Ostatnio znowu zauważyłam, że zbliża się moment zmiany okularów. Przypomniała mi się przygoda Natalii Bispingówny* podczas balu wydanego w Warszawie z okazji koronacji cara Mikołaja I na króla Polski w 1829 r.: "... Żaboklicki, stary mistrz ceremonii, dobry nasz znajomy, postąpił ku mnie mówiąc: "Czas, żebyś pani poszła". Wstałam i udałam [się] za Żaboklickim do drzwi, które miał obowiązek otwierać. W salonie ogromnym, gdzie się przy zamkniętych drzwiach odbywała prezentacja, cesarzowa, mająca obok siebie księżnę Zajączkową, stała naprzeciw drzwi, przez które po jednej nas wpuszczano, w takim oddaleniu tylko, ażeby za wchodzącą damą jej długi ogon mógł się rozciągnąć, jak drzwi się za nią zamknęły, ona ujść trzy kroki, ukłonić nisko, postąpić znów trzy kroki, zdjąć rękawiczkę, znowu głęboko ukłonić i sięgnąć po rękę cesarzowej dla jej pocałowania. Najjaśniejsza pani zawsze ujmowała rękę, podnosząc przed nią pochyloną kobietę. Przez ten czas księżna Zajączkowa z imienia i nazwiska objaśniała, kto jest wchodząca dama. [...] Trzeba było następnie trzy kroki postąpić w bok, piętą nadać ogonowi inny kierunek, iść na drugi koniec salonu, nisko cesarzowi się ukłonić, a odbywszy tę ceremonię, dołączyć do grona w głębi salonu śmiejących się kobiet po odbytej pańszczyźnie. Odchodząc od cesarzowej, w gronie złocistych mundurów otaczających Mikołaja spostrzegłam mężczyznę wysuniętego naprzód. Na piersiach jego jaśniał cały firmament gwiazd i orderów. Mam wzrok krótki, nieśmiałością paraliżowana, w mojej biednej mózgownicy wymyśliłam, że ten mocno wysunięty naprzód wojskowy nie może być kim innym, tylko cesarzem; wprost do niego skierowawszy mój ukon głęboki,jak najśpieszniej poszłam dołączyć się do towarzyszek niedoli. Zdziwienie dworu granic nie miało. Minęłam cara, jakby nie istniał, lecz bardzo wyznaję mimowolnie dnia tego. [...] Mikołaj zaczął się śmiać, a za nim dwór cały. Wzięto na fundusz pana Modéne, przed którym nie dochodząc do cesarza ukłoniłam się [...] Dworacy nie lubiący pana de Modéne, wielkiego mistrza obrzędów, za jego dumę przebaczyli łatwo moje niezgrabstwo..." Natalia Kicka, Pamiętniki, Warszawa 1972, s. 166-167. *później Kickiej, żony generała znanego warszawskim studentom głównie dzięki umiejscowieniu akademików przy ulicy jego imienia.