Most Łazienkowski w Warszawie.
Palił się już w 1975 r. W lutym tego roku spłonął doszczętnie, a półtorej godziny temu, w trakcie odbudowy, zapalił się ponownie. I znowu na samym środku.
Podobno ogień juz ugaszono, podobno straty są niewielkie, ale są, i koszty odbudowy na pewno pójdą w górę, i teraz trwa tylko zabezpieczanie konstrukcji i dogaszanie, ale wniosek może być chyba tylko jeden.
Albo ten most należy po prostu wysadzić, albo w jesiennych wyborach przepędzimy tę, wyedukowaną na haśle "dobrze się spalić" z "Ziemi Obiecanej" bandę, i kupimy gdzieś licencję na mosty niepalne. Może u starożytnych Rzymian.
Aha, a Prezydentowi Dudzie, wraz z rodziną i ekipą, doradzam na razie noclegi pod dobrze strzeżonymi namiotami, z dala od jakichkolwiek obiektów lub materiałów łatwopalnych. Mamy wszak upały i nawet woda mogłaby się zapalić, gdyby nie to, że na szczęście jej brakuje.
Inne tematy w dziale Polityka