Dobra zmiana znowu "wygrała". A raczej jej "piękne" oblicze. Europa spuściła na dno obojętności kobietę, której się po prostu wszystko należy. Co za smutek a raczej żałoba połączona ze skowytem, bo jak to, że co, że dlaczego utrącono taką wybitność, kobietę na miarę ideału, wzór cnót i postaw do bezwzględnego naśladowania. Porażka jest tak bolesna, że w obozie władzy nastąpił kociokwik lub raczej może głupawka. Krzyk i wskazywanie winnych potęguje tylko wrażenie, że Polska za czasów kaczyzmu spadła na dno europejskiego.
Szydło przegrała. To fakt, który jest bezsprzeczny i ma podstawy co do przegranej. Zastanawiające jest tylko co w tych co niektórych chorych głowach zaistniała myśl, że nagle Europa stanie się ślepą temidą, zapomni lub przejdzie obojętnie nad łamaniem konstytucji, prawa, norm i zasad nie tylko europejskich. Jaki geniusz wymyślił, żeby kobieta napiętnowana samymi porażkami została jakąś znaczącą osoba w parlamencie obywatelskim. Szydło jest twarzą suwerenności według pisowskich zasad. Standardy, które zostały narzucone przez totalna władzę nie miały i nie będą miały zrozumienia w europie. To, że instytucje europejskie wykazują i piętnują naszą pseudo zmiany, w obozie władzy nie miało jakiegoś znaczącego zrozumienia. Myślenie, że jakoś to będzie skutkuje teraz tym, że Szydło została ośmieszona i poniżona.
PiS padł na kolana. Jego buta i arogancja została w minimalnym stopniu ukarana. Upadek jest o tyle bolesny, że upokorzenie przyszło ze strony z której pisowcy się nie spodziewali. Zadziałał mechanizm solidarnościowy i brak totalnej zgody na łamanie prawa i zasad moralnych. Kwestią czasu jest teraz, kiedy upadek na kolana zamieni się na upadek na twarz. Zresztą, czy można upaść na twarz jak się jej nie ma?
Komentarze