karlin karlin
519
BLOG

Wygrany przegrany mecz

karlin karlin Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Obie wyszły na kort mocno usztywnione. Niestety, Radwańska bardziej, w tym swoim od czasu do czasu praktykowanym jeszcze stylu, który mnie wciąż złości. Bardzo kiepski serwis, bojaźliwe, anemiczne, często zbyt krótkie podania, no i w efekcie Wiliams, nie grając wcale rewelacyjnie, szybko zdominowała  grę, a set okazał się setem bez historii.

1:6

W drugim wreszcie Agnieszka się pozbierała i zaczęła się walka. Wrócił dobry, bardzo kąśliwy serwis, często uniemożliwiający Wiliams odbiór. Dłuższe wymiany zmęczyły Amerykankę, która zaczęła popełniać więcej błędów. Było także parę świetnych wymian, wygranych przez Agnieszkę. 

Uwaga na marginesie. Wiliams zaczęła popełniać więcej tzw. niewymuszonych błędów, nie dlatego, jak to zaczną niektórzy wywodzić, że na przykład jest już za stara i użaliła się nad Polką. Popełniała je, bo Radwańska posyłała w jej stronę zupełnie inne piłki, niż na przykład Kvitova czy Azarenka.

Do piłek Agnieszki, żeby je poprawnie odbić, trzeba się przyłożyć. Pozornie są relatywnie wolne i nie takie trudne, ale jeśli są posyłane dostatecznie blisko linii końcowej lub bocznych, nie da się większości z nich po prostu walnąć z całej siły z powrotem. No i u tenisistek nieprzyzwyczajonych do takich wymian, których głównym atutem są mocne uderzenia, a jest to większość obecnie grających, w tym także Wiliams, pojawiają się błędy. Efekt końcowy - wygrany set przez Radwańską.

7:5

Wyglądało na to, że Agnieszka panuje nad sytuacją i początek trzeciego seta - gem za gem, zdawał się to potwierdzać. Niestety, chyba dwa dość głupie błędy Agnieszki, bodajże w piątym gemie, wyjątkowo ją rozdrażniły i zdeprymowały, a dodały pewności siebie Wiliams. No i set, a w związku z tym i cały mecz w plecy. Szkoda.

2:6

Może miało w tym swój udział także przeziębienie Radwańskiej, które na pewno trochę sił jej odebrało, nie wiem. Ale moim  zdaniem, mecz był do wygrania.

Jednak najbardziej mnie z tego wszystkiego cieszy reakcja Radwańskiej po jego zakończeniu. Wreszcie, jak to często po przegranych meczach miała w zwyczaju robić, nie komplementowała rywalki, nie wynosiła jej zalet pod niebiosa, z drugiej strony opowiadając, ze zrobiła wszystko, co mogła, jakby chciała zasugerować, że więcej zrobić nie może.

Po prostu, mocno rozżalona, ze łzami w oczach, powiedziała że to nie był jej dzień i że spróbuje za rok. 

Wydaje mi się, ze ona po prostu wie, że mogła to wygrać i jest przekonana, że będzie wygrywać. Dorosła. A to jest w jej wypadku 75% nadchodzących sukcesów. 

Może już na Olimpiadzie, a może, jak skończy się pełny cykl przygotowań fizycznych i siłowych, za rok? 

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Rozmaitości