kaminskainen kaminskainen
50
BLOG

Na marginesie dwóch dyskusyj

kaminskainen kaminskainen Rozmaitości Obserwuj notkę 8

1.
Na marginesie dawniejszej jednej dyskusji o tym, kto tak naprawdę obalił komunizm (u blogera Waldburga) blogerowi Mr Off puściły nerwy i zwyzywał chyba Waldburga od wyznawców "teorii spiskowych" - i oświadczył, że komunizmu nie obalali tajni agenci i przekupieni szpiedzy, tylko... Lud, czy jakoś tak. Że iż ponieważ "Lud" jest "podmiotem" "dziejów" czy też, jak to u niego, "Historii".
Jak nad tym pomyśleć, to w sumie nie sposób nie uznać walorów humorystycznych tego twierdzenia. Oto Mr Off, gadająca małpka taka jak i my wszyscy, przypisuje całemu światu, czy jak to u niego "Światu", albo i "Wszechświatu" - strukturę podmiotowo-orzeczeniową, którą zna dzięki swemu językowi czy poprzez swój język (być może istniały dawno temu języki o innej strukturze?). Podobnie jak nad tym, co i kto jest "podmiotem dziejów" możemy dyskutować nad tym, z jakiego gatunku sera zrobiony jest księżyc (po ciemnej stronie oczywiście).
W mojej komedii nie chodzi o ogłoszenie, że podmiotem jest jednak coś innego - np. szpiedzy czy Mr Rotschild - tylko o zamilknięcie nad tym, o czym nie można mówić.
A zatem u Mr Offa "jednostka niczym" a "dzieje" kształtuje tylko i wyłącznie "wola ludu" (przepraszam, Ludu) i "potężne procesy" społeczno-polityczne, o których to bliżej Mr Off nigdy jakoś nie napisał, często się za to na nie powołując.
Jednocześnie jednak Mr Off dostrzega rolę Herosów, takich jak Adam Michnik, którzy to wstrzymali Ziemię itd. Nie chodzi mi tu o roztrząsanie roli Michnika, tylko o Rolę Jednostki. Skoro "wszystko jest procesem" a wiara w rolę jednostki jest "teorią spiskową" - to czym jest przekonanie o wiekopomnej roli "spiskującego" przecież przeciw komunie Michnika? Ba! - wydaje się, że "spiskującego" w jakimś sensie podwójnie! :)
Oczywiście trudno oczekiwać spójności czy jasności myśli u kogoś, kto pisze Historia, Lud, Herosi. Historia przez wielkie "H" faktycznie umarła - czy inaczej, "zerwała się z Heglowskiego łańcucha" (Herling-Grudziński) i biega sobie samopas. Jest teraz po prostu historią - niezaplanowaną i niezrozumiałą, zgoła niedostrzegalną dla wyznawców "Historii". Ci wszak są nieprzemakalni.

2.
Na marginesie nowszej dyskusji - nieoceniony Chevalier, jakże rozsądny w porównaniu z Mr Offem (mam na myśli pewne konkretne ich wymiany zdań, gdzie Chevalier okazał się prawdziwym obrońcą rozumu - nie "Rozumu"!), zadał ciekawe pytanie blogerowi Ezekielowi, a ten mu na jego blogu odpowiedział. Bloger Ezekiel rozpisał się w swoim stylu o przywarach polskiej prawicy i, co mnie ujęło, napisał sporo ciekawych i chyba dość trafnych rzeczy. Był to moim zdaniem najciekawszy i najbardziej godny uwagi wpis Ezekiela. Oczywiście tu i ówdzie zgłosiłbym uwagi, ale po prostu wpis był inspirujący i zawierał pewne niesztampowe myśli - niewątpliwe zalety.
Ale zadziwiło mnie w jakimś sensie to, co obaj panowie sobie pisali poniżej wpisu Ezekiela. Otóż w najlepsze rozprawiali sobie o "nierównościach klasowych"; pisali też z przekąsem, że dla "prawicy" nierówności są "niezbędne" (ta ironia, ta ironia!). Czyli wg. lewicy zdążajmy tryumfalnie do ich "usunięcia" - i wtedy już będzie cymes! Oczywiście nie chodzi o indywidualne przełamywanie czy zmniejszanie tych barier/różnic, gdyż taki środek jest wysoce niedoskonały. System doskonały trza produkować! Odgórnie bariery przełamać!
Oczywiście to sformułowanie nie padło, ale, że się tak wyrażę, wiasiało w powietrzu.
Ważne - nie uważam, by np. Chevalier obmyślał system doskonały czy w ogóle rozumował w ten sposób. Nie! - wpisik mój, moja skromna komedyjka, dotyczy wyłącznie języka krezusów salonowej Lewicy!

---

I tak na tym marginesie tych dwóch dyskusji (do odnalezienia w ciągu 5 minut - u Waldburga i u Chevaliera) co i raz przypomina mi się nieco zapomniany Mrożek. Drukował przez lata w GW różne drobne kawałki, m.in. felieton iście w duchu Macieja Rybińskiego pt. Bla-bla-bla (dziś w pożegnalnym tomiku Uwagi osobiste). Stawia Mrożek tezę, że mało powiedzieć o marksizującej lewicy, że chce ona zwalczyć wszelkie problemy raz na zawsze likwidując ich przyczynę (np. "nierówności klasowe"); wyraziściej obrazuje tę mentalność diagnoza, że za główny i zasadniczy problem uważa ona samo istnienie świata nieprzerobionego według rojeń Marksa, Lenina, Engelsa itp. A rojenia te wabią pozorem spójności i logiczności - bo paranoicy często są spójni, logiczni i przekonujący...
Uważam, już całkiem serio, że po to są ci wybitni i "wyniesieni", tacy jak Mrożek, żeby ich czytać z namysłem i raczej przyjmować do wiadomości, niż popadać z miejsca w pasję polemiczną. I nie wyniesiemi (namaszczeni na autorytety) przez gazety i telewizornie, tylko przez twórczość własną, rzeczywiste uznanie. Bo na rozsądne słowa Mrożka przycichnie i spuści z tonu i lewak, i prawak (o ile nie zbarbaryzował się doszczętnie); po tym poznać prawdziwy autorytet. Przez małe "a".

"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Rozmaitości