Kobiety nadal się stroją i przygotowują, nadal w końcu pojawia się poddenerwowany mężczyzna, że spóźnieni, że korki, że iść trzeba...
Przygotowania oczami pięcioletniej Róży z Potockich I-o voto Krasińskiej, II-voto Raczyńskiej z 1854 roku (spisane przez nią w wieku lat 81):
"Jest noc, a przynajmniej mnie się zdaje, że noc, bo od dawna nie śpię, ale koło mnie głośno mówią. Budzę się i przez drzwi otwarte widzę, jak mama moja [Katarzyna z Branickich Potocka] siedzi przy tualecie i jakiś pan (fryzjer) czesze jej przecudne długie włosy i upina je na głowie zupełnie inaczej niż zwykle. Koło mamy stoi Zarańska i jeszcze jakaś Francuzka, a na niskim parawaniku wisi błyszcząca suknia, dwa łuki, jeden niby srebrny, zaś drugi szafirowy a na nim ponaklejane gwiazdki srebrne. Wyciągam ręce do mamy prosząc, żeby mi pozwoliła wstać i ubrać się, bo muszę się na taką dziwną mamę patrzeć. Fryzjer odchodzi, mama mi wstać pozwala i patrzę się, jak mama pomału przekształca się na tę samą piękną boginię, która u nas od kilku dni leży na stole w dużym albumie. Zarańska mi szepce, że mama będzie "Dianą" i że Diana zawsze nosiła łuk na plecach, więc i mama pójdzie na bal z łukiem, ale nie wie jeszcze z którym, bo powiedziała, że się namyśli. Mniejsza o łuki, kiedy ja naprawdę oczu od mojej mamy nie mogę oderwać, jakaż jest piękna, jakąż ma główkę małą i składną w tym nowym uczesaniu i jakby podniesioną do góry, a szyję dłuższą niż zazwyczaj, bo na szyi nie ma pereł ani żadnych świecideł.
Srebrzysta suknia mamy jest nieco podniesiona z boku, również srebrzystym sznurem podwiązana i widać nóżki mamusi w sandałach. Jeszcze tam coś upinano i poprawiano na tej srebrnej sukni, gdy się zjawił wuj Ksawery [Branicki, brat Katarzyny] i głośno zaczął krzyczeć, że się trzeba spieszyć, bo późno, a do Tuilerii [siedziba Napoleona III w Paryżu] dla ścisku pomału będą jechać. Wuj stał przy nas, trochę się niecierpliwił, mama więc bez namysłu wzięła łuk srebrny, otuliła się płaszczem niebieskim, pocałowała mnie w czoło i odeszła, a ja pamiętam, że się spytałam Zarańskiej, czy jest na świecie jakaś piękniejsza od mamy pani, bo ja piękniejszej nie widziałam. Na to mi odpowiedziała, że może jest, ale że ona piękniejszej nie widziała. Słyszałam później, że na tym balu w Tuileriach dużo osób było tego samego dania."
E. Raczyński, Pani Róża z domu Potocka. Synowa Zygmunta Krasińskiego potem Edwardowa Raczyńska, Warszawa 1997, s.46-47.
matka i córka malowane przez Franza Xavera Winterhaltera (
źródło):


Inne tematy w dziale Kultura