi żadnymi sankcjami tym państwom, które jej nie przestrzegają, ale niejednoznaczność jej zapisów dotyczących mienia tych ofiar, które nie pozostawiły spadkobierców, może doprowadzić do wielu nieporozumień i może mieć negatywny wpływ na stosunki niektórych państw z Izraelem. Amerykańska ustawa, nazywana w skrócie ustawą JUST, lub S.447 została uchwalona jako echo wcześniejszej Deklaracji Terezińskiej przyjętej przez 46 państw. Niby Deklaracja Terezińska została przyjęta dobrowolnie, niby nie jest obowiązkowa, ale po uchwaleniu amerykańskiej ustawy, jeszcze przed podpisaniem jej przez prezydenta, mamy już niezłe zamieszanie. Już mamy pewne petycje słane przez amerykańskich kongresmanów do naszego premiera zahaczające o prawo do mienia pozostawionego przez ofiary Holokaustu. Czyżby Amerykanie chcieli to mienie, które nie ma prawowitych właścicieli, przejąć? A jak nie Amerykanie, to kto?
Swego czasu, ale już po tym, jak opadły pierwsze emocje związane z uchwaleniem ustawy o IPN, dziennikarz prowadzący środowy poranek w radio TOK FM gościł w studio panią ambasador Izraela. W trakcie rozmowy dziennikarz zapytał, co pani ambasador sądzi o roszczeniach wysuwanych przez organizacje żydowskie domagające się rekompensaty za mienie tych ofiar Holokaustu, po których nie ma prawowitych właścicieli. Pani ambasador stwierdziła, że nic nie sądzi, bo dla izraelskiego rządu taka sprawa nie istnieje. Zaskoczony dziennikarz dopowiadał, że przecież tą sprawę popierają amerykańscy kongresmani, lecz w odpowiedzi usłyszał, że przecież izraelski rząd nie może narzucać amerykańskim politykom, co mają robić i mówić. Zaskoczenie polskiego dziennikarza narastało, ale kiedy stwierdził, że jego nalegania, by pani ambasador zechciała przedstawić swoją opinię w poruszanej przez niego sprawie nie przynoszą spodziewanego efektu, a wręcz przeciwnie, powodują zniecierpliwienie zaproszonego gościa, sprytnie zmienił temat. Jak to więc jest, że dla części naszej opozycji, tak, jak i dla wąskiego grona amerykańskich polityków ważnym staje się temat, który dla izraelskiego rządu nie istnieje?
Izrael po pierwszym zamieszaniu wywołanym nowelizacją ustawy o IPN pewnie doszedł do wniosku, że taki sojusznik, jak Polska, jest dla Izraela zbyt ważny, by przez jakieś nieporozumienia, istotne dla wąskiej grupy osób, narażać ten sojusz na zdecydowane osłabienie. Z przykrością trzeba stwierdzić, że najwyraźniej tego problemu nie rozumie polska opozycja i, co gorsze, nie rozumie tego część amerykańskich elit. Lepiej by było, gdyby nie dochodziło do takich sytuacji, kiedy się trzeba zastanawiać, kto tak naprawdę rządzi w USA i czy Stany Zjednoczone są na pewno państwem niezależnym.


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka