W Brazylii odbywa się właśnie próba generalna przed przyszlorocznymi Mistrzostwami Świata w Piłce Nożnej - organizowany przez FIFA Puchar Konfederacji.
I równocześnie trwają narastające, coraz gwałtowniejsze demonstracje.
Dlaczego?
"Podczas zajść głoszono hasła odmawiające praw do organizacji w 2014 roku finałów mistrzostw świata. "Chcemy, aby pieniądze były przeznaczone na oświatę, służbę zdrowia, na pomoc dla biednych, a nie na budowę stadionów piłkarskich" - skandował tłum.
Brazylijscy demonstranci przed hotelem obrzucili kamieniami autobus z przedstawicielami FIFA. Interweniowała policja, użyto armatek wodnych, gazu pieprzowego i broni gładkolufowej.
Według brazylijskich mediów w protestach w 80 miastach kraju uczestniczyło dotychczas około jeden milion ludzi. Najwięcej, około 300 tysięcy w czwartek w Rio de Janeiro.
Radio CBN podało, że w ośmiu ekipach narodowych rozważana jest, ze względów bezpieczeństwa, możliwość wycofania się z turnieju. Na razie działaczom zalecono, aby wychodząc z hoteli nie zakładali oficjalnych uniformów organizacyjnych."
No proszę, czy zna ktoś bardziej fanatycznych kibiców futbolu, niż Brazylijczycy? W kraju, w którym piłka nożna to nieomal religia, takie pytanie należy uznać za retoryczne.
A jednak nawet dla nich, są granice między festynem, a rzeczywistością, których nie wolno przekraczać. Argument - "bo to nie protestują kibole" można odrzucić, gdyż w Brazylii kibolem każdy się po prostu rodzi.
I zagadka chyba największa, jakim cudem fanatyczni wielbiciele futbolu potrafią protestować przeciwko organizowanemu w ich kraju, największemu na świecie, futbolowemu świętu?
Fanatyczna miłość to zazwyczaj "wierność aż po grób" dla swojej drużyny, klubowej czy narodowej. Ale ten rodzaj emocji oznacza także, że wszystko co się z tą drużyną dzieje, po prostu nas obchodzi, i to bardzo.
Jeśli zawodnicy, trenerzy czy właściciele jej szkodzą, kibol protestuje najgłośniej. Wielka miłość może i "wszystko wybacza", ale nie patrzy się tępo, jak obiekt uczuć dziarsko maszeruje w stronę przepaści.
No i cóż w tym takiego dziwnego, że po takich ćwiczeniach kibole zaczynają reagować z wyjątkowo przezornymi i zracjonalizowanymi emocjami także i w innych dziedzinach. Zaskakując wielu tym, że bardzo dobrze wiedzą, jakie jest miejsce obiektu ich miłości w hierachii otaczającej rzeczywistości, w świecie w którym żyją.
Doskonale zdając sobie sprawę z tego, że bez porządku w tym świecie to, co kochają najbardziej, nigdy nie rozkwitnie, a może nawet szczeźnie bezpowrotnie.
A na koniec kolejne pytanie retoryczne - Czy słyszał ktoś o masowych protestach w Polsce przed, w trakcie lub po zeszłorocznych Mistrzostwach Europy W Piłce Nożnej, gdy na jaw zaczęło wychodzić ile miliardów zmarnowano lub rozkradziono podczas ich przygotowania?
Chyba po prostu za mało w nas kiboli, bo że za dużo pikników lub tych pikników jedynie szyderczych wyśmiewaczy, to jest pewne.
Inne tematy w dziale Polityka