"Premier Donald Tusk dokona podsumowania teorii, które pojawiły się wokół katastrofy smoleńskiej i przypomni dokonania komisji Jerzego Millera, która badała przyczyny tej katastrofy - zapowiedział we wtorek rzecznik rządu Paweł Graś."
A jednak Tusk dał się złapać.
Przez trzy lata przestrzegał zasady, że poza przygotowanymi wcześniej, pojedynczymi szyderstwami, wyzwiskami, "bon-motami" dla ubogich umysłem, nie wchodzi do tej, jak cały czas sugerował - "brudnej rzeki pomówień ludzi chorych".
Niewiele mu to co prawda dało, ale zasada, przynajmniej z jego punktu widzenia, była roztropna. Prawdopodobnie bowiem uniknął jeszcze większych strat wizerunkowych.
A teraz, na oczach topniejących szeregów swoich wyznawców i przed coraz bardziej zniecierpliwionymi, którzy nie popierają go bezinteresownie, wyląduje tam w całości.
Potwierdzając przy okazji, że zagon pancernej brzozy z Lasku, nieustanne wycie czerskich mediów, a nawet wpadka Rońdy z próbującymi ją wykorzystać, sfałszowanymi sondażami, przed niczym go nie zdołały obronić.
Przed Polakami, ze swoją wersją istoty wszechrzeczy objawi się jegomość o systematycznie, od wielu miesięcy spadającym zaufaniu wśród obywateli, cieszący się już mniejszą aprobatą od zwalczanego przez lata z fanatyczną furią Jarosława Kaczyńskiego i rzuci na szalę co?
Ostrzeżenie przed Trzecią Wojną Światową?
Próbę kolejnego wyzwania na pojedynek, przy pomocy insynuacji, kłamstw i obelg samego Jarosława Kaczyńskiego?
Mam nadzieję, że odpowiedzą mu wyłącznie pozwy sądowe oarz wyznaczony przez Antoniego Macierewicza, rzecznik prasowy Zespołu Parlamentarnego.
Ps
Teraz już wiadomo, dlaczego Kopacz zostawiła na razie ZP w spokoju. Nie taka ma być kolejność tej ustawki.
Inne tematy w dziale Polityka