Sąd Najwyższy, jak donosi "Wyborcza", zajmie się sprawą Adama D., zwącego się Nergalem. Chodzi o obrazę uczuć religijnych spowodowaną słowami Adama D., w których nazwał Biblię kłamliwą księgą, a Kościół Katolicki zbrodniczą sektą.
Moje uczucia religijne nie są obrażone i w zasadzie wszystko mi jedno, co różni muzycy bełkocą na scenach, chociaż mógłbym poczuć się urażony nazwaniem mnie sekciarzem i zbrodniarzem. Nie poczułem się i nie dlatego, że lubię, lub cenię Adama D. - po prostu się nie poczułemi już.
Czytając wspomniany artykuł, zacząłęm się zastanawiać, czy jak powiem, że nergal gwałci dzieci, to grozi mi proces, a jeśli tak, to jaki?
Zwróć uwagę, Szanowny Czytelniku, że celowo napisałem nergal, a nie Nergal i wcale nie twierdzę, że chodzi o jakiegokoliwek lidera zespołu metalowego. Może bowiem chodzić o mezopotamskie bóstwo (boga), może również chodzić o szefa szatańskiej bezpieki, a może również chodzić o lagrena czytanego wspak, kimkolwiek miałby być ten lagren.
Jeżeli jednak ktoś poczułby się urażony, to pewnie mógłby mi wytoczyć proces cywilny, albo nawet karny, za obrazę uczuć religijnych, ale myślę, że jakiś sędzia z Gdyni chętnie by mnie uniewinnił.
Wiele hałasu o nic, ot co!
