Upowszechnia się zwyczaj stosowania w kuchni wielu różnych ziół i przypraw, w tym szczególnie śródziemnomorskich i azjatyckich. Można przy tym bazować na mieszankach wielu przypraw, jak Hindusi na swoich masalach - ale ja jestem zwolennikiem nadawania potrawie wyrazistego charakteru: potrawa nie ma być dla mnie miniaturową "wieżą Babel" wszystkich przypraw świata, tylko efektem przemyślanego wyboru pewnych ziół, które stanowią w zamyśle dominantę i decydują o wyjątkowych walorach potrawy (wszechobecna dominacja kurkumy i dwóch głównych masali w kuchni indyjskiej dość szybko może znużyć).
Zioła przy tym dobrze się ze sobą dodają - ale nie wszystkie. I tak, jak świetnym połączeniem do pizzy jest bazylia z oregano, tak do duszonego mięsa świetnie pasuje duży dodatek cząbru i estragonu, jako przyprawy głównej. Oczywiście jest jeszcze marynata z sosu sojowego i ostrygowego czy imbir (z pieprzu można zrezygnować), ale smak dominujący to duet cząber + estragon. Proszę mi wierzyć - wychodzi to świetnie.
Taki duszony gulasz z indyka (koniecznie z cebulą) dobrze podsypać kaszą gryczaną gotowaną pod przykryciem, albo dzikim lub brązowym ryżem. Znamy też już dobrze dobrodziejstwa zaprawionych ziołami i czosnkiem kefirów i jogurtów, dodawanych na zimno do potraw gorących (robią tak tradycyjnie Bułgarzy, Turcy, Gruzini). Tu mam ciekawą i chyba dość oryginalną propozycję, mianowicie taki zimny sos jogurtowy w wersji swojskiej, wschodnioeuropejskiej: do miseczki gęstego jogurtu lub kefiru, najlepiej z własnego nastawu, należy wetrzeć przez drobne oczko małą, czarną rzepę. Żadne przyprawy nie są tu potrzebne - tylko szczypta soli. To diabelskie, siarczane warzywo staje się oto pożądanym rarytasem; do różnych mocniejszych potraw mięsnych nadaje się wyśmienicie. Trudno nazwać to sałatką - to właśnie sos rzodkwiowy. Mojego pomysłu :)
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości