Bardzo niepoprawnie politycznie słowo, prawie jak sam "Bóg" czy "dusza".
Bo jakże to, surowy Jahve starego testamentu dawno przestał obowiązywać intelektualistów i ludzi prostych dobrego serca.
Ja rozumiem bojaźń bożą tak:
Czujemy rodzaj lęku, przed Bogiem, nawet Ojcem, gdyż czujemy obcowanie z bytem Potężnym i Doskonałym, ale którego natura jest w nas jednolita, czujemy lęk przed byciem Pełnią, Doskonałością i Potęgą i Dobrem i nawet przed Wieczną Miłością, także dlatego, że czujemy lęk przed trudną drogą, którą trzeba pokonać, by to wszystko osiągnąć. Czyli wrócić do domu Ojca.
Tak jak pisał celnie w "Miłości i odpowiedzialności" Wojtyła":
"lękamy się dobra, bo jest trudne", (droga codzienna drobna do niego jest trudna)
A prawdziwa droga prowadzi zawsze do Domu.