- Czy pan nie rozumie, że to jest po prostu nieuczciwe wobec współobywateli? - załamywał ręce policmajster - pan stanowi dla obywateli nieuczciwą konkurencję, ot co! - tu zadowolony, że trafił w sedno, dopił zimną herbatę, przy okazji stukając o blat zasłodzonym spodkiem.
- Czyli rozumiem, że oskarża się mnie o kradzież państwowego czasu? Czy dobrze zrozumiałem? W jakie przepisy to godzi?
- Nie, chodzi o pańską nieuczciwość! Uczciwy obywatel...
- Robi to, co inne obywatele, tak? - przerwałem mundurowemu. Zirytował się:
- Pan jest uparty! Z pana inteligentny człowiek, ale uparty niemiłosiernie! Słuchaj pan, bo nie będę więcej powtarzał: w społeczeństie naszym panuje ład, na którego straży my stoimy...
- No stoicie, stoicie - na światłach, czy na szosie, gdzie łapiecie tych, którzy nie przestrzegają tych waszych przepisów. Ja płacę mandat - i cześć. W czym rzecz?
- W pańskiej nieuczciwości i niepoprawności. Pan drwi z powagi państwa i urzędu!
- Z niczego nie drwię. Po prostu nie marnuję czasu stojąc na światłach. Czy to jest właśnie nieuczciwe?
- Tak! Przecież inni stoją...
- I niech stoją, mi to nie przeszkadza, naprawdę. Chcą stać - niech stoją. A ja będę przechodził. A wy mnie łapcie, jak chcecie. Złapiecie - zapłacę.
- A jak nie złapiemy?! A?
- A to już nie moje zmartwienie. Ja idę w swoją stronę i korzystam z zyskanego czasu.
- A inni nie korzystają!
- Oczywiście, to mój czas.
- Jaki twój!... Przepraszam, jaki on tam pański. Czas to jest czas - on nie jest pański.
- Sugeruje pan, że ten czas jest państwowy - i że powinienem uczciwie go zmarnować, tak? Wtedy byłbym uczciwy?
- Pan dalej nic nie rozumie. Pan sobie chce koniecznie zaszkodzić. Nasz wydział opieki prewencyjnej...
- Wasze co?
- Opieka. Mamy drogówkę, kryminalnych - i opiekę. Panem się zaopiekujemy.
- Bo nie marnuję czasu stojąc na światłach, i płacę mandaty gdy mi je wlepią? Pa wie co mówi? To jest przestępstwo?
- Nie, to nie przestępstwo. To przesłanka - do działania z mocy kodeksu opieki. Kodeks ten opisuje przysługujące panu środki darmowej opieki.
- Ale ja nie chcę tej opieki, ja chcę mieć święty spokój!
- Nikt pana nie pyta. Przysługuje panu prawo do szerokiego korzystania z opieki państwa - i pan z tego prawa skorzysta. Takie jest prawo.
- Pan słyszy te formuły? Uszy pana nie bolą podczas ich wymawiania? - zapytałem nie bez ironii.
- Nic mnie nie boli, proszę pana. To niestosowne pytania. I proszę pamiętać, że mowa nienawiści skierowana przeciwko prawom człowieka, tożsamym z prawem do dobrowolnej opieki, jest karana z artykułu kodeksu miłości. Kto lży i ośmiesza...
- Dobrze już, dobrze. Niech pan przestanie - powidziałem wiedząc, że nie ma co ciągnąć sprawy. Chciałem być tylko daleko stąd. Dosyć idiotyzmów jak na jeden dzień.
- Idę. Dopóki nie dostanę niczego na piśmie, z wyłożonym zarzutem i podstawą prawną, nie będę reagował na wasze zaczepki i wezwania. Żegnam.
- Pan jeszcze zobaczy, jak bardzo się pan myli w swojej ocenie sytuacji. Pan zobaczy.
Wyszedłem. Na ulicy owionął mnie pył wzniecony przez odjeżdżający z przystanku autobus.
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości