Przypomina mi się co jakiś czas uwaga Witolda Lutosławskiego o wszechobecności "muzyki tła" (muzaka), tej prawdziwej współczesnej zarazy, zanieczyszczenia sonosfery sączącego się słodką (aż lepką) trucizną w poczekalni u dentysty, supermarkecie, windzie hotelowej... Które, zdaniem wybitnego kompozytora,
powoli zabija w człowieku wrażliwość muzyczną, czy choćby zdolność skupienia uwagi na muzyce o bardziej złożonej strukturze (czy w ogóle: na muzyce posiadającej strukturę i myśl). Człowiek poddany ciągłemu działaniu tego "zanieczyszczenia sonosfery" nie będzie w stanie z satysfakcją wysłuchać mazurka Chopina czy preludium Debussy'ego. I jesto to prawda, po prostu i najzwyczajniej.
Wniosek z tego taki, że ten "zorganizowany szum", ten "umilacz tła" w jakiś sposób "dekoduje" i formatuje umysły (biernych) odbiorców, powodując nieodwracalne skutki, by nie powiedzieć zniszczenia.
Ostatnio przypomniała mi się ta smutna konkluzja podczas zajęć dla dzieci, takich "ogólnorozwojowych" i z udziałem rodziców. Podczas jednej z zabaw dziewczyny prowadzące zajęcia puszczały fragmenty "muzyki dla dzieci", przy której dzieci miały sobie podrygiwać aż do momentu ustania "muzyczki". I rzecz w tym, co to za "muzyczka". Ziejąca z niej zdehumanizowana pustka jest przerażająca. Może Państwo to słyszeli na kanałach telewizyjnych "dla dzieci". Brzmi to jak chory twór perwersyjnej wyobraźni człowieka tworzącego na co dzień najprymitywniejsze techno skrzyżowane z disco polo - który postanowił tworzyć "dla dzieci" tj. jeszcze sprymitywizować swoją sieczkę, aby "dostosować" ją do "poziomu dziecka", jakim on go sobie wyobraża. Niebywałe, prawie fascynujące w swej perwersji. A skoro taki "niewinny" muzak powoduje tak dalekosiężne skutki i w jakiś sposób "przeprogramowuje umysł" - to co dopiero powiedzieć o nachalnej, prymitywnej, inwazyjnej "łupance" pompowanej w uszy małych dzieci?
Ludzie!! Przecież skoro jesteśmy tym, co jemy - to również tym, czego słuchamy, co oglądamy i czytamy (uwaga na gazety!). Skutki na dłuższą metę nie będą "negatywne", tylko po prostu przerażające!
Tu dygresyjnka - żeby nie było, że to akurat ja jestem jakimś czarnowidzem, a przecież "co ja niby jestem żeby" itd. Przyjaciółka rodziny, pani psycholog, miała niedawno okazję gawędzić na żywo z wybitnym psychologiem amerykańskim (Baumeister, jeden z największych autorytetów) który powiedział ni mniej, ni więcej tylko, że
nie chce dożyć czasów, gdy dorośnie (i przejmie świat w swoje ręce) pokolenie wychowane "postępowo", jak choćby "antypatriarchalnie" (chłopcom kupuje się lalki, a dziewczynkom samochody itp.). Lewicowi postępowcy, naumiani na uniwersytetach postępowych teorii, nie zdają sobie sprawy, do jak delikatnej materii się dobierają ze swoimi grubymi łapskami. Genderowe ideologie są jak młot i obcęgi do mózgu dziecka, który ma więcej połączeń niż najpotężniejszy komputer.
Który można nieodwracalnie zniszczyć nieodpowiednim słowem wypowiedzianym w nieodpowiednim momencie. A co dopiero obejmującym całe pokolenie eksperymentem wychowawczym!
I na koniec najlepsze:
te dziewczyny świetnie grają na pianinie (tam stało pianino) i śpiewają!!! I one puszczały ten łomot! Doprawdy, wygląda to jak część jakiegoś planu zniszczenia ludzkości. Bo na ludzi wyrastało się słuchając bajek* (b. ważne) i kołysanek.
---
przypisek:
* Tuwim pisał, że człowiek wyrasta na człowieka słuchając bajek i legend; a próba wychowania człowieka "zgodnie z aktualnym stanem wiedzy" uczyni z niego niechybnie tępego, złego, niewrażliwego kretyna; pod rozwagę "postępowcom".
"Radykał, ale sympatyczny" (z filmu) Szczerzy przyjaciele wolności są niezmiennie czymś wyjątkowym. (Lord Acton)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka