Nie wydają mi się wielce prawdopodobne słowa politologów, jakoby w przyszłej kampanii prezydenckiej sztab wyborczy i spece od marketingu politycznego odwoływali się do 10 kwietnia 2010. U mnie ta data powoduje odruch wymiotny, nie chęć pójścia do urny wyborczej i zdziwienie że tyle ważnych dla państwa osób leciało tylko jednym samolotem. Szczerze - mam nadzieję,że wygra Platforma Obywatelska, jakakolwiek ta kampania będzie. Ludzie się zmieniają. Ale nie w ciągu dwóch miesięcy. Tak samo jak nie wierzę w to, że PiS i Platforma nie będą nawzajem przerzucać się politycznym błotem, bo to przecież żałoba i nie wypada. Nie wierzę, że to będzie spokojna kampania, na Wiejskiej już wszystko powoli zaczyna wrzeć i trwa walka o parlamentarne i administracyjne stołki.

Inne tematy w dziale Polityka