Dopiero po 23 latach tak zwanej "niepodległej" Polski odnaleziono wreszcie szczątki bohaterów walki o Niepodległą Polskę. Walki z niemieckim, sowieckim i polskim, komunistycznym okupantem.
Podczas prac ekshumacyjnych na warszawskich Powązkach, na tzw. Łączce, gdzie w latach 1948-1956 wrzucono do dołów kilkuset pomordowanych przez okupantów Polaków, zidentyfikowano do tej pory dziewięć osób.
Hieronima Dekutowskiego ps. "Zapora", Zygmunta Szendzielarza ps. "Łupaszka", Władysława Borowieca ps. "Żbik", Henryka Borowy-Borowskiego ps. "Trzmiel", Zygfryda Kulińskiego, Józefa Łukaszewicza, Henryka Pawłowskiego, Wacława Walickiego i Ryszarda Widelskiego.
Trzeba było aż 23 lat, żeby ludzie których nazwiskami w wolnym kraju nazywano by ulice, place, którym stawiano by pomniki, o których uczyły by się dzieci w szkołach, z których wszyscy dumni Polacy byliby po prostu dumni, wreszcie doczekali się godnego miejca pochówku na ziemi, której poświęcili wszystko.
I jeszcze nie wiadomo, czy ich skromne groby nie będą sąsiadowały z okazałymi pomnikami na mauzoleach ich oprawców, a Polacy, zwłaszcza młodzi, nie będą nadal pouczani, że w tej "wojnie domowej", jaka podobno rozpoczęła się w 1944 r., rację mieli także oprawcy.
Bohaterowie wracają, ale czy powrócą naprawdę, do takiej Polski o jaką walczyli, zależy już nie od nich.
Niestety?
Inne tematy w dziale Polityka