No i się spotkali. Coś postanowili zrobić, żeby nie tylko zaistnieć co przede wszystkim uniknąć śmierci politycznej. Zbankrutowani, przegrani, próbują się pokazać, odbić się od marginesu na jakim się znajdują i nic nie wskazuję na to, żeby się coś miało zmienić. Bycie tam jest dla nich normalną sytuacją i dla dobra polityki powinni tkwić już tam na zawsze.
Twarzą SLD jest człowiek, który płynie tylko z nurtem poparcia 3% procentowego. Coś tam Czarzasty pokrzyczy, gdzieś się pojawi, wykombinuje gdzie mu będzie lepiej i tyle z tego wynika. PO z pewną dozą niechęci dopuściło go do koalicji dając jednocześnie możliwość wciśnięcia polityków ze swojej formacji o pokroju Millera, Cimoszewicza czy Belki. Ich pojawienie się na listach dało co prawda zwycięstwo, ale programowo oddaliło się od swojego elektoratu. Ludzie Czarzastego wykorzystali prezent od Schetyny. Tylko ten prezent odbił się i odbije jeszcze czkawką w następnych wyborach. Elektorat platformy nie pogodził się z tym, że wędrowiec Miller, którego rząd obalił Rywin, czy Cimoszewicz wieczny sceptyk i krytyk PO znalezli się na listach. Komuna pod czystą postacią wróciła i wygrała co chciała. Bezbarwny Czarzasty, który ani nie ożywił, ani nie podwyższył stanu posiadania swojej partii, teraz tworzy z rozmachem coś co może oscylować koło 8%, lecz nic po za tym. Zbierze plankton komunistycznych głosów, sfrustrowanych działaczy byłej partii robotniczej. Im wszystko już jest obojętne z kim, byleby coś wygrać.
Wiosna miała być nadzieją na świeżość. Rozmach powstania był jak na warunki Polski dość imponujący. Odbiło się to jak wiadomo na sondażach. Świeżość była jednak krótkotrwała i balon napompowany okazał się flakiem. Porażka totalna, przy wysokich sondażach przedwyborczych to klęska z której jak widać nie zrobiono żadnego poważnego użytku. Oszustwo Biedronia dodatkowo zepchnęło Wiosnę na margines poza zasięgiem przekroczenia nawet 2% poparcia. Biedroń myślał, że jak wciśnie ciemnotę, że odda mandat, ujdzie mu na sucho, przeliczył się sromotnie. Wyborcy może są naiwni i nie takie rzeczy potrafią wybaczyć, ale nie Biedroniowi. Biedroń to swoisty ewenement polityczny. Dużo krzyczy, wszystkich potrafi obrazić, jego obietnice są z księżyca a on trwa i trwa. Jego inna orientacja może ma ujście w jakimś pewnym elektoracie, lecz jak widać jest on taki sam zmienny jak sam Biedroń. Teraz ze swoim głupawym uśmieszkiem coś chcę stworzyć. Już bardziej na kolanach jako osoba przegrana chce znowu coś ugrać. Już mu nie przeszkadza komunista ani Zanberg. Ćwierka o przyjazni i lojalności. Tylko kto mu teraz uwierzy jak oszukał swój elektorat.
Ewenementem politycznym jest na pewno Zanberg. Facet, który wiecznie do wszystkiego jest sceptyczny. To mu się nie podoba, tamten znowu jest wrogiem. Dryfuje w mętnej wodzie swoich wyobrażeń i oczekiwań. On nawet nie próbuje cokolwiek większego stworzyć. Jemu jest wygodnie trwać w 1% procencie. To już nie margines, to dno polityczne. Pomyłka na scenie polityki polskiej. Jego wkład w koalicje pseudo lewicy będzie znikomy jak nie żaden. Nie może zaistnieć ktoś, kto przez autokratzym doprowadza swoją partie na totalny margines. Teraz chcę zaistnieć w czymś na co nie miał ochoty wcześniej. Desperacja jest tak duża, że zrobi absolutnie wszystko wbrew swojej woli.
Polską lewice chcą odtworzyć ludzie przypadkowi. Koalicja która ma powstać jako lewicowa będzie zbieraniną przypadkowych poglądów. Więcej w niej będzie oczekiwań, niż realnych założeń. Nie ma szans na powodzenie coś co z góry zakłada, że tylko oni są jedynym reprezentantem w pokonaniu PiSu. Trzy marginalne partie osiągną 8% bo każda z nich ma od 1 do 3% poparcia i wszystkie poszczekiwania od dwu cyfrowym poparciu należy szukać na półce z fantastyką.
