No dobra. Powtarzam do znudzenia, że Jarosław Kaczyński ma fetysz na punkcie władzy i kontroli. I nawet można go w tym usprawiedliwić. What's the catch? Już wyjaśniam. Będę naginał fakty bądź też je w najlepsze zmyślał, ale nie ma tego złego - jak się kaczyści przekonają, w dobrej sprawie.
Może ten Sułtan nie jest taki zły? Ja rozumiem, że można grubo przegiąć pałę, obwieścić publicznie, że "nikt już przez tego pana życia pozbawiony nie będzie", ale za tymi wszystkimi pyskówkami i wygadywaniem głupot stoi dobra idea. Posprzątanie tego burdelu zwanego Polską. W sytuacji, kiedy sporo przepisów jest mocno uznaniowych (co jest świetną pożywką dla korupcji), jeśli prawo ma być dla wszystkich, a nie tylko dla frajerów, to należy sprawdzać, czy aby przy stosowaniu wszelkiej maści procedur nie dochodzi do nadużyć. Ludzie korzystający z furtek w przepisach też nie dadzą sobie popsuć geszeftu, dlatego zrobić porządek może tylko dyktatura. I tu jest główny mój problem - to jest nie do końca moja dyktatura. Jakby Jarkacz mówił spokojniej i bardziej pragmatycznie, to może nawet szło by go jakoś zrozumieć, ale kiedy ktoś się na mnie wydziera i stawia sprawę w czarno-białych kategoriach, to sorry - instynktownie jestem przeciw.
Tutaj potrzebne jest zastosowanie zasad australijskich. Zasady australijskie są trzy, wszystkie całkiem proste i w takiej dziedzinie jak polityka powinny znaleźć zastosowanie.
- Bądź uprzejmy.
- Bądź wydajny.
- Miej plan sprzątnięcia każdego, kogo spotkasz.
Jak to mawiają, krowa która dużo ryczy, mało mleka daje, i tak dalej. A Jarosław Kaczyński jest taką krową. Pytanie tylko, kiedy na drodze politycznej ewolucji przejdziemy od pustych i mało konkretnych obiecanek-cacanek i rzucania głodnych kawałków do deklaracji jakichś sensownych planów? Nawet jeśli politycy mieliby się tych planów później zupełnie nie trzymać, bo to akurat norma...
Lubię ludzi. Problem w tym, że niektórych z nich najbardziej lubię boleśnie kąsać, ewentualnie tradycyjnym męskim sposobem potraktować pałą w łeb - z tą różnicą, że w przeciwieństwie do polityków nie chowam tej pały w wiązance kwiatów niesionej z uśmiechem przed sobą. Oprócz tego w uprawianiu kanibalizmu przeszkadza mi fakt, że ludzi, których gryzę, zwyczajnie nie trawię.
Jestem także utalentowanym słowopotfurcą.
Niestety, drodzy paranoicy wszystkich opcji politycznych, nie jestem przez nikogo opłacany, a szkoda.
Lista persona non grata utajniona, co będę matołom reklamę robił.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka