Karolina Nowicka Karolina Nowicka
126
BLOG

Karanie za zło

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Rozmaitości Obserwuj notkę 24


Wiele razy pisałam o dobru i złu w kontekście niemożności ostatecznego rozsądzenia, co jest obiektywnie słuszne, a co nie. Wydaje się, że jako jednostki kierujemy się przede wszystkim wdrukowanymi w procesie wychowania założeniami, które mogą być bardzo różne, natomiast jako społeczeństwo stopniowo kierujemy się ku pewnym skonkretyzowanym „programom etycznym”, co umożliwia w miarę harmonijne współżycie bez konieczności odwoływania się do prawa stanowionego. Jednym z punktów takiego najnowszego „programu” jest pogłębiająca się niechęć do przemocy, okrucieństwa i bezwzględności. Stajemy się coraz bardziej „miękcy”, coraz mniej brutalni, coraz delikatniejsi nawet. Niektórzy nazywają to feminizacją kultury, ja jednak stawiam tutaj ostre weto. Jeśli Bóg jest miłością, to naszym zadaniem jako ludzi w ogóle (zbiorowo oraz indywidualnie) jest dążyć do świata, który będzie miłość stawiał na pierwszym miejscu i w którym wszelkie zasady (czy to prawne, czy obyczajowe) będą się właśnie z miłości wywodzić.

Czy to możliwe? Niejeden przywódca marzył o doskonałym, utopijnym społeczeństwie, a co przyniosły jego działania? Krew, ból i śmierć. Dlatego warto o taki idealny świat zabiegać, warto do niego dążyć, ale nie na zasadzie „Kto nie z nami, ten nasz wróg”. Nie każdy pragnie tego samego. Powinniśmy dojrzewać do idei wszechmiłości jako społeczeństwo, wspólnie i za sprawą łagodnej, nienachalnej nauki, a nie przymusem opętanego jakąś ideologią dyktatora.

Niestety, w obecnym świecie bez kar za podłość, bezmyślność i zwykłą złośliwość się nie obędzie. I o tym chciałam dzisiaj napisać. O karaniu za zło. Co jest złem? Podam prosty przykład:

Jak ustalili policjanci, nastolatkowie przy użyciu noży i drewnianego kija zabili 7 jeży oraz jednego gołębia, którego później powiesili na drzewie. Oboje przyznali się do winy, ale nie potrafili wyjaśnić powodów swojego bulwersującego zachowania. Jeszcze tego samego dnia 15-latka i 16-latek usłyszeli zarzuty uśmiercenia zwierząt ze szczególnym okrucieństwem. O ich dalszym losie zdecyduje sąd rodzinny.

Dwoje bardzo młodych ludzi skrzywdziło parę małych zwierząt. Jak sami twierdzą, nie mają pojęcia, dlaczego tak się zachowali. Po prostu taką mieli ochotę. Na szczęście żyjemy w czasach, kiedy takie zachowanie jest traktowane jako przejaw potężnej demoralizacji. Wątpliwe, żeby wzmiankowana dwójka otrzymała szczególnie surowe kary, zapewne sąd uzna, że był to jednorazowy wybryk, ale... nadzieja pozostaje. Nadzieja na surową, bolesną karę. Bo to już nie są dzieci. To młodzież. Od młodzieży można trochę wymagać. Choćby braku skurwysyństwa.

Świat bez nagród i kar to pieśń odległej przyszłości. Jako jednostki możemy robić, co chcemy, żyć według dowolnych zasad, lecz wszystko niesie ze sobą konsekwencje. Społeczeństwo coraz bardziej przejmuje się losem zwierząt i nie akceptuje zbydlęcenia polegającego na bezsensownym zadawaniu im cierpienia. I ma narzędzia, żeby zniechęcać oprawców do dalszego czynienia zła. Jednym z takich narzędzi jest kodeks karny, przewidujący do iluś lat za zadanie stworzeniu męczeńskiej śmierci. Można też działać bardziej bezpośrednio, np. popierając agresję wobec zwyrodnialców, czyli zrobienie im kuku. Społeczeństwo NIE jest samo w sobie mądrzejsze ani szlachetniejsze niż tworzące je elementy, jest jedynie SILNIEJSZE i tę siłę może wykorzystać właściwie lub niewłaściwie (niech każdy osądzi we własnym sumieniu).

Kara ma być przede wszystkim sprawiedliwością. Ale także odstraszać. Czasami edukować. Ograniczać dalsze potencjalne podłości. Czy to się udaje? Z więzienia ludzie często wychodzą gorsi niż wcześniej byli. Grzywny nie mają sensu w przypadku biedoty. A co zrobić z dwójką małoletnich świrów, którzy dręczyli zwierzęta? Ja bym im wlepiła po dwadzieścia solidnych batów. Upokorzenie i ból mogłyby zdziałać cuda. Ale na jak długo? Czy karanie za zło ma sens, jeśli chodzi o zapobieganie przyszłym zbrodniom? A może jesteśmy na etapie kary jako jedynie słusznej zemsty społeczeństwa?


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości