W słynnym japońskim horrorze "Krąg" po obejrzeniu pewnej kasety dzwoni telefon, a nieznany głos oznajmia, że słuchającemu zostało jedynie siedem dni życia.
Z jaką radością musieli przyjąć warszawscy prokuratorzy wyjaśnienia Rosjan, że telefon Lecha Kaczyńskiego po jego śmierci jednak nie dzwonił.
Z tym większą, że przecież sami wcześniej ustalili, że dzwonił.
Reset własnych, nieprzyjemnych wspomnień i doświadczeń to chyba największa ulga, na jaką można liczyć po fakcie. Zwłaszcza, jeśli dokonuje go ktoś, w kogo ręce złożyliśmy wszystko. Nasze życie, przysięgę wierności i całą naszą karierę.
Wciąż jeszcze pozostaje problem "kasety".
Czy i ona wkrótce "zniknie"?
Zbyt dużo oglądacie kultowych filmów, towarzysze prokuratorzy. Siedem dni czy siedem lat, to nie ma większego znaczenia. Ten głos, który z całą pewnością słyszeliście, mówił prawdę. A ona was z ulgi wyzwoli.
Niestety, sposób na uniknięcie nieuchronnego, proponowany we wspomnianym filmie, ("to nie ja, to kolega", czyli przekazanie kasety komuś innemu) sprawdza się tylko w wirtualnej, sowieckiej rzeczywistości.
Inne tematy w dziale Polityka