Zaczął się na dobre sezon sportów zimowych.
Chłodno, ze wskazaniem na funkcję mrożenia.
Zarówno Justyna Kolwaczyk, jak nasi skoczkowie tak słabo nie rozpoczynali startów od lat.
W wypadku Justyny trudno oczekiwać znakomitego sezonu po dość poważnej operacji. Ja mam tylko nadzieję, że po tym zabiegu Kowalczyk jeszcze wróci do wielkiego biegania.
Polskie cmentarze sportowych talentów są bowiem pełne ofiar tzw. udanych zabiegów naszych, krajowych "specjalistów" od krojenia sportowców. Trochę się dziwię, że tak wybitnej zawodniczce związek nie zapewnił przynajmniej konsultacji zagranicą. Byłbym jakoś spokojniejszy, gdyby operację przeprowadzono na przykład w Szwajcarii lub Austrii. Ale może tylko narzekam.
W wypadku skoczków sprawa jest prostsza. Skończyły się efekty nieformalnych konsultacji Lepisto, podglądanego i wypytywanego przez Kruczka, no i chyba wkraczamy w erę pełnej konsumpcji owoców pracy duetu Apoloniusz i jego pupil. Ach, czego to my się pewnie nie dowiemy o przyczynach słabych wyników. Tajne kombinezony konkurentów, zmowa organizatorów i sędziów, niesforne charaktery naszych zawodników...
A ja, choćby po tegorocznych efektach startów naszych piłkarzy ręcznych, siatkarek, kopaczy, siatkarzy na Olimpiadzie wiem jedno. Jeśli wyniki naszych sportowców zależą w jakimkolwiek, istotnym stopniu od polskich związków sportowych, polskiego państwa, raczej nie mamy się czego spodziewać. Zwłaszcza w dyscyplinach, w których nie można liczyć na jeden udany rzut, pchnięcie czy skok.
Inne tematy w dziale Rozmaitości