Na portal pch24.pl zawsze można liczyć. Jego troska o chrześcijańską tożsamość Polski i gromy ciskane na „promotorów antywartości” dostarczają jak zwykle niezłej rozrywki. Czy jednak można tutaj mówić o solidnie podbudowanym argumentami przekazie? Przeczytajmy poniższy artykuł:
Zacznijmy od tego, że nawet największa ilość tęczowych opasek na ramieniu nie sprawi, że Polacy staną się bardziej „tolerancyjni” czy „otwarci” na wszelkie odmienności (w tym seksualne). Robienie szumu z takiej błahostki i sugerowanie, że wkroczyliśmy w etap wojny o dusze Polaków to kpina z rzeczywistości. Owszem, kultura ma wpływ na człowieka, ale nie jest to takie proste, jak uważa autorka tekstu. Przede wszystkim żeby wpływ ten był skuteczny, musi być jednoznaczny, długotrwały i przyciągać do siebie odbiorców. Tymczasem nachalnie lansowana różnorodność, czy to rasowa, czy seksualna, czy religijna, budzić może wręcz opór starszego widza, słuchacza czy uczestnika (rozmaitych imprez). Moda na czarnoskóre królowe i elfów, wtryniany wszędzie homoseksualizm czy od czapy lansowana egzotyka w miejsce „białej” kultury prędzej zirytują lub znużą niż rozbudzą autentyczne zapędy do stawania w obronie nowych wartości (zwanych przez prawicę antywartościami, gdyż według prawicy istnieje tylko jedna moralność – ich moralność).
Co jednak z dziećmi i młodzieżą? Te grupy są znacznie bardziej podatne na światopoglądowe manipulacje, za to zdecydowanie mniej zdolne do wychwycenia fałszywej nuty, na jaką grają rozmaite „woke'owe” produkcje. Faktycznie, tutaj należałoby się trochę przestraszyć: nasi potomkowie są bardzo plastycznym materiałem, który, uformowany przez lewicowe media, wejdzie w dorosłe życie z gotowym zestawem „postępowych” przekonań. Tyle tylko, że jest to poniekąd wina samej prawicy. Tak jak ekologia nieubłaganie kojarzy się już z lewicowością, tak kultura została zdominowana przez tzw. nowoczesność i liberalizm (żeby nie napisać libertynizm). Prawica chyba zrejterowała, porzuciła atrakcyjny świat filmów, seriali, muzyki, książek. A może... nie jest dopuszczana do głosu? Co o tym sądzicie?
Tak czy siak, to nie mało znaczące szczególiki na ubraniu Black Eyed Peas powinny niepokoić starszą część populacji. Znacznie poważniejszym zadaniem jest kontrolowanie, co nasze dzieciaki oglądają i słuchają w Internecie, jedynym już prawdziwie wolnym medium. Trzeba mieć bowiem na uwadze, że lewicowe treści są dla dorastającej progenitury po prostu ciekawsze i przyjemniejsze w odbiorze niż konserwatywne pouczenia. Czujny rodzic powinien postępować tak, jak rodzina „polskich Amiszów”: samodzielnie formować swoje dziecko poprzez racjonowanie mu dostępu do informacji, a tym samym do nadzorowania, co dziecko robi w Internecie. Niby wszyscy to wiedzą, ale ile osób stosuje?
Komentarze