karlin karlin
304
BLOG

Najlepszy scenariusz

karlin karlin Polityka Obserwuj notkę 21

Poza czymś oczywistym, a więc towarzyszącą mi, solidną porcją satysfakcji i miłego, po tylu latach niemalże odurzającego poczucia normalności, od paru dni nie mogę się nadziwić ilości prezentów, jakie ja i podobnie myślący dostajemy od niemiłosiernie, wciąż jeszcze nami rządzących. To na pewno wkrótce minie, powtarzam niemal codziennie i - przynajmniej do tej pory - ciągle się mylę.

Odgłosy dochodzące z bunkra kancelarii III RP są czasami tak szokujące, że aż się zastanawiam, czy to aby nie jakaś nowa, wyrafinowana forma wojny propagandowej. Forma, której nikt z nas nawet po stu latach kombinowania by nie wymyślił, a która w związku z tym, może nas całkowicie zaskoczyć, zdezorientować i obezwładnić w kompletnym, lekceważącym rywali lenistwie. 

No bo na razie wszystko wskazuje na to, że jeśli jest gdzieś, wymyślony być może na Najwyższym Szczeblu, najlepszy dla nas scenariusz, to od pewnego czasu starają się go realizować właśnie nasi najwięksi wrogowie.

Wstrząsające.

Jeśli bowiem ktoś w takiej sytuacji spróbuje uruchomić logikę, już na samym początku wpada na następujący dylemat. Czy ktoś, aż tak nam sprzyjający rzeczywiscie może być naszym wrogiem? A jeżeli nim jest, to czy ten scenariusz może być dla nas najlepszy? Widzicie, jacy oni mogą być sprytni? Przekonać zwycięzcę do rozważań nad swoją porażką, no, no...

Bo przecież, na pierwszy rzut oka, cóż może być tak szatańsko sprytnego w sygnałach o stawianiu Bronka na czele kontrrewolucji, uchylaniu przez rozgotowany sąd wyroku Sławku Nowaku, negowaniu przywódczej roli Lady Babiuch czy przymierzaniu się do ograniczania konstytucyjnych uprawnień Prezydenta, aż po próby jego całkowitego ubezwłasnowolnienia?

Czyż Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński nie powinni po cichu takim pomysłom, zgłaszanym przy takich, a nie innych nastrojach społecznych, kibicować?

Tak samo, jak wielkim planom zalania Sejmu i jeszcze urzędującego Bronka potopem ustaw, mających załatwić obecnie jeszcze rządzącym wszystko, czego być może nie będą w stanie sięgnąć po jesiennych wyborach parlamentarnych? Że będą próbowali sięgać tego poprzez kraty?

A może oni stawiają po prostu na to, że skoro przez tyle lat, tak wielu z nas zaczęło już wierzyć w ich wszechwładzę, w końcu damy się przekonać, że przegrali wyłącznie na własne życzenie, a jak zechcą, to i tak Dudę zamkną w budce strażniczej przy rosyjskiej ambasadzie, zaś rządzić będą do końca świata, lub o jeden dzień dłużej?

Tak czy siak, najlepsze scenariusze to jednak te, które wymyśla się i realizuje samemu. Na przykład "sprawa Kukiza".

A dokładniej, nie Kukiza, tylko jego wyborców. Bo na Kukiza, niezależnie od tego, co obieca lub do czego się zobowiąże, raczej nie ma co liczyć. Gość, którego nie stać po wyborach nawet na złożenie zwyczajowych gratulacji swojejmu rywalowi, który wygrał, czyli Andrzejowi Dudzie, to nie tylko polityczny menel, ale facet mierzący w opustoszały fotel po Palikocie.

I niech mi nikt nie opowiada bzdur o tym, jak to on "musiał" chronić swój, częściowo antypisowski elektorat, który w innym wypadku mógłby wrócić np. do PO. Tego typu, w gruncie rzeczy chamskie umizgi, trafiają tylko do najgorszych sierot po SLD czy Palikocie, a zaglądanie do tego typu szamba i inhalacja oparami podczas recytowania pochwał pod jego adresem, zawsze kończą się kąpielą w gównie. Na przykład podczas zbierania pieniędzy na kampanię i układania list wyborczych.

Niech się więc Kukiz, skoro taka jego wola, tym, "antysystemowym" elektoratem nasładza, natomiast PIS powinien powalczyć o tę część głosujących na Kukiza, której rzeczywiście o coś chodzi, i która jest w stanie wysłuchać jakichś, merytorycznych argumentów. A jest ich tam, wbrew pozorom, niemało. Bo pamiętajmy, że nawet kilka punktów procentowych może dać samodzielną większość w Sejmie.

Jak to zrobić? W bardzo prosty sposób. Systematycznie ponawiając próby zaproszenia Pawła Kukiza na rozmowy o tym, co może być w programach jego ugrupowania i PIS wspólne, jeśli chodzi o dogłębną zmianę Polski. Za każdym razem publicznie, bardzo precyzyjnie i konkretnie opisując tematykę takiego spotkania oraz oferty PIS do przedyskutowania.

Bo mi się wydaje, że ten gość, który aktualnie wyjechał sobie na urlop, będzie się albo konkretnego, sprecyzowanego programu wystrzegał jak ognia, a pojawi się znowu na miesiąc, dwa przed wyborami i rozpocznie swoją, standardową, oparta na krzyku krucjatę przeciwko wszystkim i wszystkiemu. Albo pościąga do "programu" skąd się da i co się da, także od PIS. W obu tych przypadkach odrzucając zaproszenie do rozmów, będzie się, właśnie w oczach tej części swojego elektoratu, o którą każdemu, rozsądnie myślącemu może jedynie chodzić, pogrążał.  

Natomiast przyjęcie oferty takich rozmów, w co osobiście nie za bardzo wierzę, będzie formą spóźnionych gratulacji dla Andrzeja Dudy i PIS, za zwycięstwo w pierwszej turze walki o radykalne zmiany w Polsce. Kukiz sam nie potrafi i nie ma ludzi do merytorycznych kłótni na wyższym poziomie profesjonalizmu politycznego od JOWów, a dostępni "na rynku" eksperci są albo z PIS albo ze WSI (PO), i ten wybór też go może jednoznacznie określić.

karlin
O mnie karlin

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka