Minął tydzień od wizyty i generał Dempsey puścił farbę na temat swojej wizyty w Izraelu i rozmowach z tamtejszymi trepami i politykami. Sama wizyta była dosyć interesująca w porównaniu z innymi które odbywały się z dużym zadęciem i przyśpiewami o braterstwie broni. Tu nawet nie zorganizowano konferencji prasowej aby hieny dziennikarskie mogły sobie pobajdużyć potem na temat kto co powiedział ale nie miał na myśli lub odwrotnie. Czyli obie strony gęba na kłódkę, bo ‘wróg nie śpi’.
W wywiadzie dla tygodnika ‘National Journal’ Dempsey stękająco przyznał, że USA widzą zagrożenie irańskie inaczej niż Izrael ale, że w dalszym ciągu są jak najbardziej zorientowane na zapobieżenie powstaniu irańskiej broni nuklearnej. Jednoczesnie stwierdził, że otwarty konflikt zbrojny (bo niejawny trwa już od dluższego czasu)z Iranem byłby destabilizujacy nie tylko z punktu widzenia bezpieczeństwa ale również pod względem ekonomicznym. Liczy na sankcje i za przedwczesne uważa ocenianie nacisków dyplomatycznych i ekonomicznych jako nieskuteczne. O konkretach odbytych rozmów nie napomknął niestety chociaz przyznał, że strony przedstawiały swoje racje ‘agresywnie’.
Rzecznik Połączonych Szefów Stabów (JCS), komandor Patrick McNally też nie komentował przecieków jakoby Dempsey ostrzegł Baraka i Bibi, że w ewentualnej zawierusze wojennej rozpętanej przez Izrael Stany nie weżmą udziału jeśli sprawa nie zostanie z nimi uzgodniona i przez nie zaaprobowana. Jeśli to tylko taka zagrywka aby przykryć fakt uzgodnienia czego trzeba to raczej nieudolna. Jeśli nie to pewnie ktoś z Izraela pojedzie teraz ‘w druga stronę’.
Informacje powyższe nie stoją w sprzeczności z już dosyć starymi (z 8 stycznia) wypowiedziami Leona Panetty dotyczacymi ewentualnej reakcji USA na unilateralną akcję Izraela. Mówił wtedy o zmartwieniu wynikającym z konieczności przygotowywania się do obrony własnych sił gdyby Izrael taka decyzję podjął. Powiedział też nieco potem że odwołanie zapowiadanych na kwiecień wspólnych manewrów „Austere Challenge ‘12” odbyło się na prośbę Baraka, nie jest to jednak do końca jasne czy decyzja była rzeczywiście jednostronna czy też uzgodniona. Decyzja ta mogła mieć mieć różne tło, np Barak chce mieć na wiosnę IDF w stanie najwyższej gotowości bojowej czemu manewry mogą nie służyć. Także rozgrzewajacy się w kampanii Republikanie dostają trochę argumentów przeciwko Obamie, że niby mu tak specjalnie nie zależy. Ot spekulacje i tyle a manewrów może po prostu już nie być wogóle bo i po co? W październiku?
Wraca pytanie- wejdą , nie wejdą? A jeśli tak to kto do kogo i na jak długo? Jak na razie generał Benny Gantz odgrzał stary kotlet i odtworzył izraelskie siły głębokiej penetracji, ‘Depth Corps’ pod dowódctwem cofniętego z rezerwy generała-majora Shai Avitala, speca od sił specjalnych. Można by sobie snuć kolejne spekulacje, że Izrael przygotowywuje się na kolejny okres częstego wchodzenia i wychodzenia, taka nowa ‘War of Attrition’. Widac Blitzkrieg nie jest planowany chociaż różni miłośnicy pokoju pod palmami w rodzaju Jamesa Woolsey’a (byly szef CIA)i wiodących tytulów prasowych uznając istnienie irańskiego programu militarnego za pewnik chcieliby bombardować już jutro o 4:40 (na szczeście nie mostów w Tczewie).
Inne tematy w dziale Polityka