Co zrobić z ludźmi do tego stopnia upośledzonymi, że nie podoba im się jakikolwiek model rodziny czy zachowanie odmienne od ich własnego? Co zrobić, jeśli ktoś uważa, że ci, którzy żyją inaczej, pomimo iż nikogo NIE KRZYWDZĄ, są zagrożeniem dla społeczeństwa? Owszem, nasze życie i codzienne wybory wpływają na resztę świata, często negatywnie. Czym jednak różni się fanatyczny wojownik o „zielony ład”, który chciałby zakazać jeżdżenia samochodami osobowymi dla dobra pieszych, rowerzystów czy samej planety od kogoś, kto obraża mężczyzn zajmujących się domem czy kobiety rezygnujące z rodzenia dzieci? Jeden i drugi uważa, że to ON wie lepiej, jak należy żyć.
Tworząc taką reklamę, Plus musiał oprzeć się chyba na jakichś badaniach, z których wynikało, że istnieją takie właśnie targety - dysfunkcyjne układy partnerskie oparte nie na potrzebie założenia prawdziwej rodziny i przekazywania wartości własnym dzieciom, ale na tworzeniu jakichś poronionych, męsko damskich układów bazujących na hedonizmie, wyparciu się odpowiedzialności, pomieszaniu ról społecznych i rezygnacji z jakiejkolwiek wartości dla społeczeństwa, w którym funkcjonują. To straszne, ale Plus zwraca się w swoim reklamowym przekazie do ludzi przypominających bardziej społeczne nowotwory deprawujące swoim postępowaniem siebie i innych.
Wzmiankowanej reklamy nie oglądałam, lecz wyrzekanie na bedzietnych „hedonistów” czy „ideologię gender” jest mi dobrze znane. Typowe dla osób, które traktują samych siebie oraz innych ludzi jako ZASÓB, czyli de facto inwentarz – i są z tego zapewne dumne. :) Ba! Uważają, że ich sposób na życie sprawdziłby się w przypadku każdej rodzinie. A przecież to nieprawda. W absolutnie każdym układzie człowiek będący – brzydko mówiąc – jego elementem powinien zajmować się tym, co potrafi najlepiej i co służy/pomaga jego bliźnim. Zabieranie się za coś, co nas męczy i nie przynosi dobrych owoców, jest zwyczajnie niemądre. Dzieci? Dzieci należy mieć tyle, żeby móc je utrzymać i jakoś wychować. W naszym skromnym gospodarstwie (które jest dalekie od ideału) podział „ról” jest zależny od tego, co komu wychodzi najlepiej. Mój Partner nie wstydzi się zajmować tym, czym według autora cytowanej notki zajmują się zwykle kobiety. Tak jak ja nie wstydzę się wynosić śmieci (na zawołanie :)) czy pomagać mu w noszeniu ciężkich rzeczy. Dziecko mamy jedno, kotów – cztery.
Czy jest to prawidłowe? Owszem, jeśli przynosi – powtórzę – dobre owoce. Czy w naszym życiu dzieje się dobrze? Często nie. Ale nie wynika to ze „zboczonej” ideologii. Pewne rzeczy musimy STARAĆ SIĘ zmienić, popełniliśmy sporo błędów. Natomiast na pewno nie było (nie jest) błędem to, że nie żyjemy dokładnie tak, jak by sobie tego życzyli obcy ludzie. :) Czy nasza rodzina stanowi „wartość” dla społeczeństwa? Nie mam pojęcia. A jaką „wartość” mają inni ludzie? Czy ich (moja) „wartość” zależy od ilości dziatwy, produktywności, posiadanych zasobów, akceptacji innych? Przecież to jest myślenie zwyrodniałe. Wówczas najbardziej pożyteczni byliby tacy jak Elon Musk. :) Poza tym społeczeństwo składa się z trzydziestu paru milionów ludzi; nie jest ani realne, ani sensowne być pożytecznym dla każdego. Jednym pomożesz = innych pominiesz = jeszcze innym zaszkodzisz. Takie są realia, co widać po nadchodzących wyborach.
Absolutnie nie twierdzę, że należy szanować, akceptować czy nawet tolerować wszystko i wszystkich. Skąd! Niemniej jednak czepianie się tego, że chłop robi obiad, baba siedzi przed laptopem (co nie znaczy, że cały czas siedzi :)), a zamiast gromadki dziatwy mają psa i jeszcze dorabianie do tego ideologicznej otoczki – jest zwyczajnie dziecinne.
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo