Karolina Nowicka Karolina Nowicka
242
BLOG

O książkach i głupocie ludzkiej

Karolina Nowicka Karolina Nowicka Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 55


Książki, ech, książki... Czy jest się czym podniecać? Chyba nie w moim przypadku. Ja naprawdę bardzo wolno czytam, a słuchanie też odchodzi zaledwie raz na jakiś czas. Na tapecie jest u mnie właśnie CIĄGLE przepiękna książka „Przygody Dyla Sowizdrzała” (zaczęłam ją już daaaawno, ale potem przerwałam i po dłuższej przerwie musiałam zacząć od nowa) oraz "Stenogramy Anny Jambor: lata uniwersyteckie", a z audiobooków: „Animal Rationale. Jak zwierzęta mogą nas inspirować?”, „Rajska jabłoń” Gojawiczyńskiej (lektorka jest bezbłędna!) i końcówka nieszczęsnych „Anegdot o przeznaczeniu” Blixen (zaczętych też dawno temu). Jak widać poza pozycją o zwierzętach czytam same starocie. :)

Po co to piszę? Bo lubię gadać o swoich lekturach, tak samo jak czytać o cudzych. Uważam, że literatura może nas uratować przed moralną i intelektualną katastrofą. Byleby nie dopadł nas wtórny analfabetyzm, moi drodzy! Ale, ale! Nie tylko dla mnie książki są czymś magicznym, wartościowym, genialnym. Ich czar jest tak wielki, że niektórzy z braku autentycznych pozycji, fundują sobie... atrapy książek na ścianie. Wszystko po to, żeby lepiej prezentować się podczas videokonferencji. :DDD

Posiadanie książek (dodajmy: książek, które się czyta) to też stały element wystroju wnętrz w domach miłośników literatury oraz ludzi aspirujących do miana intelektualistów. Tymczasem w dobie spadku czytelnictwa i zdalnej komunikacji popularność zyskuje kontrowersyjny trend: ozdabianie swoich półek atrapami książek. Zdając sobie sprawę z wagi psychologicznego triku z książkami na półkach, ludzie darują sobie kupowanie tych prawdziwych. Zamiast nich — inwestują w puste w środku atrapy, czyli w zasadzie same okładki lub nawet rzędy składające się jedynie z grzbietów książek.

Wiecie, kiedy czytam o czymś takim, to po raz KOLEJNY nachodzi mnie myśl, że moi pobratymcy są w gruncie rzeczy niespecjalnie mądrzy, za to dość żałośni i nędzni. Tak, tak, zdaję sobie sprawę, że żyjemy w czasach dyktatu wizerunku, że trzeba się pokazać z jak najlepszej strony, że to naturalne, normalne, ludzkie. A jednak... skręca mnie, kiedy pomyślę, że ktoś zapycha sobie półki fałszywymi książkami. Jakie to smutne, jakie paskudne.

Ale co tu mówić o zwykłych, ułomnych ludziach, skoro idiotką okazuje się również małopolska kurator oświaty Barbara Nowak:

Barbara Nowak zaatakowała krakowską bibliotekę za polecanie uczniom "ordynarnej" książki dla młodzieży.

No proszę, okazuje się, że samo istnienie osób LGBT jest dla niektórych „deprawacją młodzieży”. Zwyczajna książka, która opowiada o losach młodej lesbijki, wydała się pani kurator atakiem na niewinność szkolnej dziatwy. Szokujące. Ale pani Nowak nie po raz pierwszy pokazuje swoją prawdziwą twarz: jakiś czas temu narzekała, że lekcje religii są umiejscowione na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej. Co czyta taka osoba? I czy w ogóle czyta?


Miłośniczka przyrody, wierząca w Boga (po swojemu) antyklerykałka, obyczajowa liberałka. Lubię słuchać audiobooków, pisać na Salonie, rozmawiać z ludźmi w Necie. W życiu realnym jestem odludkiem, nie angażuję się społecznie, właściwie to po prostu spokojnie wegetuję, starając się jakoś uprzyjemnić sobie tę swoją marną egzystencję. Mało wiem i umiem, dlatego każdego, kto pisze sensownie i merytorycznie bardzo cenię. Z kolei wirtualne mądrale, które wiedzą jeszcze mniej ode mnie, ale za to uwielbiają kłótnie i nie stronią od ad personam, traktuję tak, jak na to zasługują.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości