Pomyśleć, że jeszcze 15 marca była taka zima:
Gdy 4 kwietnia wybrałem się z Melą (czteroletnią suką) na wycieczkę w pobliskie pola mazowieckie, obraz natury był już całkiem inny. Wiosna nadchodzi! Szaleństwo bazi
a jak dobrze poszukać, to można już znaleźć pierwsze kwiatki
Pejzaże mazowieckie zaczynają się zielenić
Mela dreptała wiernie
aliści przyplątał się skądś mały, skądinąd uroczy i sympatyczny piesek, który zapałał do Meli ogromnym i niedwuznacznym afektem
który przybierał także formy liryczne
Mela raczej macierzyńsko traktowała zalotnika
który jednak nie ustawał i kombinował "jakby z nią"
Nic nie zdziałał, ale co się nawąchał, to jego (a nowe pchły to jej)
Trzeba było wracać. Na obiad wielkanocny była pieczona gąska i dobre Bordeaux.