Jak można by się było domyślić po lekturze artykułu o panu Krzysztofie Skibie, jest on człowiekiem kulturalnym, wyrafinowanym i uprawiającym tzw. sztukę wysoką. A przynajmniej takie odnosi się wrażenie, kiedy się czyta streszczenie jego poglądów:
[...] lider Big Cyca ostro ocenił twórczość Świerzyńskiego, określając ją mianem ordynarnej i tandetnej. Zasugerował, że odbiorcami jego muzyki są „przedstawiciele niskich warstw społecznych, patologia i margines”.
Nie znam się za bardzo na twórczości pana Świerzyńskiego, pamiętam natomiast, jak w latach 90-tych, szukając poprzez młodzieżowe czasopisma osoby, z którą mogłabym korespondować, wielokrotnie natykałam się w opisach amatorów podobnej rozrywki na tekst typu: „Lubię każdą muzykę poza disco polo” bądź: „Nienawidzę disco polo”. No cóż, wydawało mi się to trochę nieszczere i obliczone na odcięcie się od bliźnich, którzy jednak disco polo lubią, ale może się mylę, może naprawdę tego typu melodie wywołują w kimś odrazę (dla mnie obrzydliwa jest tzw. muzyka biesiadna).
W przytoczonych słowach pana Skiby ubodło mnie to, iż owe „niskie warstwy społeczne” zestawia z „patologią” i „marginesem”. Tak jakby ludzie ubodzy, z klasy robotniczej, ze wsi, etc, musieli być en masse gorsi od reszty społeczeństwa. Przypuszczam, że niektórzy utożsamiają biedę z głupotą, a przynajmniej z niższą inteligencją. Co na to nauka? Podobno okres silnego NIEDOBORU środków do życia jest mocno skorelowany ze spadkiem zdolności do trafnego podejmowania wyborów. Tylko czy to oznacza, że klasy niższe są Z ZASADY głupsze/tępsze od klas wyższych? Czy klasy wyższe wykazują się Z ZASADY obiektywnie słuszną moralnością, mądrością czy chociażby lepszym gustem? Nawet w przypadku tzw. elit społecznych jest to dość dyskusyjne w przypadku dwóch pierwszych przymiotów, natomiast ten ostatni, cóż... trudno powiedzieć. Owszem, tzw. elity mają lepsze maniery, bogatszy zasób słownictwa, dysponują czasem, zasobami i przede wszystkim chęciami, żeby kultywować sztukę, promować elegancki styl życia oraz brylować „na salonach”. Jest to efektem posiadania bogatego „kapitału kulturowego”, który powinien być – i jest – przekazywany z pokolenia na pokolenia, podobnie jak przekazywane jest „mentalne ubóstwo”.
Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Ani osoby parające się nisko płatną pracą fizyczną nie muszą przynależeć do grona nałogowców, tępaków, prymitywów czy wtórnych analfabetów, ani osoby urodzone w zamożnej, inteligenckiej rodzinie nie muszą być ucieleśnieniem wykwintności, oryginalności czy dobrego wychowania. Jeśli chodzi o smak, to jest z tym chyba nieco lepiej, w każdym razie wydaje mi się, że statystyki przeważają na korzyść tzw. elit. Niemniej dzisiaj, w dobie powszechnego dostępu do dóbr kultury, różnica pomiędzy ludźmi z „wyżyn” a tymi z „nizin” pod względem oczytania, znajomości trendów czy trudniejszych słów jest znacznie mniejsza niż dawniej. Tutaj trzeba przyznać, że pan Skiba może mieć trochę racji wyrzekając na zespół Bayer Full i być może faktycznie tzw. elitom nie wypadałoby słuchać czegoś takiego. Niemniej owe tzw. elity, jeśli chcą się nimi mienić, powinny świecić przykładem – jeśli już nie nieskazitelnego postępowania i zawsze trafnych sądów, to przynajmniej dobrego gustu (jak np. Dorian Grey z powieści O. Wilde'a :)). Ludzie solidnie wykształceni i doświadczeni w jakiejś dziedzinie często monetyzują swoją wiedzę pod postacią popularnonaukowych publikacji, w których prezentują rozmaite ciekawe fakty, a nawet swoje własne teorie i spostrzeżenia – wszystko przystępnym językiem, żeby „maluczcy” byli w stanie pojąć. :) To samo powinno dotyczyć artystów: jeśli chcesz coś propagować, do czegoś zachęcać, coś zachwalać (muzykę, literaturę, filmy, etc), to nie zaczynaj od obrażania tych, którzy lubią coś innego.
Oczywiście pan Skiba, nawet gdyby przeczytał mój post, wcale by się nim nie przejął. Zapewne uznałby, że – będąc utalentowanym i wielokrotnie nagradzanym twórcą – ma święte prawo krytykować swoich rodaków za przaśne upodobania muzyczne. W tym również miałby rację. Skoro bowiem byle miernota może wyrażać swoje zdanie w Internecie, to dlaczego nie tuz polskiej piosenki, który przecież musi wiedzieć, co mówi, prawda? :) Tyle, że nawet najbardziej smakowite danie podane w brudnej, śmierdzącej misce wzbudzi bardziej niechęć niż aprobatę. Nikt nie lubi być traktowany jak parias, zwłaszcza z powodu swoich predyspozycji intelektualnych, wyznawanych poglądów czy wreszcie zainteresowań.
Haniebny powrót po wcześniejszym zadeklarowaniu się, że nigdy tu już nie wrócę. :/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo