Ernest Skalski Ernest Skalski
1557
BLOG

”Piekło wyborów” w piekle oskarżeń

Ernest Skalski Ernest Skalski Polityka Obserwuj notkę 23

Ante scriptum;
’’Interno of Choices: Poles and the Holocaust”(”Piekło wyborów: Polacy a Zagłada”)Wyd. RYTM, Warszawa, 2011
Ujadaczom z Salonu24 całkowicie wystarczy zorientowanie się co to za książka. Przeczytanie rozmowy z przedstawicielem MSZi recenzji profesora dr. hab. Zdzisława Macha z Instytutu Europeistyki i Centrum Badań Holocaustu Uniwersytetu Jagiellońskiego może być dla nich zbędnym wysiłkiem. A zrozumienie tego co czytają przeważnie przerasta ich możliwości intelektualne. Zresztą, mogłoby być dyskomfortowe, bo może zmusiłoby do myślenia. Po co, skoro oni i tak z góry już wiedzą swoje. By bluzgnąć wystarczy im słowo – wskazówka, swoisty tag.
Nie jest moim celem podnoszenie  poziomu adrenaliny grupie przeważnie tych samych trolli, grasujących po Salonie. Ci, którzy anonimowo szkalują ludzi występujących pod nazwiskiem to dla mnie gnojki i pętaki, tacy jak ci którzy wypisują wyzwiska na ścianach toalet publicznych. Ich twórczość czyni z Salonu spelunę, jeśli nie gnojowisko. Ale widać tak musi być. Zwracam się wszakże do dziesiątków tysięcy czytelników wchodzących  codziennie na tę stronę. I zupełnie mi nie przeszkadza, że większość z nich opowiada się za opcją prezentowaną przez PIS. Wprost przeciwnie. Na tym w pluralistycznym społeczeństwie polegać powinien dialog.
To jest odpowiedź dla tych nielicznych komentatorów, którzy pytają mnie po co się publikuję w Salonie narażając się na….zobaczcie komentarze pod moim poprzednim tekstem i – prawdopodobnie – pod poniższym materiałem.
A teraz, proszę tych czytelników, którzy chcą się czegoś dowiedzieć i coś zrozumieć, by zapoznali się ze stanowiskiem MSZ i opinią fachowca.
Ernest Skalski
                                               X                                              X                                            X
Pytanie: Znów ”pełna wrzasku ziemia polska”. Już nie mówimy o kilkudziesięciu krytycznych - to lekko powiedziane; napastliwych - artykułach, ale cztery interpelacje poselskie, apele do premiera o zdymisjonowanie ministra spraw zagranicznych. I to z powodu jednej ksiązki ! Jednakże, powiedzmy sobie, panie dyrektorze, czy to naprawdę zadanie   MSZ, wydawanie specjalistycznej książki na temat Polacy a Holocaust ? Jest IPN, są instytucje naukowe, są niezależni historycy i niezależne wydawnictwa…
Maciej Kozłowski ( Zastępca Dyrektora Departamentu Afryki i Bliskiego Wschodu w MSZ, odpowiedzialny za stosunki z Izraelem i społecznością żydowską w świecie, były ambasador RP w Izraelu, a wcześniej dyplomata w USA, gdzie ta społeczność jest liczna i wpływowa): Wszystkie te podmioty są niezależne, mają swoje plany badawcze i wydawnicze, a nasz resort jest odpowiedzialny za przedstawianie obrazu Polski i sygnuje go swoim autorytetem.
P: Czemu akurat Holocaust ?
MK: ”To jesteś Żydem” - usłyszałem kiedyś w USA, gdy w rozmowie, wspomniałem, że mój ojciec  został podczas okupacji zabity przez Niemców. Dla wielu Amerykanów, nie  tylko Żydów, temat Polska a wojna sprowadza się do jednego - Holocaust. I to widziany w sposób daleki od prawdy i w oderwaniu od rzeczywistości historycznej w Polsce i w świecie. Tak jest, zresztą, nie tylko w USA i nie tylko w Izraelu.
P: Czy to jest wynik celowej antypolskiej propagandy ?
MK: Przede wszystkim niewiedzy, by nie powiedzieć, ignorancji. Teraz współczesna Polska raczej ma niezłą opinię w świecie. Lecz stereotypy na temat wojennej przeszłości krążą samoistnie i powielają się. U wielu Żydów pamiętających wojnę urazy były zrozumiałe, ale też oni pamiętali ówczesną rzeczywistość, można było z nimi mówić - jeszcze można choć ich już bardzo niewiele - o faktach, wymieniać je, oceniać. W następnych pokoleniach funkcjonuje już tylko przekaz z drugiej, czy trzeciej ręki. Nie tylko u Żydów, zresztą.
P: Chyba książka wydana przez MSZ nie ma szans wpłynięcia na zmianę tych stereotypów.
MK: Nie bezpośrednio i nie szybko. Taki efekt, szybki i masowy może zapewnić tylko film. Na przykład doskonały obraz ”W ciemności” Agnieszki Holland, reżysera ze światowym nazwiskiem. Także gorszy artystycznie, ale ważny film o Irenie Sendlerowej, wsparty zresztą przez MSZ. A książka ”Inferno of choices” nie jest materiałem dla masowego czytelnika, rozkładanym w poczekalniach konsulatów i biur podroży. To wyspecjalizowana publikacja, która trafi do ważnych bibliotek w świecie. Od tej pory, żaden profesjonalny historyk, którego obowiązuje wyczerpanie źródeł i zapoznanie się z zasadniczą bibliografią tematu, żaden poważny badacz, nie będzie mógł pominąć tego wydawnictwa. Wydanie tej książki to tylko jedno z wielu działań MSZ na tym polu. Prowadziliśmy wielką kampanię na rzecz przyznania Nagrody Nobla Irenie Sendlerowej, wydajemy popularne broszury o Sprawiedliwych, teraz trwa wielka kampania popularyzowania postaci Jana Karskiego. Jednak aby takie działania były wiarygodne i docierały do odbiorców, trzeba pokazać, że w Polsce badania nad Zagładą są prowadzone na wysokim akademickim poziomie i polscy badacze nie uciekają w propagandę. Taka była geneza powstania tej książki. 
P: A cała zmasowana krytyka tego wydawnictwa… ?
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                  MK: W niej już zupełnie nie ma takich materiałów, które by zasadnie negowały prawdziwość tego co jest zawarte w książce. To po części urazowa reakcja, a w dużym stopniu narzędzie kampanii politycznej. Wolę jednak mówić o książce i celowości jej wydania, pozostawiając innym jej ocenę.
                                                  X                                    X                                    X
Poniżej więc ocena profesora Macha;
Prawda, nie propaganda
Opublikowane na łamach ”Rzeczypospolitej” komentarze do wydanej przez MSZ książki pt. „Inferno of Choices” (Piekło wyborów) skłaniają do refleksji na temat szerszy nawet niż wojenne i powojenne relacje polsko-żydowskie, którym książka jest poświęcona. W komentarzach tych chodzi bowiem przede wszystkim o to, jaki wizerunek Polski i Polaków powinniśmy prezentować na zewnątrz oraz co jest właściwą misją polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Sadzę, że w istocie rzeczy chodzi jeszcze o coś więcej, a mianowicie o własną tożsamość Polaków i ich radzenie sobie z własną przeszłością. Ale może najpierw parę słów o samej książce.
Jest ona, w moim przekonaniu, dziełem wybitnym i bardzo potrzebnym, upowszechniającym ważne treści, a przede wszystkim skłaniającym do przemyśleń o zasadniczym znaczeniu. Książka zawiera szereg dokumentów historycznych z okresu hitlerowskiej okupacji, wydanych zarówno przez władze hitlerowskie jak i  polskie organizacje ruchu oporu. Stanowią one tło dla historycznych artykułów, autorstwa najwybitniejszych polskich znawców stosunków polsko -żydowskich okresu okupacji oraz lat bezpośrednio powojennych. Teksty te, oparte o solidną bazę źródłową, opisują rzeczywistość w całym jej skomplikowaniu, unikając nieuprawnionych generalizacji i uproszczeń. Czytelnik poznaje więc różne aspekty wojennych relacji polsko-żydowskich, zarówno te, z których Polacy mogą być dumni - przede wszystkim rozmaite formy indywidualnej i zorganizowanej pomocy udzielanej Żydom przez Polaków, jak i te, które są powodem do wstydu - liczne niestety przypadki szmalcownictwa, donosicielstwa i różnych form bogacenia się Polaków na Zagładzie Żydów.
O ratowaniu Żydów przez Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, jak też przez rzesze bezimiennych,  wiemy już sporo, choć pewnie nie wystarczająco wiele. Coraz więcej wie o tym też  świat, a powinien z pewnością wiedzieć więcej. Wstydliwe fakty są też już w Polsce na ogół znane (choć w mniejszym stopniu niż fakty pozytywne), szczególnie od czasu publikacji książek Jana Tomasza Grossa, ale często są odrzucane jako nie pasujące do takiego obrazu naszej historii, jaki chcielibyśmy mieć. 
Świadkowie odchodzą
Na świecie wiadomo więcej na temat czarnej strony zachowania Polaków wobec Żydów przed, podczas i po wojnie, choć nie zawsze ta wiedza jest oparta na faktach. Bardzo dobrze się wiec stało, że książka ”Inferno of Choices” przynosi wiedzę zarówno o tym co było dobre jak i o tym, co było złe, i to w formie dostępnej czytelnikowi zagranicznemu oraz popartej solidnym warsztatem naukowym. Niektóre artykuły przynoszą ponadto prawie zupełnie nieznane informacje o rzadko wspominanych sprawach związanych z Holocaustem, jak na przykład ekonomiczny wymiar całej skomplikowanej kwestii ukrywania Żydów, nie tylko haraczu czy szantażu, ale też np. wojennych kosztów utrzymania. W sumie książka daje zróżnicowany, bogaty i w wysokim stopniu obiektywny obraz stosunków polsko-żydowskich podczas okupacji hitlerowskiej, szczególnie tych spraw, które budzą najwięcej kontrowersji - z jednej strony ukrywania Żydów i pomocy im okazywanej, z drugiej strony różnego rodzaju prześladowań Żydów przez Polaków, bogacenia się kosztem Żydów, kolaboracji z hitlerowcami.
Nigdy chyba nie uda się zbudować pełnej wiedzy o tych sprawach, choćby dlatego, że większość świadków tych wydarzeń nie przeżyła. Nieliczni, którym się to udało obecnie odchodzą. Brak też dokumentów, a te, które są, trudno uznać za kompletne. Można też wysunąć hipotezę, że proporcje naszej wiedzy o dobrych i złych faktach są zaburzone, gdyż stosunkowo więcej wiemy o przypadkach ratowania Żydów, ponieważ wielu z tych, których ratowano, przeżyło i mogło dać świadectwo. Natomiast mniej wiemy o przypadkach denuncjowania czy mordowania Żydów, gdyż ofiary tych czynów nie przeżyły i nie mogły o nich opowiedzieć.  Sprawy te budzą, jak powszechnie wiadomo, szczególnie wiele sporów, natury nie tylko historycznej, ale przede wszystkim politycznej i ideologicznej. Dla jednych Polacy są narodem antysemitów i  morderców, współodpowiedzialnych za Holocaust, a przypadki pomocy Żydom są zjawiskiem marginalnym, wyjątkiem potwierdzającym regułę. Dla innych jest dokładnie odwrotnie - Polacy w swojej masie, jako naród, pomagali Żydom mimo śmiertelnego zagrożenia, a przypadki kolaboracji i korzystania z Holocaustu należą do marginesu, o którym nie warto wspominać. W tym kontekście należy też, jak sądzę, rozpatrywać obecną polemikę wokół książki ”Inferno of Choices’’.
Potrzeba samowiedzy
Rzecz w tym, że problem stosunków polsko-żydowskich podczas Holocaustu i po nim jest kwestią o zasadniczym znaczeniu dla własnej tożsamości narodowej Polaków. Tożsamość ta jest historycznie ukształtowana w ten sposób, że w jej centrum znajduje się idea męczeństwa, niezawinionego, heroicznego cierpienia, które, zgodnie ze starą ideą mesjanistyczną, daje Polakom moralną wyższość nad prześladowcami, zapewnia narodowi polskiemu wieczną chwałę i zmartwychwstanie, a także zbawia ludzkość. Cierpienie uszlachetnia, ale pod warunkiem, że dotyczy ofiary całkowicie niewinnej. Polska jako Chrystus narodów nie może mieć na sobie żadnej winy, musi być niewinnym barankiem ofiarnym.
Ten stan świadomości jest istotną przyczyną, dla której Polacy, szczególnie wyznawcy tradycyjnej ideologii narodowej, tak trudno znoszą wszelkie oskarżenia o przewinienia, nie mówiąc już o zbrodniach, przeciw innym narodom. To my jesteśmy ofiarą, a jeśli stosujemy przemoc, jeśli walczmy, to tylko w słusznej sprawie. Dlatego zarzut kolaboracji z hitlerowcami czy prześladowania Żydów jest dla wielu Polaków niemal nie do zniesienia, do tego stopnia, że potrafiliśmy uznać za przestępstwo każde oskarżenie narodu polskiego o zbrodnie. Trudno nam przychodzi zrozumieć, że nie wszyscy widzą w nas niewinne ofiary, całkowicie pozbawione chęci dominowania nad innymi, że na przykład w oczach Litwinów czy Ukraińców wyglądamy zupełnie inaczej. Trudno nam też zrozumieć, że inne narody mogły cierpieć podobnie jak my czy nawet bardziej - stąd mówiąc o Zagładzie Żydów często wspominamy, że my mieliśmy jakoby być następni w kolejce do roli ofiary hitlerowskiego ludobójstwa.
Ci Polacy, którzy tak widzą swoją tożsamość narodową, swoją historię i swoje relacje z innymi mają problemy z dialogiem z innymi narodami, szczególnie teraz, we wspólnej Europie, gdzie w nowych, europejskich ramach odniesienia trzeba przemyśleć na nowo swoją historię, swoje relacje z innymi Europejczykami, a przede wszystkim uwzględniać w dialogu ich punkt widzenia, brać pod uwagę to, jak oni nas widzą i szukać porozumienia. Jest to proces o fundamentalnym znaczeniu dla ułożenia sobie wzajemnych relacji w Europie, zbudowania podstaw porozumienia, szacunku i współpracy.
Jak nas zobaczą
Uważam, że jednym z najważniejszych zadań tych instytucji państwa polskiego, które reprezentują Polaków na zewnątrz, przede wszystkim Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jest budowanie podstaw takiego dialogu Polaków z innymi narodami i grupami w zjednoczonej Europie i w skali globalnej, w którym Polacy mogą ukazać swoją prawdziwą tożsamość i wejść w równoprawny dialog z partnerami. Zacząć trzeba właśnie od dialogu, od wsłuchania się w to co inni o nas sądzą i mówią, jak i w oparciu o co nas wiedzą. Prawdziwy wizerunek nie jest nigdy czarno-biały, zawsze jest zniuansowany, bogato zróżnicowany, często niejednoznaczny. Wiele zależy od punktu widzenia, od uwzględnienia okoliczności, od zrozumienia szczególnych warunków historycznych. Jeżeli uda nam się zbudować prawdziwy dialog z naszymi europejskimi i globalnymi partnerami, wówczas nie tylko będziemy przez nich zrozumiani, ale i sami zobaczymy siebie w nowym, bardziej obiektywnym, prawdziwszym, mniej zmitologizowanym świetle. Gra idzie wiec nie tylko o wizerunek, ale też o naszą własną narodową tożsamość, która kształtuje się w dialogu z partnerami historycznych relacji. Trzeba ją przemyśleć na nowo, uczynić mniej etniczną, mniej plemienną, a bardziej obywatelską, bardziej inkluzyjną, nie wykluczającą, nie opartą na jednostronnych, a przez to nieprawdziwych, zmitologizowanych wyobrażeniach.
Jeżeli chcemy być postrzegani przez innych jako poważni partnerzy w europejskim dialogu prowadzącym do zbudowania prawdziwszej, europejskiej, wspólnej historii, nowej, europejskiej tożsamości, a także tożsamości poszczególnych europejskich narodów, jeżeli chcemy aby nasz własny wizerunek był przez innych traktowany poważnie, jako godny uwagi punkt wyjścia do dialogu, to obraz ten nie może być jednostronny, uproszczony i opary o archaiczne mity narodowe, pochodzące z czasów zaborów. Nie możemy forsować własnego wizerunku jako niewinnej, kryształowo czystej, uciemiężonej ofiary. Lepiej jest przedstawiać swój wizerunek w sposób jak najprawdziwszy, choćby (a tak jest niemal zawsze w skomplikowanych historycznych relacjach) zawierał on elementy wstydliwe czy nawet haniebne,  niż tworzyć obrazek lukrowanego, niewinnego baranka, wizerunek, który nikogo nie przekona. Wizerunek Polaków, tak jak nas widzą nasi zagraniczni partnerzy, zawiera wiele negatywnych elementów.
Trzeba prostować nieprawdziwe wyobrażenia wtedy, gdy mamy po swojej stronie  niepodważalne fakty, które nie są innym znane (jak np. w przypadku „polskich obozów koncentracyjnych”). Ale nie powinno się ukrywać faktów wstydliwych, w złudnym i moralnie wątpliwym przeświadczenia, że za granicą Polacy powinni opowiadać o Polakach tylko same dobre rzeczy. I tak nikt w taką jednostronną opowieść nie uwierzy, a tylko wzmocnione zostanie przekonanie, że Polacy nie dorośli jeszcze do roli poważnych partnerów w trudnym tożsamościowym dialogu, że nie są w stanie wyjść poza mity i uproszczenia, że nie potrafią stawić czoła własnej historii, że brną w ślepy zaułek lęków i nienawiści, ksenofobii i uprzedzeń. Lansowanie jednostronnie pozytywnego obrazu Polaków wywołuje skutek odwrotny - utwierdza w przekonaniu, że prawdziwa rzeczywistość jest inna, bo tak jednostronnie prosta być po prostu nie może, że Polacy mają wiele na sumieniu, tylko nie chcą się do tego przyznać, a więc zamiast słuchać ich niewiarygodnych, jednostronnych opowieści, lepiej dać wiarę temu, co o Polakach mówią inni.
Dlatego książka wydana przez MSZ na użytek czytelnika zagranicznego, mówiąca w sposób zróżnicowany o najtrudniejszych sprawach najnowszej historii, książka bez obawy opowiadająca nie tylko o tym co dobre i szlachetne, ale też o tym, co złe i zbrodnicze, przyniesie więcej dobrego niż polukrowane, jednostronnie pozytywne, niewiarygodne opowieści o bohaterskich i uciemiężonych, niewinnych ofiarach. Książka ta daje obraz wyważony, mówi o tym co było złe, ale też o tym co było dobre. Sądzę jednak, że książka ta byłaby krokiem we właściwym kierunku nawet wtedy, gdyby poświęcona była tylko czarnym stronom zagadnienia. Wtedy bowiem nasi partnerzy za granicą, a oni są jej adresatem, zobaczyliby, że Polacy potrafią otwarcie mówić o swoich winach, że chcą się ze swoją przeszłością w pełni i do końca rozliczyć, odrzucić tematu tabu, powiedzieć o tym co było złe, bo tylko wtedy można swoją przeszłość oczyścić i tylko wtedy to, co dobre stanie się wiarygodne. W tym  kontekście zarzut zdrady interesów narodowych wysuwany przez co bardziej skrajnych przeciwników politycznych pod adresem MSZ jest absurdalny. Prawda, w całej swej złożoności, jest nam potrzebna dla zbudowania relacji z partnerami i dla przekonania ich, że budowany przez nas wizerunek nas samych jest prawdziwy. Prawda jest też potrzebna nam samym, ale jeśli prawda ma nas wyzwolić, o nie może ona być zastąpiona lukrowaną opowiastką ku pokrzepieniu serc.
Prof. dr. hab. Zdzisław Mach
 
 
 
 
 

”...Skalski to mistrz syntezy ”sprzedawanej”... atrakcyjnie” (Stefan Kisielewski)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka