Język polski jest skomplikowany i bywa zdradliwy.
Lektura tytułu tej notki może bowiem sugerować, choćby dla kogoś nie interesującego się zbytnio tenisem, że Agnieszka Radwańska zagra dzisiaj półfinałowy mecz na kortach Wimbledonu z tenisistą.
Żart polskiej fleksji i pisowni polskich nazwisk zagranicą, czy może wywiedzione z językowej koincydencji proroctwo?
Biorąc pod uwagę, że Sabine Lisicki jest dysponentką najszybszego serwisu wśród obecnie grających tenisistek, że wyszkolona w USA preferuje tamtejszy, siłowy styl gry, którego konsumpcją szczawiu i mirabelek oraz sześciu kilogramów cielęciny dziennie się nie osiągnie, oraz że sama się przyznała do uczulenia na pyłki traw, a jak wiadomo, wśród leków na alergie wziewne są także sterydy, powiem wprost - a bo ja wiem?
Wiem natomiast, że jeśli Agnieszka zagra choćby tak, jak w trzecim secie z Li Na i nagle nie zabraknie jej sił, to raczej nie będzie to miało znaczenia.
A teraz najbardziej nielubiane przez zawodników, ale ukochane przez wszystkich kibiców, bez czego kibice tak naprawdę żyć nie mogą.
Dobre rady.
Aga na pewno musi trzymać Niemkę z dala od środka pola, podobnie jak to robiła z Li Na. Powinna jednak pamiętać, że Niemka jest wyższa od Chinki, ma dłuższy zasięg ramion i może nie mieć takich kłopotów z odbiorem podnoszonych piłek, jakie miała Li Na. Z drugiej jednak strony Niemka chyba gorzej od Chinki gra zza linii i nie ma tak doskonałego bekhendu, jak Li. Co wskazuje na którą jej stronę raczej grać należy.
Zmuszać Niemkę do biegania, zwłaszcza przód-tył. Jej się wciąż przy tym czasem nogi plączą.
Serwis. Nie Niemki, bo tutaj wiadomo, trzeba się męczyć z returnem, a jak posypią się asy, zapomnieć i trzymać swoje podanie. Chodzi raczej o serwis Agi.
Niska China miała zaskakujące kłopoty z kończeniem strasznie czasem słabego, lądującego na środku pola serwisowego, ale podawanego z wysokim kozłem, drugiego podania Polki. Wyższa Niemka może nie mieć z tym problemów. Dobrze by było, gdyby Agnieszka maksymalnie utrudniała drugie podanie, nawet kosztem większej ilości podwójnych błędów serwisowych.
No i jak najczęściej przejmować inicjatywę. Ofensywa. Niemka nie należy do najlepszych defensorek.
To tyle.
Do boju Aga!
Niestety Aga przegrała. I zadecydowało to, czego się obawiałem.
Gorsze, niż rok temu przygotowanie fizyczne do Wimbledonu.
Rok temu nie wychodziła na mecz półfinalowy z obandażowanymi nogami, grając go prawie cały czas niemalże na stojąco. Nie mając siły ani na normalne bieganie, a przypomnijmy sobie ile biegała w zeszłorocznym półfinale z Kerber, ani na porządny serwis, który ją za często zawodził.
Szkoda.
W ten sposób zmarnowała bowiem najlepszą szansę, jaką miała w swojej karierze. Przegrywając w dodatku z bardzo przeciętną tenisistka, popełniającą lawinę błędów, którą w normalnej formie pokonałaby bez trudu.
Warto było, Aga, bawić się w przerabianie sobie figury na modelkę?
Inne tematy w dziale Polityka