karlin karlin
397
BLOG

Po co nam te miliardy?

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 5

Pytam całkiem serio.

Niektórzy się przepychankami na temat tych pieniędzy z Unii wręcz ekscytują, natomiast większość uważa, że to sprawa ważna, a im więcej tych pieniędzy zostanie nam przyznane, tym lepiej. Pozornie - oczywista oczywistość.

Czy aby na pewno?

Jest prawdopodobnie jedna, znacząca kategoria środków finansowych, płynących do Polski poprzez unijny budżet, co do przejrzystości i sensowności których trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia. To dopłaty bezpośrednie dla rolników. Wyliczone w prosty sposób kwoty (stały wskaźnik mnożony przez liczbę hektarów), przy relatywnie minimalnym udziale kosztów administracyjnych, trafiają bezpośrednio do producenta, a stamtąd zasilają zakupy śrdoków produkcji, popyt inwestycyjny lub konsumpcyjny i ożywiają w ten sposób gospodarkę.

Kto wie, czy właśnie nie dlatego - relatywna prostota, niskie koszty operacyjne, niedostępność ukochanych, ustawianych przetargów i brak dowolności w administrowaniu pieniędzmi - są tak wściekle zwalczane przez różnej maści "liberałów", którym na przykład znacznie większe kwoty, ładowane w rozmaite fundusze spójności, oparte na niezrozumiałych czasem dla nikogo zasadach i mające realizować niejasne nawet dla wymyślajacych je cele, zupełnie nie przeszkadzają.

Bowiem patrząc choćby na dotychczasowe efekty wydatkowania reszty z tych unijnych miliardów w Polsce, głównie chodzi o inwestycje w tak zwaną infrastrukturę, warto się chyba przez chwilę zastanowić nad tytułowym pytaniem niniejszej notki.

Widok już istniejących i wzja przyszłych, rozbabranych autostrad, stadionów, mostów, linii kolejowych i mnóstwa innych inwestycji, na których dokończenie i natychmiastowe remonty będą się musiały składać przyszłe pokolenia, każe zapytać, czy istnieje jakieś wiarygodne wyliczenie, pozwalające na ocenę długookresowej efektywności tych inwestycji? A jeśli tak, to czy ktoś jest w stanie ją przedstawić?

Poza tym nie zapominajmy, że pieniądze z Unii pokrywają tylko część wydatków, na które mogą być skierowane, góra 75%, resztę muszą zapewnić budżety, centralny i lokalne, samorządowe. A to oznacza dodatkowy dług publiczny, poniesiony na budowę przede wszystkim nowiuteńkich ruin i prywatnych fortun.

Cynicy powiedzą oczywiście, że nawet złodzieje i łapówkarze muszą gdzieś swoje pieniądze wydać, a więc jakiś, nakręcający gospodarkę popyt z tego też będzie. Tylko jakim trzeba być cynikiem, żeby przekonywać, iż wydadzą je w jakimś "dzikim kraju"?

No dobra, ktoś wreszcie powie, ten horror to przecież w pierwszej kolejności wynik ponad 5 lat rządów Tuskolandu. Tak dalej być nie musi, sięgnęliśmy dna, na pewno zmądrzejemy, na pewno się odbijemy, przecież gorzej być nie może...

Ha, nie ma to jak zakończyć notatkę dobrym dowcipem.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka