Andy Murray - Jerzy Janowicz
Miejmy nadzieję, ze to będzie prawdziwa bitwa.
I jeśli już ma przypominać potyczkę między weteranem o kulach po wywołanej przez siebie eksplozji kuchenki Amica i lekko obłąkanym młodzikiem, to oby z odwróceniem ról w porównaniu do tego, co się działo wczoraj.
Nawet jeśli bitwa dla nas wygrana, to raczej jeszcze nie Kircholm, gdzie dzięki genialnemu wodzowi i najlepszym wówczas na świecie żołnierzom, polska armia rozgromiła ponad trzykrotnie liczniejsze siły wroga, tracąc stu zabitych i wybijając blisko 9 tys, żołnierzy przeciwnika.
Już prędzej Samosierra, gdzie stukilkudziesięciu polskich szwoleżerów szaloną, na poły samobójczą, ale jednak zwycięską szarżą w wąwozie pod przełęczą Samosierra zdobyło kilka baterii armat i przełamało obronę, otwierając Napoleonowi drogę na Madryt.
Oczywistym faworytem tego spotkania, w przeciwieństwie do meczu Agnieszki Radwańskiej, będzie przeciwnik Polaka, czyli Andy Murray, co powinno zdjąć z Janowicza obciążenie i pozwolić mu grać na tak przez niego ulubionym luzie.
Dodatkowym handikapem dla Jerzego będzie fakt, że Murray jest jednym z najlepszych defensorów i najrówniej grających zawodników ze ścisłej czołówki. Nie ma więc raczej mowy, żeby ryzykować z nim grę na dłuższe wymiany i walkę na regularność. A to oznacza, że Janowicz nie tylko może, ale chyba wręcz powinien postawić na pełne ryzyko i atak, a więc na swoje ulubione zabawki.
Tym bardziej, że Murray zapewne pamięta porażkę z Jerzy w zeszłym roku w Paryżu i jest także tym zawodnikiem z czołówki, który realatywnie najłatwiej wpada od czasu do czasu we frustrację i dezorganizującą mu grę złość lub zwątpienie.
Może, o ile serwis i forhend będą mu funkcjonowały tak jak w spotkaniu z Almagro, Janowicz postara się takie chwile wykorzystać.
Jedna uwaga - raczej na pewno będzie miał przeciwko sobie widownię, a może i sędziów. Jednak nie wolno mu wpadać w złość i awantury, bo z tymi, którzy będą przeciw nie wygra, a z własnymi nerwami polegnie.
Jakie ma szanse? Przy takim poziomie gry, jak na przykład z Almagro oceniam je na 50%. Tylko że on jeszcze tak równo nie gra i z kolei szanse, że zagra podobnie jak z Hiszpanem szacuję na 30-40%.
Niezależnie jednak od wyniku, mam głęboką, choć może sądząc po niedawnych doświadczeniach, trochę już naiwną nadzieję, że nawet z porażki Janowicz wyciągnie wnioski i czegoś go ona nauczy.
W końcu polec w półfinale Wimbledonu, nawet jeśli się jest żółtodziobem, to nie tylko powód do chwały i zasłaniania się tym przed wszelką krytyką i autorefleksją.
Ciekawe, czy po meczu wymienią się koszulkami (kiltami)?
No to - "Lance do boju, szable w dłoń?"
"Jęk! Wrzask! Dym! Krew! Płomienie! Ciemna kurzu chmura!
Ludziom pióra i koniom wystrzeliły pióra!
Wpadliśmy w wąwóz... gnamy... rąbiem jak w omłoty...
Sprzed kopyt ogłupiałe umykają Szkoty.
Grzmią działa, karabiny! We krwi pół szwadronu
Leci z siodeł! Trzask kości! Straszny charkot zgonu!
Tu przepaść! tam harmaty! - W skok! w skok!! w skok!!! do czarta!!!!
Bateria jedna!...druga!... i trzecia!... i czwarta!...
Zdobyte!"
(Oczywiście w oryginale występują Hiszpanie, ale Verdasco, jak wiadomo, z Murrayem w ćwierćfinale przegrał)
Inne tematy w dziale Polityka